Skrót artykułu Strzałka

Jelita są cenne dla naszego zdrowia psychicznego i fizycznego – mówi prof. dr hab. Leszek Paradowski, przez 20 lat kierownik Katedry i Kliniki Gastroenterologii i Hepatologii, która obchodzi 50-lecie, były rektor wrocławskiej Akademii Medycznej, członek i były prezes Polskiego Towarzystwa Gastroenterologii.

Kiedy chorują jelita, choruje cały organizm

 

Rozmawia Robert Migdał

Robert Migdał: Rzadko zdajemy sobie sprawę z tego, że jelita to najpotężniejszy organ w naszym układzie odpornościowym.

Prof. dr hab. Leszek Paradowski: W jelicie cienkim jest najwięcej komórek, które stoją na straży naszego układu odporności – nie we krwi, nie w szpiku, ale właśnie w jelicie cienkim. To jest też droga transportowa pokarmu, ale przede wszystkim jest to miejsce trawienia i wchłaniania produktów spożywczych. Zaczyna się w jamie ustnej, a kończy sformowaniem i wydaleniem kału – te resztki, które zostają z przemiany materii, z trawienia, złuszczony nabłonek jelitowy i flora bakteryjna są usuwane z organizmu. W przewodzie pokarmowym zlokalizowana jest potężna ilość bakterii – najmniej jest ich w żołądku – na jeden gram treści żołądkowej przypada od 10 do tysiąca komórek. Ale jak już weźmiemy jelito grube, gdzie jest ich najwięcej, to te liczby są ogromne. Masa treści w jelicie grubym to około 1200 gramów do dwóch kilogramów. I w tej masie średnio 1,5 kilograma to przede wszystkim bakterie. Jeżeli byśmy odparowali wodę, to na gram suchej masy stolca tych bakterii byłoby 10 do potęgi 9, a nawet do 12. Operujemy więc liczbami w miliardach, a nawet bilionach bakterii w jednym gramie suchej masy stolca. To jest bardzo zróżnicowany świat – tych bakterii w jelicie grubym jest od 500 do tysiąca gatunków. To nie dlatego, że nie potrafimy ich policzyć. Po prostu to się indywidualnie rozkłada u różnych ludzi. Na dodatek, gdybyśmy poddali badaniom genetycznym bakterie jelitowe, to liczba genów byłaby 150 razy większa niż liczba genów w organizmie jednego człowieka – świadczy to o tym, jak potężna jest to liczba mikroorganizmów. Dlatego zaczęto bardziej interesować się ich rolą.

R.M.: W XXI wieku mówimy wyraźnie o osi jelita-mózg lub odwrotnie: mózg-jelita.

L.P.: Bakterie jelitowe produkują szereg substancji, hormonów, mediatorów, które są przekazywane do centralnego układu nerwowego. Ale ten centralny układ nerwowy nie pozbawił się wpływu na funkcjonowanie przewodu pokarmowego: z mózgu wychodzi nerw błędny – to jest jedyny nerw z nerwów czaszkowych, który dociera do narządów, do trzewi, do żołądka, do jelita. Tu zachodzi taka regulacja w dwie strony. Kiedyś mówiliśmy o barierze krew-mózg: niewiele substancji przenika z krwi do mózgu, bo jest bariera, dzięki której mózg się broni. Okazuje się, że i owszem, broni się przed wieloma substancjami zewnętrznymi, tzw. ksenobiotykami, przed wieloma lekami, ale nie chroni się – bo to by było nierozsądne – przed substancjami produkowanymi przez bakterie jelitowe. A te bakterie jelitowe spełniają szereg funkcji.

R.M.: Jakich?

L.P.: Wywierają wpływ immunologiczny, troficzny – czyli dbają o prawidłową odbudowę nabłonka, głównie jelitowego, i mają też pewne działanie metaboliczne – polega ono na tym, że bakterie jelitowe dokonują trawienia niestrawialnych normalnie składników pokarmowych, takich jak np. błonnik. Bo błonnik jest kiepsko trawiony, a bakterie go rozkładają i zyskujemy dzięki temu metabolity, które są bardzo korzystne dla organizmu ludzkiego.

R.M.: Jelita, poprzez oddziaływanie na nasz mózg, mają potężny wpływ na to, jak się zachowujemy?

L.P.: Dzisiaj to nie są już hipotezy. Jest coraz więcej dowodów na to, że skład flory bakteryjnej wpływa na nasze codzienne zachowanie, na nasz nastrój, na nasze relacje rodzinne, na nasze relacje z kolegami w pracy, na relacje generalnie społeczne, na jakość snu – na to, co byśmy określili dobrostanem człowieka jako jednostki. Zaburzenia w składzie tej flory mogą wyzwalać np. objawy depresji, szczególnie, jeśli trwają długo. Ma też wpływ na seks – na wszystkie sfery życia człowieka, gdzie jest zaangażowana psychika. Pojawiają się też doniesienia, że niektóre choroby – takie jak choroba Parkinsona, choroba Alzheimera mogą być indukowane nieprawidłowym składem flory bakteryjnej. W przypadku choroby Parkinsona to jest pewne – wiemy dzisiaj, że zanim dojdzie do ubytków w aktywności fizycznej, ruchliwości człowieka, to 15 lat wcześniej pojawiają się zaparcia, a więc taka sytuacja, która nie sprzyja prawidłowemu wzrostowi, rozwojowi flory bakteryjnej.

R.M.: A jeśli chodzi o chorobę Alzheimera?

L.P.: W tym przypadku dochodzi do gromadzenia w centralnym układzie nerwowym, w mózgu, białka tau. I niewykluczone jest, że nieprawidłowy skład flory bakteryjnej w jelitach prowadzi do zmian o charakterze zapalnym w mózgu i do odkładania się w miejsce prawidłowych komórek nerwowych tego białka, które wypycha prawidłowe komórki i dochodzi do rozpadu osobowości.

R.M.: Jak możemy zadbać o nasze jelita, żeby „dobrze się czuły”, żeby dobrze funkcjonowały?

L.P.: Flora bakteryjna rozwijała się u człowieka setki, a nawet tysiące lat. To jest przede wszystkim związane z odżywianiem: najczęściej córka gotuje tak, jak gotowała mama, a mama jak babcia. I flora bakteryjna, jak ta kuchnia, kształtuje się z pokolenia na pokolenie – ona się wykształca przede wszystkim w wyniku jedzenia. Rodzący się młody człowiek tę florę bakteryjną ma dość ubogą – i ona ulega zróżnicowaniu, wzbogacaniu, pojawia się coraz więcej gatunków bakterii w jelitach w miarę, jak to dziecko w tym środowisku wzrasta. Czyli jak dbać? Przede wszystkim racjonalnie się odżywiać – generalnie zaburzenia w składzie flory bakteryjnej powodujemy, spożywając dużo tłuszczów zwierzęcych i cukrów prostych. Jestem też przeciwnikiem jakichś drastycznych zmian diety.

R.M.: A tych jest mnóstwo. Nastała wręcz moda na diety. Dieta wysokobiałkowa, inna – zaleca dużo tłuszczów zwierzęcych, kolejna – pozbycie się glutenu z jadłospisu.

L.P.: No właśnie, jest teraz moda na unikanie glutenu w diecie. Sprawa wzięła się z badania australijskiego lekarza, który przebadał grupę chorych na zespół jelita nadwrażliwego, tzw. IBS. Niestety okazało się, że jego badanie było niedokładne – do czego sam się przyznał. Jednak przeciwnicy glutenu podchwycili je i rozpropagowali na całym świecie. Produkcja żywności bezglutenowej okazała się dochodowym biznesem. Sam autor badania szybko postanowił je powtórzyć – zrobił to na dużo większej grupie, bardzo dokładnie i zgodnie ze wszystkimi regułami dotyczącymi badań klinicznych. Okazało się wtedy, że nie jest prawdą, iż dieta bezglutenowa pomaga w zespole jelita nadwrażliwego. Zmieniając gwałtownie dietę glutenową na dietę bezglutenową, przynosimy organizmowi więcej szkód niż pożytku. Dieta bezglutenowa jest konieczna w określonych sytuacjach klinicznych – np. w celiakii – wtedy jest zakaz spożywania glutenu. Może występować alergia na gluten – wtedy są przeciwwskazania do jego spożywania. Niestety popadliśmy w modę, wręcz manię, eliminowania glutenu z diety, serwując swoim jelitom pieczywo z różnego rodzaju spulchniaczami, które spożywane przewlekle, mogą doprowadzić do innych zaburzeń organu składającego się z bilionów bakterii.

R.M.: O ten mikrobiom, o którym Pan mówi, trzeba dbać.

L.P.: Po pierwsze zachęcam, żeby nie robić gwałtownych ruchów w naszym menu, żeby spożywać dużo produktów, które trafiają na nasz stół w wyniku fermentacji: chodzi mi o m.in. jogurty, kefiry, twaróg, sery pleśniowe, kiszonki – kiszona kapusta, kiszone ogórki. Tam są tzw. zdrowe bakterie typu lactobacillus, które są często podawane w probiotykach, jako uzupełnienie diety. Jeżeli będziemy spożywać te produkty pochodzenia naturalnego, w wyniku naturalnej fermentacji, to probiotyki okażą się zbędne. Ja nie jestem przeciwnikiem stosowania probiotyków, ale dowody na ich bardzo korzystne działania nie są w 100 procentach pewne. Dobrych badań klinicznych jest niewiele, na niedużych grupach pacjentów, w związku z tym byłbym ostrożny. Unikać też należy żywności wysoko przetworzonej – to też nie jest zdrowe dla naszych bakterii w jelitach. Należy wyrobić w sobie kulturę odżywiania się – nasze posiłki powinny być regularnie spożywane i to w małych porcjach, bez pośpiechu, w miłej atmosferze.

R.M.: Co szkodzi naszym jelitom? Jak o nie zadbać, oprócz oczywiście odpowiedniej diety, oprócz tej kultury jedzenia, o której Pan wspomina?

L.P.: Duży wpływ na skład flory bakteryjnej ma też stres.

R.M.: Gdy się denerwujemy, to mówimy, że nas boli brzuch…

L.P.: Bo stres zmienia ukrwienie jelit. I odwrotnie: flora bakteryjna wpływa na to, jak my sobie ze stresem radzimy. Tych zależności, płynących z góry, z mózgu do jelit i w górę, w drugą stronę, jest jak widać, dużo.

R.M.: Zażywane przez nas lekarstwa też mogą źle działać na jelita.

L.P.: To poważny problem – stosując niektóre leki, np. antybiotyki, w sposób ostry ingerujemy w skład flory bakteryjnej jelit. Jeśli jest to antybiotykoterapia krótka – nie jest to problem. Jednak często są wskazania, żeby powtarzać antybiotykoterapię kilka razy w roku lub jest prowadzona długo. Są takie schorzenia, w których eliminacja patogenu bakteryjnego odpowiedzialnego za daną chorobę trwa tygodniami, miesiącami. Na przykład gruźlica, zakażenie chlamydią, boreliozą – wtedy występuje ostra ingerencja w skład flory bakteryjnej. Oczywiście te bakterie nadal są, tylko zmieniają się proporcje między nimi. Zaczynają się pojawiać objawy, których do tej pory nie było. Przykładem będzie rzekomobłoniaste zapalenie jelita grubego – zapalenie wywołanie przez bakterię Clostridium difficile. Ta bakteria normalnie występuje w jelitach, ale dochodzi do zachwiania proporcji – ona zyskuje przewagę i mamy do czynienia z bardzo ostrą, na szczęście nieśmiertelną chorobą, która wymaga podawania metronidazolu, leku o działaniu antybakteryjnym, albo antybiotyku w warunkach szpitalnych – wankomycyny. Po takiej infekcji bakterią Clostridium difficile jelito dochodzi do równowagi nieraz przez 6 miesięcy – tyle czasu potrzeba, żeby te bakterie znowu wróciły do normy. Bardzo częsta antybiotykoterapia promuje w jelicie grubym kancerogenezę. Niekorzystny wpływ na florę bakteryjną może mieć częste zażywanie niesteroidowych leków przeciwzapalnych i długotrwałe przyjmowanie inhibitorów pompy protonowej. Nie ma też logicznego uzasadnienia dla stosowania w zespole jelita nadwrażliwego 7 dni w miesiącu przez rok rifaksyminy – antybiotyku.

R.M.: Wydaje się to proste – jeśli ustalimy pewną równowagę w bakteriach jelitowych, to człowiek będzie pogodny, szczęśliwy, będzie się dobrze czuł. Jeśli będzie miał tyle bakterii w jelitach, ile powinno być, i to w odpowiednich proporcjach, to będzie dobrze spał, będzie miał udany seks.

L.P.: Ale to nie jest takie proste. Mówimy tu o dobrostanie flory bakteryjnej. Ustalenie tej równowagi bakteryjnej jest o wiele trudniejsze niż trafienie szóstki w Lotto. W totolotku mamy 6 cyfr z 49, a tu trzeba dobrać ze sobą biliony bakterii. Trudno z takiej ilości wybrać odpowiednią kompozycję bakteryjną, żeby „człowiekowi zrobić dobrze”, żeby go uszczęśliwić. Opracowanie optymalnego stanu flory bakteryjnej dla każdego człowieka indywidualnie jest niemożliwe. I dlatego do leczenia niektórych kłopotów jelitowych została włączona terapia przeszczepiania flory bakteryjnej.

R.M.: Na czym to polega?

L.P.: Pobiera się kał od zdrowych ludzi – dawca przechodzi bardzo rygorystyczne badania, bo nie można przenieść choroby z człowieka na człowieka – i podaje się go choremu. Efekty są bardzo dobre w dwóch sytuacjach: w zespole jelita nadwrażliwego i we wrzodziejącym zapaleniu jelita grubego. Ale próbuje się też tego przeszczepu w leczeniu otyłości – to wynika z obserwacji prowadzonych na myszach: skłonność do tycia u myszy można przenosić za pomocą przeszczepu flory bakteryjnej. Myszom szczupłym, smukłym, przeszczepia się bakterie myszy otyłych i one zaczynają tyć. I tak samo jest na odwrót. Ale przenoszenie wyników badań przeprowadzonych na zwierzętach na ludzi powinno być ostrożne.

R.M.: Niektóre zmiany skórne są spowodowane problemem, który narodził się w jelitach.

L.P.: Tak, np. choroba Duhringa, odmiana celiakii, gdzie manifestacja jest głównie skórna. Tak samo niektóre przypadki łuszczycy da się powiązać ze zmianą składu flory bakteryjnej, z nieprawidłowym odżywianiem.

R.M.: Jakie są jeszcze często występujące choroby jelit?

L.P.: Na przykład wrzodziejące zapalenie jelita grubego (colitis ulcerosa) i druga – choroba Leśniowskiego-Crohna. Są to nieswoiste zapalenia jelit, w których pojawiają się dość często objawy pozajelitowe: np. rumień guzowaty na nogach, a oprócz zmian na skórze zmiany stawowe, zmiany w oczach – co trzeci chory ma problemy nie tylko z jelitem, ale też objawy pozajelitowe. To są dzisiaj choroby nieuleczalne, choroby bardzo ciężkie, które trwają całe lata – szczególnie choroba Leśniowskiego-Crohna, która może być przyczyną ciężkiego kalectwa, a dotyczy ludzi w wieku młodym, w wieku produkcyjnym: szczyt zachorowań jest między 20. a 30. rokiem życia.

Jeżeli w przypadku pierwszej choroby – colitis ulcerosa – usuniemy jelito grube, to pojawia się pytanie, to co wtedy z tą florą bakteryjną? Tracimy ją? Otóż po usunięciu jelita, ta choroba się kończy, a w ciągu pół roku jelito cienkie przejmuje funkcje jelita grubego: stolec zaczyna być normalnie zagęszczony i prawdopodobnie część flory bakteryjnej, charakterystycznej dla jelita grubego, też zostaje odbudowana.
Natomiast w przypadku choroby Leśniowskiego-Crohna postępowanie chirurgiczne jest inne – usuwamy najczęściej zmienione odcinki jelita. I nawet jeśli usuniemy ten zmieniony chorobowo odcinek jelita, to nie ma gwarancji, że ta choroba nie pojawi się w innym miejscu: w jamie ustnej, w przełyku, w żołądku. Na dodatek skracanie jelita cienkiego w przypadku Leśniowskiego-Crohna jest katastrofą – bo jelito cienkie to jest miejsce, gdzie się wchłaniają pokarmy. Możemy toczyć przetworzoną żywność do żył, możemy podawać specjalne odżywki, ale gdy to dociera do jelita grubego, nie ma substratów dla flory bakteryjnej, o którą chcemy dbać. Życie bez jelita cienkiego jest krótkie i kiepskiej jakości. Chorób jelit jest oczywiście dużo więcej.

R.B.: Kiedy chorują jelita, choruje też cały organizm.

L.P.: To jest prawda. I odwrotnie – kiedy mamy objawy ze strony przewodu pokarmowego, to może to być objaw choroby innego organu – na przykład w przebiegu nadczynności tarczycy często występują biegunki.

R.B.: Czyli Panie Profesorze: dbajmy o jelita, bo one są bardzo cenne.

L.P.: Są cenne dla naszego zdrowia psychicznego i fizycznego.

Zaloguj się

Zapomniałeś hasła?