Skrót artykułu Strzałka

Najważniejszy nauczyciel życia

Ich codzienność związana jest z medycyną. Ale gdy tylko mają taką możliwość, wkładają odpowiednie obuwie i dają się ponieść rytmom muzyki. Trzy kobiety, które łączy nie tylko praca zawodowa, ale także niegasnąca pasja do tańca. Co daje im taniec? Czego ich uczy? A jakich poświęceń wymaga? W rozmowie z Aleksandrą Szołtys odpowiadają: Anna Korzeniowska, studentka 4. Roku Wydziału Lekarskiego UM we Wrocławiu, lek. dent. Aleksandra Ożga oraz lek. Małgorzata Kowalik-Jagodzińska.

Najważniejszy nauczyciel życia

Ich codzienność związana jest z medycyną. Ale gdy tylko mają taką możliwość, wkładają odpowiednie obuwie i dają się ponieść rytmom muzyki. Trzy kobiety, które łączy nie tylko praca zawodowa, ale także niegasnąca pasja do tańca. Co daje im taniec? Czego ich uczy? A jakich poświęceń wymaga? W rozmowie z Aleksandrą Szołtys odpowiadają: Anna Korzeniowska, studentka 4. Roku Wydziału Lekarskiego UM we Wrocławiu, lek. dent. Aleksandra Ożga oraz lek. Małgorzata Kowalik-Jagodzińska.

 Miłość od pierwszego… kroku
Jak zaczęła się ich przygoda z tańcem? Co było pierwsze: taniec czy medycyna? Rozmówczynie odpowiadają zgodnie – pierwszy był taniec! – Na pierwsze zajęcia z tańca zaprowadziła mnie moja babcia, gdy miałam zaledwie 5 lat. Początkowo taniec traktowałam jedynie jako rozrywkę, natomiast kiedy rozpoczęłam rywalizację turniejową, stał się on całym moim życiem – mówi lek. Małgorzata Kowalik-Jagodzińska. Anna Korzeniowska swoją przygodę z tańcem rozpoczęła w wieku 6 lat, kiedy to zaczęła uczęszczać na zajęcia tańca towarzyskiego w szkole. Z kolei historia Aleksandry Ożgi i tańca zaczęła się dość niepozornie. – Razem z mamą poszłam odebrać brata z zajęć. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłam na parkiecie kolorowe pary sunące tanecznymi krokami po parkiecie w rytm chwytającej za serce muzyki. Stałam i nie mogłam oderwać wzroku od tego pięknego, magicznego obrazka. Wtedy wiedziałam, że chcę wziąć w tym udział, chcę, żeby taniec towarzyszył mi w życiu. Następnego dnia na parkiecie obok mojego brata byłam ja i moja młodsza siostra (śmiech) – wspomina Aleksandra Ożga.

Uwiedzione przez taniec
Tempo, takt, kroki, charakter, muzyka – poszczególne style taneczne różnią się pod tak wieloma aspektami, że każdy może znaleźć swój idealny. Serce lekarskiego trio skradł jednak taniec towarzyski. Małgorzata Kowalik-Jagodzińska i Anna Korzeniowska preferują taniec standardowy. – Myślę, że elegancja tego stylu i muzyka uwiodły mnie najbardziej – podkreśla pierwsza z nich. Walc angielski, tango, walc wiedeński, foxtrot, quickstep – to ulubione tańce Anny Korzeniowskiej. – Uważam, że nie ma drugiej takiej formy tańca, która dostarcza aż tak wiele przyjemności. Fascynująca jest w nim ciągła rozmowa między dwiema osobami, tyle że bez użycia głosu. Partner prowadzi, a partnerka na to reaguje. Wymaga to bardzo dużej świadomości swojego ciała i ruchów ciała partnera. Na pewnym poziomie myślę, że to właśnie ta umiejętność sprawia tancerzom tyle radości – dodaje studentka medycyny.

Styl najbliższy Aleksandrze Ożdze to taniec latynoamerykański. – Do tej grupy zaliczamy: sambę, chachę, rumbę, pasodoble i jive’a. Bardzo istotnym elementem w tym tanecznym sporcie jest muzyka, która stanowi mieszankę rytmów muzyki amerykańskiej, hiszpańsko-portugalskiej i indiańskiej. Tańce te pozwalają kobiecie poczuć się pięknie i zmysłowo. Do tego dochodzi jeszcze aspekt wizualny: stroje przypominają karnawał w Rio De Janeiro – są kolorowe, szalone, czasem abstrakcyjne. Energia, która temu towarzyszy, jest mocno uzależniająca – opowiada o swojej pasji Aleksandra Ożga.

 Pasja pełna wyrzeczeń
Studia medyczne, a później zawód medyka, są bardzo wymagające. Jak udaje się to połączyć z taneczną pasją? Dla Anny Korzeniowskiej podstawą jest dobra organizacja. – Od początku mojej kariery tanecznej (a trwa już 16 lat!) musiałam nauczyć się zorganizować dzień na tyle dobrze, by mieć czas na obowiązki szkolne, a potem na treningi taneczne. Często uczyłam się po nocach, opuszczałam spotkania rodzinne czy te w gronie znajomych – przyznaje. W tym wszystkim Anna Korzeniowska ma jednak ogromne wsparcie. – Stałym motorem napędowym była i wciąż jest moja Mama. Zawsze mnie wspiera i motywuje. Zarówno w tych dobrych, ale co ważniejsze, w tych trudnych chwilach, kiedy bardzo poważnie myślałam o zakończeniu kariery tanecznej, bo było mi zwyczajnie za trudno. Mama zawsze mówiła wtedy, że to tylko gorszy moment, w którym trzeba zagryźć zęby, a potem już będzie dobrze.

Kluczem do sukcesu w przypadku Aleksandry Ożgi również była dobra organizacja. – Od samego początku musiałam bardzo zwinnie gospodarować swoim czasem, żeby ze wszystkim zdążyć. Jednak z racji tego, że od małego przyzwyczajałam się do takiego trybu życia, dzisiaj jest mi dużo łatwiej łączyć pracę z pasją.

A jak swoje taneczne początki wspomina Małgorzata Kowalik-Jagodzińska? – Momentami było bardzo trudno. W treningach brałam udział średnio 4 razy w tygodniu. Brak czasu na naukę działał na mnie jednak mobilizująco i spędzałam go nad wyraz efektywnie.

 Nieustanna nauka
Treningi, samodyscyplina, silna wolna, pracowitość – to tylko niektóre z wymagań, jakie stawia przed tańczącymi ta aktywność. A co poza tym?

Dla Małgorzaty Kowalik-Jagodzińskiej taniec wymaga zarówno kondycji fizycznej, jak i elegancji. – Wysiłek w tańcu może spokojnie równać się z biegami długodystansowymi. Tańce standardowe wymuszają również utrzymanie nienagannej sylwetki i tzw. „ramy”, co dodatkowo wiąże się z mobilizacją mięśni całego ciała. Zważywszy, że taniec jest dodatkowo dziedziną artystyczną, mimo bólu i zmęczenia, nie możemy zapominać o mimice, uśmiechu czy podziękowaniach dla publiczności.

Anna Korzeniowska 22-letnia studentka 4. roku kierunku lekarskiego na Uniwersytecie Medycznym im. Piastów Ślaskich

Anna Korzeniowska zwraca uwagę na jeszcze inny aspekt. – Taniec wymaga przede wszystkim czystej głowy. Podczas treningu trzeba nauczyć się wyłączać myślenie o problemach życia codziennego. Jeśli się tego nie zrobi, żaden krok taneczny nie sprawi nam przyjemności.

Z kolei dla Aleksandry Ożgi taniec to nieustanna nauka. – Nie tylko nauka kroków, ruchów czy przejść. Taniec to przed wszystkim nauka samodyscypliny. Wymaga ode mnie wiele poświęcenia, zaangażowania, pasji, chęci ciągłego doskonalenia się, jak również żelaznej kondycji oraz skupienia.

Jak w każdym sporcie, potrzebne są treningi
A tych w życiu moich rozmówczyń jest bardzo dużo. Anna Korzeniowska trenuje z partnerem 4-5 razy w tygodniu po około dwie godziny dziennie. – Wiadomo jednak, że kiedy zbliża się turniej, ta intensywność treningów zwiększa się. Oprócz treningów tanecznych, trenuję też sama w domu i pływam.

Ile czasu poświęca na treningi Aleksandra Ożga? – Sporo, chociaż kiedyś było tego jeszcze więcej. Od podstawówki do klasy maturalnej na parkiecie spędzałam od dwóch do trzech godzin dziennie. Do tego dochodziły turnieje w każdy weekend. Bardzo często tańczyłam siedem dni w tygodniu.

Małgorzata Kowalik-Jagodzińska wspomina, że najbardziej intensywnym okresem w treningach była szkoła średnia i okres studiów. – Treningów było ok. 3-4 w ciągu tygodnia roboczego, natomiast w weekendy wyjeżdżałam na zawody lub szkolenia. Praktycznie nie było mnie w domu. Niestety, to z perspektywy tancerza czy trenerów było ciągle zbyt mało, ale nie było to wykonalne przy moich planach na przyszłość.

Ale taniec rekompensuje wszystko!
Co daje taniec? Co dzięki niemu się zyskuje? Rozmówczynie są zgodne – przede wszystkim kształtuje charakter. – Śmiało mogę stwierdzić, że nie byłabym tak zawziętą i pracowitą osobą, gdyby nie taniec. Myślę, że któregokolwiek sportowca nie wzięlibyśmy pod lupę, każdy powiedziałby, że sport uczy pokory i właśnie wytrwałości w dążeniu do celu – przyznaje Anna Korzeniowska.

– Taniec nauczył mnie żelaznej dyscypliny, zadaniowego podchodzenia do problemów, jak i ich rozwiązywania. Mogę zaryzykować nawet tezę, że gdyby nie taniec, nie byłabym w tym punkcie kariery, w którym jestem teraz. Poprzez taniec młody człowiek w kuźni potu i łez przekuwa swoje lęki, słabe strony na siłę i pewność siebie – mówi Aleksandra Ożga. – Od pierwszej klasy podstawówki spędzałam codziennie po szkole godziny na parkiecie. Wszystko, co musiałam zrobić w domu do szkoły, robiłam od razu, szybko i sprawnie, bo tylko tak mogłam ze wszystkim zdążyć. Nie było czasu na narzekanie czy dąsanie się. Trzeba było działać. Oprócz tego taniec, poza umiejętnością odnalezienia się na parkiecie przy dowolnej muzyce, dał mi pewność siebie oraz znajomości i przyjaźnie na całe życie. Taniec był jednym z moich najważniejszych nauczycieli życia.

Małgorzata Kowalik-Jagodzińska, która z racji obowiązków zawodowych musiała zawiesić taneczną aktywność, dodaje: – To, co po tańcu mi pozostało, to zdyscyplinowanie i umiejętność łączenia wielu obowiązków jednocześnie. Sama o sobie mówi „tancerz na emeryturze”. – Każdy trening wspominam jako odskocznię od codzienności, a każde zawody jako szansę poczucia się kimś lepszym, ciekawszym. Taniec dawał mi ogromną przyjemność, a także niesamowitą odwagę i pewność siebie.

Taniec bywa zaraźliwy

Swoją niewyczerpaną pasją tancerki zarażają też ludzi wokół! Pierwszą osobą, w którą wszczepiła tanecznego bakcyla Aleksandra Ożga, była jej młodsza siostra. Innego razu na jednym z turniejów koleżanki ze szkoły tak zachwyciły się jej pokazem, że same zapisały się do szkoły tańca lub chciały, by Aleksandra je uczyła. Jak mówi, taniec jest radością, więc bardzo łatwo nim kogoś zarazić!

Dzięki Małgorzacie Kowalik-Jagodzińskiej jej mąż nauczył się poczucia rytmu, a nawet zapisał się na kurs tańca towarzyskiego. Doktorantka w Katedrze Okulistyki UM we Wrocławiu przyznaje, że wciąż pracuje nad tym, by przekonać męża do tańców latynoamerykańskich czy salsy.

Aleksandra Ożga podczas pokazu tanecznego z partnerującym bratem

 

Reakcje na wiadomość, że tańczą, bywają różne!
Anna Korzeniowska wspomina zabawną sytuację: – Kiedyś na praktykach wakacyjnych na Oddziale Chirurgii Ogólnej, gdy pacjent usłyszał, że tańczę, od razu chciał wstać z łóżka i zacząć ze mną tańczyć.

A jak na wiadomość, że Aleksandra Ożga tańczy, reagują jej pacjenci i współpracownicy? – Są mocno zdziwieni, zazwyczaj ciężko jest im połączyć lekarza w mundurku, czepku i maseczce z wizerunkiem umalowanej mocnym makijażem tancerki występującej w kolorowej scenicznej sukience na parkiecie. Bardzo często zadają pytania, chcą zobaczyć filmiki czy zdjęcia. Taniec towarzyski w Polsce nie jest popularnym sportem, dlatego gdy pacjenci lub współpracownicy dowiedzą się, że jestem czynną tancerką, chcą dowiedzieć się o tym świecie troszkę więcej. Podczas leczenia zazwyczaj nie ma na to czasu, dlatego staram się unikać tego tematu (śmiech).

 

Z kolei Małgorzata Kowalik-Jagodzińska mówi tak: – Na pewno nie wszyscy wiedzą o mojej pasji, a już na pewno nie pacjenci, ponieważ odkąd pracuję jako lekarz, nie tańczę zawodniczo. Reakcje są zawsze bardzo pozytywne co do mojego zdyscyplinowania podczas studiów. Kiedy pokazuję zdjęcia, nie mogą uwierzyć, że to wciąż ta sama osoba.

Jest się czym pochwalić!

Małgorzata Kowalik-Jagodzińska międzynarodową klasę taneczną S w tańcach standardowych otrzymała w wieku 16 lat. Wraz z ówczesnym partnerem Krzysztofem Szostkiem uplasowała się w półfinale mistrzostw Polski par młodzieżowych i niejednokrotnie w finałach zagranicznych turniejów międzynarodowych, m.in. w Linzu czy Pradze (2010 r.) oraz na podiach w turniejach Grand Prix Polski. – W trakcie studiów, kiedy startowałam już w kategorii par dorosłych, zdobyłam 4. miejsce podczas Akademickich Mistrzostw Polski w 2014 r., 14. miejsce na Mistrzostwach Polski par dorosłych w 2013 r. i również w 2013 r. finałowe 7. miejsce na międzynarodowym turnieju w kategorii Rising Stars w Brnie – podsumowuje swoje sukcesy Małgorzata Kowalik-Jagodzińska.

Aleksandra Ożga ma na swoim koncie najwyższą międzynarodową sportową klasę taneczną S w stylu latynoamerykańskim oraz klasę A w stylu standardowym. – Trudno opisać jeden największy taneczny sukces. Byłam kilkukrotną finalistką mistrzostw Polski oraz Akademickich Mistrzostw Polski. Jestem dumna z reprezentowania naszego kraju na turniejach międzynarodowych. Bardzo cieszę się, że swoją pasją mogę dzielić się z dziećmi i młodzieżą. Prowadziłam także taneczno-rehabilitacyjne zajęcia z dziećmi cierpiącymi na reumatoidalne zapalenie stawów i dla mnie to właśnie ten fakt pomocy osobom potrzebującym poprzez taniec jest ogromnym sukcesem.

Dla Anny Korzeniowskiej największym tanecznym sukcesem był półfinał Mistrzostw Polski w klasach w obydwu stylach: standardowym i latynoamerykańskim. Choć, jak sama przyznaje, chciałaby osiągnąć dużo więcej! – Tyle, że znowu schodzimy do tematu pokory: studiując medycynę i aspirując do bycia rzetelnym i profesjonalnym lekarzem, nie da się spędzać na sali tyle samo czasu, ile spędzają współzawodnicy zajmujący się na co dzień wyłącznie tańcem. Dlatego moim głównym osiągnięciem jest fakt, że ilekroć nie przychodziłabym na salę treningową, zawsze czerpię z tego maksimum przyjemności i zabawy.

 Lekarz, który tańczy czy tancerz, który leczy?

Co jest im bliższe?

– Mimo że nie tańczę już od 7 lat, nie jestem w stanie przestać być tancerzem, bo to trochę jak stan ducha. Na pewno spełniam się w roli lekarza, ale 17 lat spędzonych na parkiecie to więcej niż w lekarskim kitlu – mówi Małgorzata Kowalik-Jagodzińska.

Dla Anny Korzeniowskiej taniec gra w życiu bardzo ważną rolę i jest pewna, że pozostanie w nim na zawsze, ale odpowiada bez namysłu –przyszłym lekarzem, który tańczy! – i dodaje: – Zdecydowanie chcę być lekarzem z krwi i kości. A po pracy będę zapraszać koleżanki, kolegów i pacjentów na taneczny parkiet – taki jest plan!

Bez namysłu odpowiada również Aleksandra Ożga. – Zdecydowanie lekarz, który tańczy. Zawsze chciałam zostać lekarzem. Zdecydowałam się na bardzo trudny i odpowiedzialny zawód, który powinien być wybrany z powołania, z chęci niesienia pomocy. I tak właśnie jest, dlatego zawsze będzie on przed przyjemnościami. A taniec? Taniec był, jest i będzie moją pasją, chwilą dla wytchnienia, odskocznią od trudów życia codziennego – czasem dla mnie.

Jakie są ich taneczne plany lub marzenia na przyszłość?

– Dalej chcę tańczyć. Chcę spełniać się jako instruktorka tańca, zarażać tym pięknym, szlachetnym sportem. Chcę poznawać i kosztować nowe style taneczne. Jest jeszcze bardzo dużo do odkrycia i to mnie fascynuje – zdradza Aleksandra Ożga.

Ambicji nie brakuje również Annie Korzeniowskiej. – Cały czas marzę o tym, by zatańczyć w finale mistrzostw Polski. Czy się uda? Zobaczymy, ale cele trzeba mieć i należy robić wszystko, aby udało się je zrealizować.

Roztańczone marzenia ma i Małgorzata Kowalik-Jagodzińska. – Chciałabym wrócić na parkiet, ale nie myślę już w żadnym wypadku o rywalizacji zawodniczej. Pragnęłabym jedynie znaleźć choć kilka godzin w tygodniu, żeby móc raz jeszcze czerpać z tańca to, co najlepsze.

Anna Korzeniowska

22-letnia studentka 4. roku kierunku Lekarskiego na Uniwersytecie Medycznym im. Piastów Śląskich we Wrocławiu.

Małgorzata Kowalik-Jagodzińska

Jest lekarzem rezydentem w Klinice Okulistyki Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu oraz doktorantem w Katedrze Okulistyki Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu.

 Aleksandra Ożga-Rojek

Urodziła się i mieszka we Wrocławiu. Tu w 2019 roku ukończyła Uniwersytet Medyczny z tytułem lekarza dentysty. Pracuje jako stomatolog we Wrocławiu i okolicach oraz jest asystentem dydaktycznym na Uniwersytecie Medycznym im. Piastów Śląskich we Wrocławiu na Wydziale Lekarsko- Stomatologicznym.

Zaloguj się

Zapomniałeś hasła?