Skrót artykułu Strzałka

Czy któryś z wariantów SARS-CoV-2 jest groźniejszy od innych? Czy różne szczepionki lepiej zabezpieczają nas przed różnymi mutacjami wirusa? Kiedy COVID-19 stanie się mniej zjadliwy? Na te i inne pytania prof. dr hab. n. med. Brygida Knysz, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych, Chorób Wątroby i Nabytych Niedoborów Odpornościowych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu odpowiada Maciejowi Sasowi.

Im więcej osób zostanie zaszczepionych, tym mniej szans pozostawiamy wirusowi do replikacji i zmienności

Rozmawia Maciej Sas

Fot. z archiwum B. K

Czy któryś z wariantów SARS-CoV-2 jest groźniejszy od innych? Czy różne szczepionki lepiej zabezpieczają nas przed różnymi mutacjami wirusa? Kiedy COVID-19 stanie się mniej zjadliwy? Na te i inne pytania prof. dr hab. n. med. Brygida Knysz, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych, Chorób Wątroby i Nabytych Niedoborów Odpornościowych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu odpowiada Maciejowi Sasowi.

Maciej Sas: Rok temu, na początku pandemii sprawa była prosta, choć trudna: mamy zabójczy koronawirus, z którym nie wiemy, jak walczyć. Dzisiaj wiemy więcej, ale za to warianty SARS-CoV-2 mnożą się niczym króliki. Co kilka dni pojawia się informacja o nowej mutacji: brytyjska, południowoafrykańska, indyjska, brazylijska… Jakie znaczenie, z medycznego punktu widzenia, ma powstawanie nowych wariantów wirusa?

Prof. dr hab. n. med. Brygida Knysz: SARS-CoV-2 należy do wirusów RNA, które są znane z bardzo szybkiego tempa mutowania. Podczas procesu replikacji wirusa pojawiają się tzw. błędy odpowiedzialne za powstanie mutacji. Tych jest bardzo dużo, ale nie wszystkie mają znaczenie w odniesieniu do przebiegu zakażenia, nasilenia choroby, zgonów, łatwiejszej transmisji, reinfekcji, skuteczności szczepień. Warianty, które posiadają takie mutacje, należą do tzw. wariantów alarmowych. Pan redaktor wymienił najważniejsze, które rozprzestrzeniają się po świecie i są przedmiotem licznych dyskusji zwłaszcza na temat skuteczności obecnych szczepionek.

M.S.: Można powiedzieć, że wraz z pojawianiem się nowych odmian, powstaje swoista lista wirusowych przebojów: ten jest groźniejszy, ten nie tak groźny, tym łatwiej się zakazić, a tamten nie przejmuje się szczepionkami. Jedne podobno szybciej atakują seniorów, kolejne młodych, a jeszcze inne osoby różnych ras. Naprawdę różnice są tak duże?

B.K.: Im więcej osób ulega zakażeniu, co jest związane z replikacją wirusa, tym większa szansa na powstanie mutacji. To powoduje, że najlepiej rozprzestrzeniają się wirusy, które zawierają mutacje umożliwiające bardziej efektywne przyłączanie do komórki gospodarza. To ułatwia lepsze przystosowanie wirusa do środowiska i przetrwanie w nim. W ten sposób kolejny „lepszy” wariant wypiera ze środowiska poprzedni. Przykładem jest wariant brytyjski, który w bardzo krótkim czasie stał się dominujący. W momencie pojawiania się kolejnego wariantu wirusa jest on oceniany pod kątem wpływu na określoną populację i rozwoju choroby o ciężkim przebiegu. Na razie mamy krótkie obserwacje dotyczące aktualnych zachorowań. Nie wiemy, jaki wpływ będą miały warianty alarmowe na późne powikłania Covid-19. Obecnie obserwujemy wzrost zachorowań wśród młodszych osób aniżeli na początku pandemii. Pozostaje pytanie, czy ma to związek z wariantem brytyjskim, czy jest również wynikiem wcześniejszego wyszczepienia osób starszych?

M.S.: Której mutacji powinniśmy się bać najbardziej – czy w ogóle można o tym mówić w takim kontekście?

B.K.: Na to pytanie nie odpowiem; możemy bać się zakażenia i tutaj nie ma podziału na mutacje czy warianty. Nie jesteśmy w stanie określić w rutynowych badaniach, którym wariantem zostaliśmy zakażeni. Choć, jak wspomniałam wcześniej, wiadomo, że wariant brytyjski jest bardziej zaraźliwy, to zasady profilaktyki są stałe i niezmienne – nawet jeśli usłyszymy, że kolejny hipotetyczny wariant powoduje chorobę o lekkim przebiegu. Niezależnie od szczepienia należy zachować ostrożność i pamiętać, że pandemia wciąż trwa.

Nadejdzie taki czas, że wirus będzie mniej zjadliwy, przebieg zakażenia łagodny, a przypadki o ciężkim przebiegu będą zdarzać się bardzo rzadko. Taki scenariusz miał miejsce w przypadku pandemii hiszpanki, która ponad 100 lat temu była przyczyną zgonu milionów ludzi. Wówczas najbardziej śmiertelna była druga fala, a trzecia miała przebieg zdecydowanie łagodniejszy. W przypadku koronawirusa nawrotów fali zachorowań będzie więcej, choć w skali świata jesteśmy zdrowszym, lepiej odżywionym społeczeństwem. Nie wiemy, jakie warianty i w jakich rejonach świata jeszcze się pojawią. To zjawisko jest nieprzewidywalne.

M.S.: Pojawiały się doniesienia, że niektóre szczepionki nie zabezpieczają przed jednym wariantem wirusa, a inne przed kolejnym. Czy więc potrzebne będzie szczepienie się kilkoma produktami, czy można to rozwiązać w inny sposób?

B.K.: Szczepienia nie chronią nas przed zakażeniem, lecz przed ciężkim przebiegiem choroby. Co do skuteczności obecnie stosowanych szczepionek w odniesieniu do wariantów, uważa się, że choć ich działanie może być słabsze w generowaniu odporności przeciw wariantom alarmowym SARS-CoV-2, to jednak nadal są skuteczne. Wiadomo, że trwają badania nad dostosowaniem szczepionek do wariantów. Jest już pewne, że będziemy się doszczepiać. Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, czy wystarczy zastosowanie jednej szczepionki, czy też trzeba będzie podawać kilka różnych preparatów dostosowanych do wariantów.

M.S.: Koronawirus zmiennym jest – to wiadomo od dawna, choćby z doświadczeń medycyny weterynaryjnej. Szczepionki na choroby zwierzęce związane z tymi wirusami pojawiły się już kilka lat temu, ale zniknęły, bo podobno wirusy zbyt szybko się zmieniały, skutecznie omijając zapory stawiane przez medycynę. W przypadku SARS-CoV-2 będzie podobnie, to znaczy czy co kilka miesięcy trzeba będzie tworzyć nowe szczepionki, nowe leki?

B.K.: Zmienność wirusa nie ma znaczącego wpływu na skuteczność szczepionek. Na podstawie dotychczasowych obserwacji można powiedzieć, że modyfikowanie szczepionek co kilka miesięcy nie jest potrzebne. Z pewnością nie chcielibyśmy szczepić się co kilka miesięcy. Taka wizja raczej się nie sprawdzi. To samo stwierdzenie odnosi się do leków. Na razie nie mamy wiele w tym zakresie do zaoferowania chorym na COVID-19. Ale toczą się badania kliniczne zarówno nad innymi szczepionkami, np. podawanymi donosowo, jak i nad nowymi lekami do profilaktyki oraz terapii COVID-19.

M.S.: Jakie znaczenie ma ta zmienność wirusa, gdy chodzi o sposoby wykrywania i leczenia choroby? Bo trochę to wygląda jak zimnowojenny wyścig zbrojeń, a więc: jedna strona wprowadza nową broń, więc druga od razu rewanżuje się jeszcze lepszą.

B.K.: Na razie w odniesieniu do występujących w Polsce wariantów nie ma problemów z diagnostyką. Rutynowe testy RT-PCR i antygenowe mają swoje zalety i ograniczenia, ale są wystarczające do postawienia rozpoznania. Standardy leczenia mogą ulegać zmianom, lecz będzie to wynikać z postępu medycyny, a nie zmienności wirusa.

M.S.: Ta sytuacja przypomina też partię szachów – w tym znaczeniu, że trzeba przewidzieć kilka ruchów przeciwnika do przodu, by z nim wygrać. Czy Państwo, zakaźnicy, robicie takie symulacje? Jak przewidujecie poczynania wirusa i sposoby walczenia z nim w przyszłości – tej najbliższej i tej nieco odleglejszej?

B.K.: W wielu laboratoriach na świecie prowadzone są bardzo specjalistyczne badania nad wirusem i jego zmiennością. Jeszcze mało wiemy na ten temat, bo – jak widać – wirus potrafi nas zaskoczyć. Zaskoczyło nas pojawienie się SARS-CoV-2 i tak szybkie jego rozprzestrzenienie się na świecie. WHO od wielu lat przestrzegało przed ryzykiem rozwoju pandemii wywołanej przez koronawirusy, będące dotychczas patogenami zwierząt. Niby było wiadomo, lecz niewiele zrobiono, żeby temu zapobiec. Wiadomo również, że nietoperze są rezerwuarem jeszcze kilku innych koronawirusów, które czekają „w blokach startowych”, żeby przełamać barierę gatunkową i stać się patogenami ludzi. Czy zapobiegniemy kolejnej pandemii? Wątpię.

Jak szybko poradzimy sobie z kolejną pandemią? Może będzie lepiej niż obecnie, bo nabierzemy doświadczenia przy okazji SARS-CoV-2.

Co do SARS-CoV-2 to cały czas poznajemy tego koronawirusa. Stale przez matematyków są tworzone symulacje dotyczące rozwoju epidemii w najbliższych miesiącach. Dziś wiemy o wiele więcej niż przed rokiem. Wiedza dotycząca profilaktyki uległa zmianie. Proszę sobie przypomnieć czas, kiedy nie zalecano noszenia maseczek zakrywających usta i nos. Ustalenie na przyszłość sposobów walki z wirusem należy pozostawić naukowcom pracującym w zaawansowanych technicznie laboratoriach. Przyszłość walki z COVID-19 to opracowanie szczepionek, które zapewnią długotrwałą ochronę oraz leków stosowanych doustnie. Wierzę, że to się uda.

M.S.: Już pojawiły się doniesienia, że w związku ze zmiennością przeciwnika niezbędna będzie trzecia dawka szczepionek, a potem kolejne co roku albo co dwa. Wirus grypy również często się zmienia, ale w tym przypadku przekonywanie Polaków do szczepienia się co roku niewiele daje…

B.K.: Tak też uważam. Znam osoby, które już teraz zastosowały trzecią dawkę szczepionki, ponieważ nie wytworzyły przeciwciał przeciw SARS-CoV-2. Chcę podkreślić, że nie istnieje zalecenie, które mówi, kiedy zastosować kolejną dawkę.

Co do przekonywania do szczepień – pojawiło się tak wiele informacji o skuteczności i bezpieczeństwie szczepionek, że nie widzę powodu, aby dalej namawiać. Kto chciał, zaszczepił się. Jeśli kogoś nie udało się przekonać? Trudno. Mogę tylko życzyć, żeby nigdy nieszczepiony nie zachorował. Niestety, nieprzekonani znajdują się również w grupie pracowników medycznych.

Należy pamiętać, że im więcej osób zostanie zaszczepionych, tym mniej szans pozostawiamy wirusowi do replikacji i zmienności. W pewnym stopniu sami odpowiadamy za pojawianie się wariantów.

M.S.: W jakim momencie budowania zbiorowej odporności jesteśmy teraz? Czy do powrotu do normalności musimy poczekać kilka miesięcy, kilka lat, czy takiego powrotu nigdy nie będzie Pani zdaniem?

B.K.: Trudno jest określić etap kształtowania odpowiedzialności zbiorowej. Nadal liczba osób zaszczepionych jest niewielka. Istnieją informacje, że łącznie z tymi, którzy zachorowali odsetek uodpornionych wynosi około 40-50%. Są to dane szacunkowe i być może kto inny poda inne.

 

Szczepienia nie chronią nas przed zakażeniem, lecz przed ciężkim przebiegiem choroby. Co do skuteczności obecnie stosowanych szczepionek w odniesieniu do wariantów, uważa się, że choć ich działanie może być słabsze w generowaniu odporności przeciw wariantom alarmowym SARS-CoV-2, to jednak nadal są skuteczne. Wiadomo, że trwają badania nad dostosowaniem szczepionek do wariantów. Jest już pewne, że będziemy się doszczepiać.

Zaloguj się

Zapomniałeś hasła?