11.02.1950 - 19.03.2022

Prof. Marian Zembala

Lekarz od serca i ducha (11.02.1950-19.03.2022)

Przez 15 lat nazwisko profesora Marina Zembali przyciągało do CDT Medicus specjalistów ze świata medycyny. Skoro bowiem bywał tutaj wybitny kardiochirurg i transplantolog, pionier nowoczesnej kardiochirurgii i kontynuator dzieła prof. Zbigniewa Religi, to nie można było wymówić się od propozycji współpracy.

Do Zagłębia Miedziowego wracał chętnie z wielu powodów. W Legnicy miał rodziców małżonki, w Lubinie mieszkał i pracował brat Mirosław, chirurg z doświadczeniem małoinwazyjnym. Tutaj też miał kolegów ze studiów na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej we Wrocławiu. Szczególnie cenił sobie przyjaźń z Czesławem Klemaszewskim – z którym przez sześć lat byli w jednej grupie. Dwaj indywidualiści o silnych osobowościach nie konkurowali między sobą. „Mnie szczególnie interesowała kardiologia, kardiochirurgia i badania doświadczalne. Czesława choroby wewnętrzne, psychiatria i fantastyka naukowa. Szanowaliśmy go za wiedzę, umiejętności, a także za wielką skromność i dystans do siebie” – tak w jednym z wywiadów wspominał Profesor swojego kolegę, przedwcześnie zmarłego lubińskiego lekarza.

Po ukończeniu studiów Czesław wrócił do Lubina, a Marian rozwinął skrzydła w akademickiej medycynie.

Pracując w Klinice Chirurgii Serca we Wrocławiu doktor Zembala był pod wrażeniem lekarza, który przyjeżdżał z Lubina do kliniki na konsultacje i wyróżniał się doświadczeniem zawodowym i profesjonalnością. Tym lekarzem był doktor Maciej Dałkowski, twórca lubińskiej szkoły kardiologicznej i echokardiograficznej.

W 1979 roku prof. Zembala uzyskał doktorat z zakresu kardiochirurgii. Staże naukowo-szkoleniowe odbywał w różnych ośrodkach medycznych: w Niemczech, Austrii, USA i w Wielkiej Brytanii. W latach 1980-1985, przebywając na stażu w akademickim ośrodku w Utrechcie, zdołał zainicjować tzw. Polen Projekt – program bezpłatnego operowania polskich dzieci z trudnymi, wrodzonymi wadami serca. W wywiadzie „Przyjeżdżałem do Lubina przez 15 lat” (Nasze .Zdrowie, nr 113) wyjaśniał: „Dawało mi to dodatkowe poczucie misji i spełnienia wobec kraju i potrzebujących chorych”.

Dzięki temu programowi 430 polskich dzieci z wrodzonymi wadami serca przeszło operacje w Klinice Kardiochirurgii St. Antonius University w Utrechcie.

Chciał być potrzebny

W maju 1985 roku otrzymał od prof. Zbigniewa Religii bardzo miły list, zapraszający do powrotu do kraju i wspólnej pracy w nowym ośrodku kardiochirurgicznym w Zabrzu. Profesor zaproponował wybitnie uzdolnionemu kardiochirurgowi pracę w nowo utworzonej i kierowanej przez siebie Katedrze i Klinice Śląskiej Akademii Medycznej w Zabrzu, która już wtedy zasłynęła w Polsce z wprowadzenia mało rozpowszechnionej metody leczenia zawału serca za pomocą angioplastyki wieńcowej, znacząco poprawiającej przepływ krwi przez uprzednio zwężone lub zamknięte naczynie.

Z zamiany Wrocławia na Utrecht, a następnie Utrechtu na wówczas mocno przemysłowe Zabrze, nie była zadowolona małżonka Anna, ale po roku ze zrozumieniem dołączyła do męża z czwórką dzieci: Michałem, Joanną oraz bliźniakami Pawłem i Małgorzatą.

W międzyczasie wiele się wydarzyło. Już w listopadzie 1985 roku doktor Zembala uczestniczył w pierwszej udanej transplantacji serca przeprowadzonej przez doktora Zbigniewa Religę. Od tego czasu liczba nowatorskich operacji systematycznie wzrastała. Wspominając po latach ten niezwykły czas, Profesor podkreślał: „Wtedy powróciła we mnie ze zdwojoną siłą chęć bycia potrzebnym ludziom. Nie chodziło tylko o Centrum, ale również o Dolny Śląsk. We współpracy ze środowiskiem kardiologów poza Wrocławiem, w nowo utworzonych województwach regionu dolnośląskiego: opolskim, wałbrzyskim, legnickim, jeleniogórskim, a potem w wielu innych województwach naszego kraju starałem się rozpowszechnić leczenie serca metodą angioplastyki”. Oczywiście równolegle do tych starań w Zabrzu przyjmowano pacjentów z tych województw do leczenia operacyjnego.

Dodawał skrzydeł…

W 1992 roku doktor Zembala uzyskał stopień doktora habilitowanego, a profesorem nauk medycznych został w 1998 roku. Będąc jednym z najbliższych współpracowników prof. Zbigniewa Religi, w 1993 roku objął po mistrzu funkcję dyrektora Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Wówczas rozpoczął modernizowanie i wyposażanie Centrum na poziomie światowym, czyniąc z niego wiodący ośrodek polskiej kardiologii i kardiochirurgii.

Jeszcze w 1997 roku, jako pierwszy lekarz w Polsce, przeprowadził transplantację pojedynczego płuca, a w 2001 roku, również jako pierwszy, przeszczepił płuco-serce. Miał na swoim koncie niesamowite osiągnięcia naukowe i kardiochirurgiczne, m.in. operował serca noworodkom, a nawet wszczepił by-passy 103-letniej pacjentce.

Odnosząc wielkie sukcesy, nigdy nie stracił z pola widzenia przyjaciół z Lubina. Kiedy Czesław Klemaszewski, już wówczas uznany internista i psychiatra wraz z utalentowanym organizacyjnie i zawodowo alergologiem Arturem Kwaśniewskim, niezależnie od rozwijającego się w Lubinie szpitala MCZ i Szpitala Miejskiego, postanowili stworzyć coś zupełnie innego – nowoczesne centrum diagnostyczno-konsultacyjne, w którym pacjent będzie najważniejszy, dodawał im skrzydeł. Gorący zwolennik reform w służbie zdrowia wielokrotnie podkreślał, że twórcy CDT Medicus mieli wyobraźnię, odwagę i niebywałą determinację w tworzeniu trzeciego filaru ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. Mówił: „Medicus wraz z zespołem ludzi wpisał się na trwale w nowoczesny, nowatorski model ochrony zdrowia na rynku lokalnym. Stał się przyczynkiem do nowoczesnej organizacji służby zdrowia, w której pacjent jest pełnoprawnym, najważniejszym podmiotem”.

– Początkowo do małej siedziby przy ul. Armii Krajowej przyjeżdżał zaproszony do nas na konsultacje sam prof. Zbigniew Religa – wspomina doktor Artur Kwaśniewski, prezes CDT Medicus. – Potem, kiedy w sposób naturalny profesorowi Relidze zaczęło brakować czasu, konsultacje przejął jego zastępca prof. Marian Zembala, który także współpracował z Oddziałem Kardiologii MCZ oraz oddziałami wewnętrznymi Miejskiego Szpitala w Lubinie. Zawsze odpowiadał na nasze zaproszenia i uczestniczył w istotnych konferencjach i specjalistycznych spotkaniach. Jako kardiochirurg był dla mnie przede wszystkim wielkim autorytetem medycznym. Nasze kontakty miały głównie charakter zawodowy. Były to spotkania w ciepłej atmosferze, krótkie, merytoryczne i dotyczyły tylko pacjentów, którym profesor służył z całkowitym oddaniem.

Przyjmował po ludzku

Na konsultacje do profesora Zembali zgłaszali się pacjenci niemal z całej zachodniej Polski: z okolic Gorzowa, Szczecina, Poznania, Bydgoszczy, nie mówiąc o Dolnym Śląsku. Dobrej organizacji przyjęć zawsze towarzyszyła szczególna, serdeczna, ludzka życzliwość.

– Zwykle przyjeżdżał do nas raz na półtora miesiąca, w soboty. Często z deficytem snu, bo w piątki operował do późnych godzin wieczornych. Gdy bywał spóźniony, zatrzymywał się w poczekalni wypełnionej pacjentami i szczerze ich przepraszał, zapewniając, że wszyscy zostaną przyjęci – wspomina Danuta Małysa, długoletnia przełożona pielęgniarek w CDT Medicus. – Pacjent był najważniejszy. Po każdą kolejną osobę wychodził z gabinetu i zapraszał do siebie. Jeśli wyczuł, że wizyta jest dla pacjenta dużym wydatkiem, przyjmował za darmo. A kiedy pacjent już wcześniej zapłacił, podchodził do mnie i polecał zwrócić mu pieniądze. Takie sytuacje, nawet jeśli trochę komplikowały rachunki, to dawały Panu Profesorowi ogromnie wiele radości i satysfakcji.

Konsultacje trwały do późnych godzin. Potem jeszcze krótkie spotkanie z bratem i powrót do domu w Tarnowskich Górach. Jeśli z Profesorem przyjeżdżała małżonka, to ona zasiadała za kierownicą. Kiedy jednak przyjeżdżał sam, nad nocną jazdą zdalnie czuwała pani Danusia.

– Bałam się, by z tego zmęczenia Profesor nie zasnął. Co pewien czas dzwoniłam z pytaniem czy dobrze się jedzie, gdzie już jest, ile kilometrów zostało do domu. Gdy docierał na miejsce, oddzwaniał, dziękował za czuwanie i mówił, że mogę już spokojnie iść spać – wspominała.

Byłem małym ambasadorem

W 2014 roku Marian Zembala został ministrem zdrowia, a nieco później prezydentem Europejskiego Towarzystwa Kardiochirurgów i Torakochirurgów, a także prezesem Polskiego Towarzystwa Kardio- i Torakochirurgów. Wtedy odpuścił sobie konsultacje w Lubinie, jednak mimo nawału obowiązków nigdy nie stracił z pola widzenia potrzeb środowiska medycznego w Zagłębiu Miedziowym.

W lipcu 2017 roku, goszcząc na 25-leciu CDT Medicus, mówił: „Jeśli byłem tym małym ambasadorem CDT Medicus i medycyny lubińsko-legnickiej, to nim pozostaję z ogromną atencją. Gratulując sukcesu, czuję się członkiem tej tutejszej medycznej rodziny, związanej zarówno z CDT Medicus, jak i Miedziowym Centrum Zdrowia. I cieszę się, że teraz mój syn Michał, dobry kardiochirurg, na moją prośbę, w podobny sposób jak kiedyś jego ojciec, również służy temu ambitnemu środowisku leczących a także leczonych”.

Nigdy sobie nie odpuszczał. Nawet wówczas, kiedy zdrowie się posypało, potrzeba służby drugiemu człowiekowi była najważniejsza.

Z pasją, zaangażowaniem i ogromną konsekwencją zareagował na artykuł autorstwa dr n. med. Magdaleny Mazurak i prof. Jacka Kusego, zamieszczony w amerykańskim czasopiśmie kardiologicznym Texas Heart Institute Journal (2018 r.). Pisano w nim o uznanym w świecie wybitnym doktorze medycyny Wilhelmie Ebsteinie, pochodzącym z Jawora, a zupełnie nieznanym na Dolnym Śląsku. Wszechstronnie utalentowany lekarz, naukowiec i klinicysta między innymi w 1864 roku opisał rzadką, wrodzoną wadę zastawki trójdzielnej serca, zwaną anomalią Ebsteina. Niespodziewanie artykuł ten stał się początkiem niezwykłego splotu okoliczności. Benoit Mores, doradca belgijskiej minister zdrowia, a prywatnie człowiek, który również urodził się z anomalią Ebsteina (zoperowaną w USA), napisał list do twórców artykułu. Zwracał w nim uwagę na zbyt małą popularyzację osoby i dorobku naukowego wielkiego Ebsteina, znanego w świecie a pominiętego w jego rodzinnych stronach, na Dolnym Śląsku a konkretnie w Jaworze.

W odpowiedzi na ten „wytyk” rozpoczęły się „działania naprawcze”, w które z ogromną pasją zaangażował się Profesor Zembala, a za jego sprawą także ministrowie zdrowia Belgii i Polski oraz międzynarodowi specjaliści w dziedzinie kardiologii i kardiochirurgii. Profesor został także szefem komitetu naukowego, a doktor Artur Kwaśniewski szefem komitetu organizacyjnego.

– Dzięki ogromnemu zaangażowaniu udało się wypracować właściwą formułę uroczystego „przypomnienia” wybitnego uczonego – wspominał Emilian Bera, burmistrz Jawora i współorganizator upamiętnienia sławnego jaworzanina.

Rankiem 21 września 2019 roku Profesor Zembala, mimo że po udarze poruszał się już na wózku inwalidzkim, przyjechał do jaworskiego Miejskiego Teatru na długo przed rozpoczęciem uroczystości. Chciał mieć pewność, że wszystko jest dopięte i zgodne z opracowanym scenariuszem – opowiadał gospodarz miasta. – I wszyscy goście dopisali. Ponownie przypomniano światu, że 27 listopada 1836 roku na Dolnym Śląsku, w Jaworze, w rodzinie niemiecko-żydowskiej urodził się wszechstronnie utalentowany lekarz. Z tej okazji, przy współpracy z Profesorem Zembalą wydaliśmy książkę: „Z Jawora do Getyngi. Z Dolnego Śląska do nieśmiertelności”. Powstał także film o życiu sławnego jaworzanina. Postać Ebsteina została również uhonorowana popiersiem dłuta Tomasza Rodzińskiego, a odsłaniał je Pan Profesor w naszym Muzeum Regionalnym. Poprzez osobę Ebsteina, Marian Zembala wpisał się na trwałe w historię naszego miasta. Kiedyś w rozmowie z Profesorem pozwoliłem sobie na małą dygresję. Powiedziałem, że pełniąc funkcję burmistrza, jestem zaledwie przecinkiem w historii miasta. Profesor odrzekł mi: „Ale przecież przecinek może zmienić znaczenie i nadać nowy sens”. To stwierdzenie, powiedziane prosto z serca, pozostaje dla mnie cennym przesłaniem – mówił burmistrz.

Przez ostatnie trzy lata Arkadiusz Muła, dyrektor jaworskiego muzeum, miał również kilkanaście okazji do rozmów z Profesorem. – Nigdy nie byłem pacjentem Profesora. Jednak za każdym razem podczas tych spotkań poruszał mnie swoim niezwykle serdecznym, wręcz czułym, podejściem do drugiego człowieka. On nie tylko leczył serca, ale także, w moim odczuciu, był „lekarzem ducha” – tak zapamiętał kardiochirurga z Zabrza dyrektor Muła.

Po konferencji o dorobku Ebsteina organizatorzy tego szczególnego wydarzenia obiecali sobie co pięć lat przypominać postać uczonego jaworzanina. Postanowili również przybliżać społeczeństwu innych wywodzących się z polskich ziem zasłużonych lekarzy kardiologów i kardiochirurgów, którzy swoim dorobkiem zapisali się w historii medycyny również poza granicami kraju. Tym samym zapoczątkowana przez prof. Mariana Zembalę idea przywracania pamięci o wybitnych osobowościach nauki będzie wciąż żywa.

 Autor wspomnienia: Jadwiga Wardach

Zaloguj się

Zapomniałeś hasła?