Skrót artykułu Strzałka

Galopujące tempo przyrostu zakażeń COVID-19 rozlewa się w naszym kraju szeroką falą. Niewiele brakuje, by pod jej naporem doszło do zerwania linii obrony przeciążonego systemu opieki zdrowotnej. To wszystko dodatkowo dzieje się w chaosie szczepionkowym i wciąż zmieniających się deklaracjach producentów odnośnie do ich dostępności dla poszczególnych krajów. Dlatego w pandemicznym kryzysie intensywnie i na niespotykaną wcześniej skalę szuka się skutecznych rozwiązań wspomagających walkę z koronawirusem. Także za pomocą istniejących rozwiązań z zakresu ochrony patentowej.

OCHRONA PATENTOWA W CZASACH PANDEMII: SIŁA ARGUMENTU CZY ARGUMENT SIŁY?

 

Mariusz Kielar

klawiatura

Fot. Pixabay

Galopujące tempo przyrostu zakażeń COVID-19 rozlewa się w naszym kraju szeroką falą. Niewiele brakuje, by pod jej naporem doszło do zerwania linii obrony przeciążonego systemu opieki zdrowotnej. To wszystko dodatkowo dzieje się w chaosie szczepionkowym i wciąż zmieniających się deklaracjach producentów odnośnie do ich dostępności dla poszczególnych krajów. Dlatego w pandemicznym kryzysie intensywnie i na niespotykaną wcześniej skalę szuka się skutecznych rozwiązań wspomagających walkę z koronawirusem. Także za pomocą istniejących rozwiązań z zakresu ochrony patentowej.

„Wszystkie ręce na pokład!” – pod tym hasłem przewodnim ministra zdrowia toczy się obecnie coraz trudniejsza walka z niewidzialnym przeciwnikiem, która niestety jak dotąd nie motywuje do sloganowej, marynarskiej determinacji w zespołowym współdziałaniu. Co smutniejsze, dzieje się tak nie tylko na poziomie krajowej strategii przeciwepidemicznej, ale również w wymiarze europejskiej polityki zdrowia publicznego na niespotykaną dotychczas skalę kryzysu pandemicznego. To kluczowe przesłanie dla wszystkich – bez wyjątku – państw członkowskich Unii Europejskiej.

W miejsce poczynionych kilka miesięcy temu globalnych porozumień w sprawie powszechnej dostępności szczepionek przeciwko koronawirusowi dla całego świata stosunkowo szybko pojawiły się narastające problemy z ich realizacją, by ostatecznie ustąpić miejsca dominującym egoizmom szczepionkowym – w myśl zasady „jak największej ochrony własnych wyborców i społeczeństwa własnego kraju”. Niestety takie postępowanie nie ma nic wspólnego z długofalową strategią współpracy na rzecz skutecznego ograniczania skutków pandemii. Dokonujący się na naszych oczach rozdźwięk między publicznymi deklaracjami a ich rzeczywistą realizacją tylko potęguje wątpliwości i niepewność obywateli państw członkowskich coraz częściej kwestionujących rzeczywiste intencje działań w obliczu tak poważnego zagrożenia zdrowotnego, z jakim przychodzi się dziś mierzyć.

Przykładem dobrze ilustrującym skalę twardych partykularyzmów w przestrzeni europejskiej polityki zdrowotnej wydaje się być obecny chaos szczepionkowy wynikający ze zbyt dużego zapotrzebowania na szczepionki w odniesieniu do ich obecnej dostępności i możliwości zaspokojenia gigantycznego, nieobserwowanego wcześniej popytu. Ciągła zmienność deklaracji na temat wielkości wolumenów i szczegółowych terminów realizacji zakontraktowanych dostaw szczepionek przez ich producentów wprowadza permanentne zaburzenia łańcucha ich dystrybucji. Czy istnieje sposób dozwolonego prawnie ograniczania dyktatu skalkulowanych strategii rynkowych, gdy w grę wchodzi najpoważniejszy kryzys zdrowia publicznego w dobie pandemii?

Jedną z takich możliwości stanowią tzw. licencje przymusowe, na podstawie których polskie firmy farmaceutyczne mogłyby produkować szczepionki w naszym kraju na podstawie dobrowolnego udzielenia licencji na patenty będące w posiadaniu firm rynku globalnego bądź zastosowania tzw. licencji przymusowej, o co coraz częściej apelują naukowcy, przedstawiciele organizacji pozarządowych oraz politycy. Okazuje się, że zgodnie z prawem własności przemysłowej Urząd Patentowy RP może zezwolić na korzystanie z opatentowanego wynalazku innego podmiotu w ramach powyższej, szczególnej licencji, jeśli takie postępowanie jest niezbędne w celu zapobiegania zagrożenia bezpieczeństwa państwa, w szczególności w dziedzinie obronności, porządku publicznego, ochrony życia i zdrowia oraz ochrony środowiska naturalnego. W tym celu konieczna jest wydanie decyzji administracyjnej przez właściwego ministra lub wojewodę, w której określa się zakres i okres korzystania z wynalazku. Takie postępowanie organu administracji publicznej nie odbywa się jednak ze szkodą dla uprawnionego podmiotu – posiadacza licencji: zgodnie z prawem powinien on otrzymać odpowiednią kwotę ze środków budżetu państwa w wysokości odpowiadającej wartości rynkowej „przejmowanej” przez państwo licencji. Powyższa decyzja administracyjna jest zaskarżalna do sądu administracyjnego.

Zgodnie z tzw. deklaracją z Doha z 2001 r. każde państwo członkowskie może samodzielnie określać, co dla niego stanowi stan zagrożenia, przy czym stanem zagrożenia mogą być sytuacje kryzysowe dotyczące zdrowia publicznego, w tym epidemii. Co istotne instytucja licencji przymusowej może dotyczyć nie tylko patentów, ale także praw z wzorów użytkowych, wzorów przemysłowych czy topografii układów scalonych. Zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich prof. Adama Bodnara „skoro zostały stworzone tego typu instytucje prawne, jak ograniczanie ochrony patentowej i licencje przymusowe ze względu na ważny interes publiczny, nie ma obecnie lepszej okazji do tego, aby je stosować”.

Choć z pewnością nie byłoby to rozwiązanie przyjęte entuzjastycznie przez koncerny farmaceutyczne, w obecnej rzeczywistości może nie być innego wyjścia. Dlatego właśnie stwarzanie silnego nacisku przez opinię publiczną, organizacje społeczne i świat nauki na administrację Unii Europejskiej i rządy poszczególnych państw z żądaniem ograniczania ochrony patentowej lub przynajmniej dążenia do dobrowolnego udzielania licencji na produkcję szczepionek przez ich producentów wydaje się ważniejsze, niż kiedykolwiek wcześniej. Jak przypomina Rzecznik Praw Obywatelskich firmy farmaceutyczne opracowały obecne szczepionki m.in. z wykorzystaniem ogromnych środków publicznych mających najbardziej, jak to możliwe, przyśpieszyć proces ich powstania. Można zatem oczekiwać, by w ramach społecznej odpowiedzialności biznesu w czasach pandemii doinwestowane środkami publicznymi firmy przekazywały nieodpłatnie – w ramach dobrowolnej licencji – patenty na leki i szczepionki przeciwdziałające poważnym, globalnym chorobom, jak miało to miejsce w przeszłości – choćby w latach 50. i 60. ubiegłego wieku w czasie walki z polio.

Dlaczego takie rozwiązanie mogłoby okazać się nawet skuteczniejsze od zastosowania licencji przymusowych? Ponieważ istnieje obawa, że same ograniczenie ochrony patentowej dzięki mechanizmowi licencji przymusowych może nie wystarczyć, żeby zapewnić dostęp do szczepionek – konieczne do tego jest posiadanie tzw. know-how i dostęp do badań klinicznych umożliwiających uruchomienie produkcji szczepionek w sposób odpowiedzialny. Społecznie odpowiedzialny, czyli właśnie taki, jakim często afiszuje się biznes. Czy w tym przypadku zadziała podobno niezawodny patent na ludzką solidarność w obliczu globalnego zagrożenia?

 

Piśmiennictwo u Autora.

Opracowanie powstało na podstawie raportu „Koronawirus a prawo”, Wydawnictwo Must Read Media, wydanie I, kwiecień 2020 r.

Zgodnie z tzw. deklaracją z Doha z 2001 r. każde państwo członkowskie może samodzielnie określać, co dla niego stanowi stan zagrożenia, przy czym stanem zagrożenia mogą być sytuacje kryzysowe dotyczące zdrowia publicznego, w tym epidemii. Co istotne instytucja licencji przymusowej może dotyczyć nie tylko patentów, ale także praw z wzorów użytkowych, wzorów przemysłowych czy topografii układów scalonych. Zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich prof. Adama Bodnara „skoro zostały stworzone tego typu instytucje prawne, jak ograniczanie ochrony patentowej i licencje przymusowe ze względu na ważny interes publiczny, nie ma obecnie lepszej okazji do tego, aby je stosować.

Zaloguj się

Zapomniałeś hasła?