Bożena Kaniak

Mam cztery pasje. Najbardziej kocham jednak kontakt z „psierotami”

Miłością do narciarstwa i wędrówek po górach zaraził mnie Marek – mój mąż. Poznaliśmy się na studiach medycznych. Byliśmy w tej samej grupie. Szybko okazało się, że jest nam ze sobą po drodze – dosłownie i w przenośni. To wtedy zaczęły się nasze wspólne wypady do Zakopanego i w inne rejony Polski. Wszystko po to, by czerpać frajdę z jazdy na nartach i zdobywać kolejne szczyty Tatr. Z czasem zaczęliśmy realizować te dwie pasje także za granicą. Szlifowaliśmy nasze umiejętności narciarskie między innymi w Szwajcarii. Szusowanie po górskich stokach i odkrywanie tajemnic natury ukrytych na wysokich szczytach jest z nami do dziś.

Na szlaku. Zdobycie Czerwonych Wierchów zajęło mi 9 godzin.

W 2019 roku zdecydowałam się na zdobycie Czerwonych Wierchów, pięknego pasma gór w Tatrach Zachodnich. To była i nadal jest moja ulubiona część polskich Tatr. Wyruszyłam z Doliny Małej Łąki, a następnie zdobyłam piękne szczyty. Cała wędrówka zajęła mi dziewięć godzin. Zmęczenie ogromne, ale satysfakcja zdecydowanie większa. Bo góry to wyzwanie, w górach pokonuje się swoje słabości, ograniczenia, a gdy to się udaje, rozpiera cię duma. Czujesz, że dasz radę, nie tylko tu i teraz, również w innych sferach życia. Góry są dla mnie jednocześnie refleksyjne i magiczne. Tam łapię dystans do codziennych spraw.

Spokój gór zamieniam chętnie na żywioł parkietu. Taniec towarzyski, który jest moją kolejną pasją, daje mi moc pozytywnej energii. W 2017 roku wspólnie z dr. Leszkiem Pałką, także miłośnikiem tańca, powołaliśmy sekcję taneczną w Klubie Lekarza DIL. Tzw. „Five o’clock u lekarzy” przeobraził się szybko w duże spotkania taneczne. A do naszego organizatorskiego grona dołączył dr n. med. Piotr Knast. Zajęcia odbywały się w siedzibie DIL i cieszyły ogromną popularnością. W ostatnich dniach przed pandemią w zajęciach uczestniczyło ponad 100 lekarzy.

To, co kocham jednak najbardziej, to kontakt z „psierotami”, czyli starymi i schorowanymi psami, którymi opiekuje się Fundacja „Psierociniec”. Ośrodek dla tych czworonogów wspieram od 3 lat. Te zwierzęta, choć w leciwym wieku, mają do zaoferowania tyle ciepła, serdeczności. Pracownicy ośrodka i fundacji zresztą też. I choć to taki odpowiednik domu starości dla ludzi, to właśnie tam jest moje serce…

 

 

 

Zaloguj się

Zapomniałeś hasła?