13.07.1939 - 03.05.2020

Lek. Danuta Krahl-Seretna

Specjalista chorób wewnętrznych, anestezjologii i reanimacji. Lekarz pogotowia ratunkowego. Przez wiele lat związana z Głogowskim Szpitalem Powiatowym. Radna miasta Głogowa w latach 1990-1998 i jego honorowy obywatel. Pracowita i pełna energii. Dobry lekarz i dobry człowiek.

3 listopada 2019 roku, w wieku 80 lat, zmarła w Głogowie lek. Danuta Krahl-Seretna. Niestety, na łamach „Medium” nie ukazał się żaden nekrolog poświęcony temu smutnemu zdarzeniu, chociaż Pani Doktor do końca swoich dni, mimo ciężkiej choroby, pozostawała aktywnym zawodowo lekarzem. Była tak dobrze znana w naszym głogowskim środowisku lekarskim, że każdy mógł taką klepsydrę napisać, także ja. Nie było mnie na Jej pogrzebie, przebywałam wtedy poza granicami Polski i tyko myślami mogłam być z Jej bliskimi. Odczuwam silną, płynącą z serca potrzebę spisania moich wspomnień o Pani Doktor – będą bardzo osobiste.

Danuta Krahl-Seretna urodziła się 13 lipca 1939 roku w Warszawie. Ukryta w schronie wraz z matką ocalała z bombardowania stolicy. Doznała jednak rany podudzia. Nad dwumiesięczną wówczas dziewczynką zawisło widmo amputacji nogi. Nikła była pomoc medyczna w oblężonej Warszawie. Matka Danuty usłyszała od polskiego lekarza, że dziecko czeka rychła śmierć. Tymczasem medyk z Niemiec, przerażony ofiarą wojny, udzielił pomocy. Pani Doktor, opowiadając nam tę historię, mówiła: „Cudem i dobrem ludzi zostałam ocalona, moim obowiązkiem jest więc pomagać ludziom, aby ten dług spłacić”.

Po wojnie zamieszkała z rodzicami i pięciorgiem rodzeństwa w Jeleniej Górze. Rozpoczęła studia na Akademii Medycznej we Wrocławiu. Tam poznała przyszłego męża Fryderyka, później lekarza położnika i ginekologa. Dyplom lekarza uzyskała w 1965 roku. Po studiach wysłano ją do pracy w Legnicy. Później pracowała w Lubinie. W 1968 roku rozpoczęła pracę w głogowskim szpitalu – na oddziale wewnętrznym i w przychodni rejonowej. Uzyskała I stopień specjalizacji z chorób wewnętrznych. Urodziła córkę Martę. W 1973 roku w Głogowie otworzono oddział reanimacji (tak nazywały się pierwsze oddziały intensywnej terapii), notabene drugi na Dolnym Śląsku po klinicznym oddziale śp. prof. Antoniego Arońskiego. Pani Doktor kilka lat później rozpoczęła pracę jako lekarz anestezjolog. Zdała egzamin na I stopień specjalizacji z anestezjologii i reanimacji. Znieczulała na bloku operacyjnym szpitala w Głogowie, bardzo często noworodki i niemowlęta z wrodzonymi wadami na chirurgii dziecięcej. W tym czasie takich pacjentów leczył Głogowski Oddział Chirurgii Dziecięcej pod kierunkiem dr. Leopolda Górala. Pani dr Krahl-Seretna łączyła pracę anestezjologa i lekarza internisty w przychodni. Nie wyobrażała sobie pozostawienia przywiązanych do niej na przestrzeni lat pacjentów oraz ich rodzin/znajomych, którym nigdy nie odmawiała pomocy, nie bacząc na obowiązującą w tych czasach rejonizację. Była też lekarzem pogotowia ratunkowego, najpierw karetki podstawowej, a później karetki „R”.

8 listopada 1982 r. (po stażu) rozpoczęłam pracę na Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii szpitala w Głogowie. 1 marca 2003 r. zostałam ordynatorem tego oddziału, miałam więc przyjemność być przełożoną Pani Doktor. W 2010 r., w dość dramatycznych dla mnie i dla naszego oddziału okolicznościach, rozeszły się nasze drogi zawodowe. Pani dr Krahl-Seretna odeszła również ze szpitala w Głogowie. Pracowała jeszcze 7,5 roku w szpitalu w Żarach, a następnie, praktycznie do ostatnich dni życia, w ambulatorium lekarskim na terenie Huty Miedzi Głogów. Przez te wszystkie lata, od pierwszego spotkania do dnia Jej śmierci, lek. Danuta Krahl-Seretna pozostawała moim nauczycielem w wielu dziedzinach życia zawodowego oraz prywatnego.

Kiedy ją poznałam, miała 43 lata. Była pracowita, pełna energii, z nieprawdopodobnym poczuciem humoru. Nigdy nie narzekała, że jest zmęczona, nawet po najcięższych dyżurach (a takich wtedy nie brakowało). O zgrozo, jeden dyżurny lekarz anestezjolog znieczulał ostrodyżurowe zabiegi, leczył chorych na intensywnej terapii i wyjeżdżał karetką „R”, gdy istniała taka potrzeba. Była moim nauczycielem w najtrudniejszej ze sztuk lekarskich – w relacjach z chorymi. Mówiła: „Wiesiu, ufaj choremu. Nawet jeśli nie widzisz przyczyn jego dolegliwości, gdy „szkiełko mędrca i oko” zawodzi, ty nadal ufaj i okaż wyrozumiałość, cierpliwość i empatię”. Te nauki wiele razy pomogły mi w moim życiu zawodowym.

Przytoczę tu pewne zdarzenie, które pokaże jej nietypowy, pozbawiony poprawnej, biurokratycznej asekuracji stosunek do chorego (dzisiaj niestety tak powszechnej, może i koniecznej). Pani Doktor przywiozła pogotowiem młodą kobietę z objawami ciężkiej infekcji, z podejrzeniem rozwijającej się sepsy. Czekał na nią za chwilę następny wyjazd karetki i nie znała dalszego losu chorej. Gdy pojawiła się ponownie w szpitalu, zapytała o tę młodą kobietę i dowiedziała się, że ona, z uwagi na brak opieki dla swojego dziecka, na własne żądanie zrezygnowała z leczenia szpitalnego i podpisała wszystkie stosowne dokumenty. Jednak dla Pani Doktor wyjaśnienia lekarza izby przyjęć były nie do przyjęcia. Wsiadła we własny samochód, pojechała do tej kobiety, i włączając się w organizację opieki dla dziecka, przywiozła ją do szpitala. Znając dalszy rozwój choroby pacjentki wiem, że uratowała jej życie.

Nie tylko lekarzem okazała się wyjątkowym. Jako człowiek promieniowała nieprawdopodobnym ciepłem. Była lubiana przez lekarzy, pielęgniarki i salowe. Okazywała wszystkim zainteresowanie. Pamiętała o naszych uroczystościach rodzinnych. Znała imiona naszych dzieci i z zaciekawieniem pytała i słuchała opowieści o nich. Doradzała i roztaczała optymistyczne wizje wyjścia z najtrudniejszych sytuacji. Wierzyła, że ludzie są zasadniczo dobrzy i tą wiarą dzieliła się z nami.

Na zakończenie opowiem anegdotę, która stała się dla mnie inspiracją do napisania o niej wiersza z okazji 70. urodzin. Któregoś dnia opowiadałam w domu mężowi, też lekarzowi, pewną historię, i trochę nią podekscytowana, mówiłam niedbale, używając nazwiska Pani Doktor – Seretna – wiele razy, w różnych kontekstach. Moja siostrzenica, przysłuchująca się tej opowieści, zapytała: „Ciociu, a kto to jest ta Seretna? To musi być ktoś bardzo ważny”. Bardzo nas to wtedy rozbawiło i pomyślałam, że:

Wiersz o śp. lek. Danucie Krahl-Seretnej

Seretna, tak, tak – to instytucja.
Lekarski nos – czyli intuicja.
Współczucie, życzliwość i nadzieja dla chorych.
Wyrozumiałość dla narzekających zdrowych.

Seretna, to biuro spraw do załatwienia.
Gdy wszyscy mówią – tu już nic do zrobienia.
Ona znajdzie osobę, miejsce i na głowie stanie,
by Ci pomóc. I niemożliwe, możliwym się stanie.

Seretna, to rozwiązywanie problemów rodzinnych.
Rozmowy o dzieciach, mężach i innych bliskich.
Zawsze pokaże jasną stronę życia.
Przed Nią żaden smutek nie jest do ukrycia.

Seretna, to nasz najlepszy oddziałowy kabaret.
Cudownie opowiada dowcipy – to jedna z Jej zalet.
Każdy kończy swoim perlistym śmiechem.
Szpitalne mury odpowiadają jej radosnym echem.

Tak, tak, Seretna to człowiek na urzędzie.
Co z nami zawsze był, jest i będzie.
I Ty dobry Boże w swojej łaskawości,
daj Jej wiele lat życia w zdrowiu, szczęściu i ludzkiej miłości.

Nie ma już z nami Pani Doktor Danuty Krahl-Seretnej i dziś myślę, że w imieniu wielu lekarzy, którzy ją znali, żegnam ją dwoma dopisanymi po jej śmierci wersetami:

I Ty, dobry Boże w swojej łaskawości
pozwól pozostać na ziemi jej ludzkiej miłości.

lek. Wiesława Dec

Zaloguj się

Zapomniałeś hasła?