Skrót artykułu Strzałka

Dla przybywających pierwszy raz do Indii, Kalkuta, a właściwie Kolkata ‒ tak brzmi jego aktualna nazwa ‒ może wywołać szok. Szok kulturowy i estetyczny. To był mój siódmy raz w Indiach, a drugi pobyt w Kolkacie. Tym razem podszedłem do tej wizyty w sposób analityczny. Skąd jednak ten przysłówek „genialnie”. To pokłosie tytułu rozdziału „Geniusz jest chaotyczny: Kalkuta” w książce Erica Weinera pt. „W pogoni za tajemnicą geniuszu”. Postanowiłem sprawdzić na miejscu, czy Kolkata jest miejscem tak kreatywnym, jak to przedstawił Erich Weiner

Dom – muzeum Rabindranatha Tagore (Jokasanko Raipati)

Genialnie. Jestem w Kalkucie.

Piotr Wiland

prof. dr hab. Piotr Wiland

 Dla przybywających pierwszy raz do Indii, Kalkuta, a właściwie Kolkata ‒ tak brzmi jego aktualna nazwa ‒ może wywołać szok. Szok kulturowy i estetyczny. To był mój siódmy raz w Indiach, a drugi pobyt w Kolkacie. Tym razem podszedłem do tej wizyty w sposób analityczny. Skąd jednak ten przysłówek „genialnie”. To pokłosie tytułu rozdziału „Geniusz jest chaotyczny: Kalkuta” w książce Erica Weinera pt. „W pogoni za tajemnicą geniuszu”. Postanowiłem sprawdzić na miejscu, czy Kolkata jest miejscem tak kreatywnym, jak to przedstawił Erich Weiner

Czy mieszkanie w Kalkucie jest kluczem do uzyskania Nagrody Nobla?

Aby poczuć atmosferę tego miasta, postanowiłem po przybyciu na miejsce, zamieszkać w samym jego centrum. Idealnym miejscem, i do tego nie tak horrendalnie drogim, był pięciogwiazdkowy hotel Oberoi. Miał „genialne” położenie. Niemal tuż obok była stacja metra, a w pobliżu znajdowały się pola Majdanu, czyli tzw. wielkie trawiaste płuca Kalkuty.

Na planie miasta wyglądało to imponująco. Wydawało się, iż hotel będzie miał reprezentacyjny wjazd, a podczas śniadania będę mógł podziwiać cały ten zielony Majdan. Tym bardziej byłem zaskoczony, kiedy okazało się, iż wjazd do hotelu stanowi niewielką wyrwę w niekończącym się ciągu straganów wzdłuż kolumnady Chowringhee. W patio hotelu był basen, dobra restauracja i sprawna klimatyzacja. Wszystko było tak stworzone, aby nie trzeba było w ogóle z tego hotelu wychodzić. To nie było moim zamysłem. Miałem przed sobą niemal trzy dni na penetrowanie Kalkuty pod kątem jej genialności i zamierzałem to uczynić.

W mieście mieszkał pierwszy azjatycki laureat Nagrody Nobla z 1913 roku, Rabindranath Tagore (1861–1941). Tagore nie był jedynym indyjskim noblistą, ale był jedynym Hindusem, jaki otrzymał ją z dziedziny literatury. Wcześniej od niego w 1907 roku Nagrodę Nobla z literatury otrzymał Rudyard Kipling (1865-1936), który mieszkał przez wiele lat w Indiach. Kalkuta pojawiła się na stronach jego opowiadania „Miasto straszliwej nocy”. Jego rodzicami byli Anglicy. Wśród obywateli indyjskich związanych z Kalkutą, którzy zostali laureatami tej nagrody byli Matka Teresa (1979 r., Pokojowa Nagroda Nobla) oraz ekonomista Amartya Kumar Sen. Ten ostatni Nagrodę Nobla otrzymał w 1998 roku z dziedziny ekonomii za prace nad ekonomią dobrobytu.

Rabindranath Tagore
We wczesnych godzinach popołudniowych wynurzyłem się z hotelu Oberoi poza strefę komfortu i klimatyzacji. Moim celem było Jorasanko Rajpati. W tym wielkim domu, czy nawet pałacu, mieszkał kiedyś Rabindranath Tagore. W tłumie, przeciskając się pomiędzy rikszami napędzanymi siłą ludzkich nóg, doszedłem do domu Rabindranatha Tagore. Przed wejściem należało zdjąć obuwie, bo miejsce, gdzie dorastał Tagore, stanowiło dla Hindusów świętą strefę. Dopiero wtedy można było wejść na pokoje, po których kiedyś stąpał autor „Pieśni ofiarnych”. Za to dzieło otrzymał Nagrodę Nobla.

Wnętrza rozległego domu rodziny Tagore nie zostały zaaranżowane w sposób szczególny. Zachował się pokój, w którym umarł Tagore i bardzo długi opis po angielsku jego ostatnich miesięcy choroby. Dla mnie istotna była atmosfera tego domu związanego z człowiekiem, który jest widoczny, słyszany i czczony niemal w każdym z miejsc w Kalkucie. Jego pieśń „Jana Gana Mana” została oficjalnym hymnem państwowym niepodległych Indii, a inna pieśń „Amar Shonar Bangla” stała się hymnem Bangladeszu.

Tagore unikał angażowania się w bieżącą politykę. Głosił, iż człowiek, który nie potrafi osiągnąć wolności wewnętrznej, nie powinien podejmować batalii o wolność zewnętrzną. Nie podzielał też sposobu działania Gandhiego. Nehru (premier niepodległych Indii) stwierdził, iż Gandhi i Tagore to dwoje oczu współczesnych Indii. Po otrzymaniu Nagrody Nobla Tagore był przyjmowany z entuzjazmem przez przywódców państw oraz elitę intelektualną w ponad 30 krajach na pięciu kontynentach. Dotarł też do Polski. Był poetą, pisał krótkie opowiadania i powieści, wystawiał i grał w sztukach teatralnych, a w wieku 60 lat zaczął rysować i malować.

Chaos i kreatywność na ulicach Kalkuty

W Indiach, a w szczególności w Kalkucie, przechadzanie się po mieście wymaga niesamowitej czujności. Cały czas trzeba mieć oczy otwarte na potencjalne zagrożenie. O chodnikach w rozumieniu europejskim nie ma w ogóle co myśleć. Niemal każdy jego wolny kawałek jest zajęty przez stragany, gdzie zawsze gromadzi się jakaś mniejsza lub większa grupka ludzi. Stąd spacer trwa niemiłosiernie długo.

O przechodzeniu przez jezdnię na zielonych światłach pieszy może tylko pomarzyć. Policjant nie chce się mieszać w wewnętrzne sprawy między pieszymi i tymi, co siedzą za kierownicą. Niech to rozstrzygają między sobą. Czerwone światło jest co najwyżej jakąś wskazówką, aby pomyśleć, czy nadal trzymać nogę na pedale gazu. Ale żeby od razu wciskać pedał hamulca na widok pieszego? Taka myśl, szczególnie gdy prowadzi się autobus, kierowcy nie od razu przyjdzie do głowy. Chyba że jest to jeszcze większy autobus lub wielka ciężarówka. Jedyna szansa na przejście przez szeroką jezdnię istnieje tylko wtedy, gdy wielka, krytyczna masa pieszych wtargnie na jezdnię na zasadzie raz kozie śmierć.

Podsumowując, nie ma miejsca bardziej kreatywnego niż skrzyżowanie ulic czy przejście dla pieszych w Kalkucie. Co jeszcze miałem w pamięci, czekając w pogotowiu przed przejściem dla pieszych. Chaos, w tym ten jaki widziałem przed sobą, ma czasem zbawienne skutki. Według szeregu badań naukowych chaos wcale nie jest przeszkodą dla kreatywności, co więcej, jest jej niezbędnym składnikiem. Tu sięgnę do wniosków neurologa Waltera Freemana, który uważał, iż nasze mózgi potrzebują stanów chaotycznych, aby przetwarzać nowe, niespotykane dotąd informacje.

Spacer po moście Howrah
Nawet nie wiem kiedy zauważyłem, że w tym kalkuckim chaosie nic mnie już nie złościło. Podobno szczury hodowane w otoczeniu pełnym złożonych i zróżnicowanych bodźców wytwarzają więcej neuronów korowych. Pocieszony tą myślą wyruszyłem ponownie z hotelu Oberoi w kierunku mostu Howrah. Most jest rozpięty nad rzeką Hoogly, jednej z odnóg Gangesu.

Mierzy siedemset metrów, służy przejezdnym i pieszym od 1943 roku. Zbudowano go w całości ze stali. Elementy mostu łączone są nitami. Nie użyto podobno żadnej nakrętki czy śruby. To jeden z najbardziej ruchliwych mostów. Codziennie przejeżdża tam sto tysięcy pojazdów, a jeszcze więcej po nim spaceruje czy idzie do pracy. To jedno z najlepszych miejsc do spacerów w późnych godzinach popołudniowych. Nie ma tam straganów i cała szerokość chodnika jest wyłącznie dla pieszych. Przeszedłem most tam i z powrotem, ale kiedy po zejściu z mostu próbowałem wrócić do hotelu wzdłuż ulicy, to zorientowałem się, że droga jest dla mnie dość ryzykowna. Chodniki przy ruchliwych arteriach dochodzących do mostu nie istniały lub były tak zatłoczone, że spacer z konieczności odbywał się żółwim krokiem. Szybciej można było iść tylko ulicą, ale tam panowało prawo silniejszego i szczególna hierarchia; na jej samym dole był pieszy, potem rikszarz, dalej motocyklista, potem taksówkarz, a na samym szczycie pod względem ważności ‒ kierowca autobusu. Miałem dylemat. Jeśli wsiądę do taksówki, to będzie znaczyło, że będę się poruszał dwa razy wolniej niż bym miał iść wolnym krokiem. Ale za to byłem bardziej bezpieczny. Ostatecznie skorzystałem z taksówki. Przejazd trwał wieki.

A gdy nadejść ma kres…
Tuż przed wylotem do Europy odwiedziłem w Kalkucie targ nowych i używanych książek. To największy targ książek w Kalkucie, w Indiach, jak również w całej Azji. Miejsce to znajduje się na College Street. Handel odbywa się na świeżym powietrzu. W pobliżu znajdują się wyższe uczelnie, z których pierwsza, Hindu College, została założona w 1817. Z kolei Calcutta Medical College and Hospital powstał w 1835 roku i był pierwszym uniwersytetem w Azji, w którym uczono medycyny europejskiej.

Udało mi się odnaleźć w pobliżu College Street szczególne miejsce na mapie intelektualnego świata Kalkuty, to jest Indian Coffee House. Wejście było bardzo niepozorne. Tylko sam napis ośmielił mnie, aby wejść po zakurzonych schodach obok ściany obwieszonej jakimiś kablami, transformatorami czy licznikami prądu. Na pierwszym piętrze znajdowała się duża sala z wieloma czteroosobowymi stolikami. Tak wyglądało kultowe miejsce spotkań w Kalkucie najważniejszych przedstawicieli świata literatury, sztuki, filmu i polityki. Przychodzili tutaj, choć w różnych latach, nie tylko Rabindranath Tagore, ale i reżyser Satyajit Ray, nagrodzony Oscarem honorowym, laureat Nagrody Nobla Amartya Sen, czy Jagdish Chandra Bose, profesor fizyki, odkrywca reakcji roślin na bodźce i prekursor transmisji fal radiowych na przełomie XIX i XX wieku.

Na ścianach kawiarni dominowały portrety Rabindranatha Tagore jako młodzieńca w sile wieku i osoby bardziej zaawansowanej w latach, z siwymi włosami i brodą. To miejsce zrodziło we mnie nostalgię, iż kreatywny ogień geniuszu, jaki żarzył się kiedyś w przeszłości w Kalkucie, został niemal wygaszony. Jak pisał Rabindranath Tagore.

„… A gdy nadejść ma kres, to niechże sobie nadejdzie – i to niech będzie pożegnalnem mem słowem…,”

 

 

Fot. z Archiwum P.W.

 

Zaloguj się

Zapomniałeś hasła?