-
Ireneusz Urbański (1969-2024)
Doktor Ireneusz Urbański urodził się 29 grudnia 1969 roku w Bolesławcu. Mieszkał w Głogowie, gdzie ukończył Szkołę Podstawową nr 2, a następnie I Liceum Ogólnokształcące. W latach 1988-1994 studiował na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej we Wrocławiu.
Po ukończeniu studiów podjął zatrudnienie w szpitalu w Głogowie. Dodatkowo pracował w szpitalu w Górze, w Miedziowym Centrum Zdrowia oraz w głogowskim pogotowiu. W 1998 roku uzyskał specjalizację I stopnia z zakresu chorób wewnętrznych. Zaś w 2003 roku rozpoczął pracę w nowopowstałej przychodni podstawowej opieki zdrowotnej ASTRA MED. Pracował w niej do ostatnich dni swojego życia…
Był bardzo związany ze swoją rodziną. Dobrze wspominany przez kolegów. Jego nagłe odejście wywołało smutek i niedowierzanie u wielu pacjentów…
Irek kochał życie i patrzył na nie z optymizmem…
Był zawsze zrelaksowany, nie było w Nim widać napięcia i lęku. Każde życiowe zagadnienie postrzegał raczej w kategorii wyzwania.
Irek umiał cieszyć się życiem. Wprost uwielbiał taniec i dobrą zabawę. Jego taneczne zdolności doceniali wszyscy: osoby najbliższe, koleżanki i koledzy ze studiów. Ileż było w tym tańcu harmonii, żywotności i elegancji! Irek potrafił też zadbać o odpowiednią oprawę towarzyskich spotkań. Przynosił swój niezastąpiony amerykański magnetofon, kilka dobrych płyt i … zabawa trwała aż do późnej nocy…
Irek kochał życie i z pasją życie poznawał…
Dopełnieniem Jego epikurejskiej postawy była błyskotliwa inteligencja. Lotność umysłu a także fakt ukończenia licealnej klasy o profilu matematyczno-fizycznym, niewątpliwie pomogły Irkowi w porządkowaniu rozległej medycznej wiedzy. Koledzy zapamiętali Go jako człowieka zdolnego, potrafiącego czasem „niemal w biegu” przyswoić zadany materiał i zdać egzamin ‒ z dobrym wynikiem.
Irek był także aktywnym uczestnikiem seminariów i zajęć klinicznych. Żywo uczestniczył w dyskusjach, często zadawał pytania, pragnąc dotrzeć do istoty zagadnienia…
Irek życie kochał i życiem się dzielił…
Wielokrotnie ratował ludzkie istnienia, pracując w szpitalu, w przychodni i w pogotowiu. Koledzy, którzy z Nim współpracowali, podkreślali Jego rzeczowość, fachowość i kompetencję.
Najważniejsza w życiu Irka była Rodzina. Już podczas studiów dużo czasu spędzał ze swoją dziewczyną ‒ później narzeczoną i żoną ‒ a do akademika przyjeżdżał jedynie na krótko.
Rodzinną atmosferę ‒ pełną ciepła, dobroci i czułości ‒ najlepiej oddają słowa Jego Kuzynki: „Jesteśmy rodziną, która się kocha, spotyka, dzwoni do siebie, cieszy się z dużych i małych zwycięstw, nasze dzieci, wnuki się spotykają, rok w rok robimy zjazdy rodzinne, mamy ogromną szafę wspomnień…”.
Na początku wakacji Irek wyjechał z Rodziną na grecką wyspę Kos… Tam przegrał walkę z nagłą i niespodziewaną chorobą… Pomógł jeszcze kilku chorym oddając swoje narządy do przeszczepu: nerki, wątrobę i rogówki.
Zakończył swoje piękne życie darem serca, w którym układają się w Całość: serdeczna szlachetność, głębia myśli i doświadczenie codziennej radości… Życie, w którym wiernie spełniały się słowa barda i poety ‒ Jacka Kaczmarskiego:
„Więc cóż jest piękno? Wód słoneczne bryzgi?
Diament w popiołach? Pamięć? Doskonałość?
Gdyby to tylko ‒ byłoby za mało!
Dusza rozpięta raz na Krzyżu myśli
Wyrazi ‒ Całość!”…
Całość greckiego słowa „Kalokagatia” ‒ καλοκαγαθία, w którym spotykają się Piękno i Dobro:
Jeden z Kolegów napisał:
Dobro Słowo Ziarno
Z niego drzewo aż po Niebo…
Koleżanki i Koledzy
z rocznika 1994