Wielkie lekarskie serca
Dolnośląscy lekarze po raz kolejny okazali wielkie serca. Tym razem wspierają mieszkańców ubogiego afrykańskiego Malawi niebagatelną kwotą 11 760 złotych. Pieniądze zostały zebrane podczas aukcji oraz kiermaszu na Balu Lekarza 25 stycznia we Wrocławiu.
Plemię Tonga żyje we wschodniej Afryce, w Malawi – jednym z najsłabiej rozwiniętych krajów świata. Dorosłym i dzieciom brakuje właściwie wszystkiego: pieniędzy na jedzenie, ubrań, narzędzi, przyborów szkolnych itp. Od kilku lat życie w jednym z malawijskich miast zmienia się dzięki niezwykłej Polce. Jest nią Dorota Pichowicz z gminy Udanin na Dolnym Śląsku.
Opowieść o wielkiej miłości do życia zaczęła się kilkanaście lat temu. Młoda, energiczna, niezwykle optymistycznie nastawiona do świata i ludzi nastolatka nagle dowiedziała się, że jej życie wisi na włosku. Ma poważnie chore serce, które w każdej chwili może się zatrzymać. Od tamtej pory Dorota Pichowicz żyje z kardiowerterem, który już dwa razy pobudził jej serce do pracy. Choroba nie przeszkodziła jej skończyć studiów na kierunkach geografia i wychowanie fizyczne. Nie powstrzymała jej też przed spełnianiem swoich marzeń. Z plecakiem i wszczepionym urządzeniem ratującym życie zwiedziła już 60 krajów. Od kilku lat jej domem jest ubogie Malawi w Afryce.
– Moja córka od najmłodszych lat lubiła pomagać ludziom, zwierzętom, wszystkim, którzy potrzebują wsparcia. Od zawsze chętnie się angażowała w akcje charytatywne, z czasem zaczęła je organizować sama – opowiada Krystyna Pichowicz, mama Doroty, która jest bardzo dumna z córki. Wspiera jej działalność, choć nie ukrywa, że ma też wiele obaw o stan jej zdrowia.
W 2014 roku podróżniczka wyruszyła do Afryki, zatrzymała się w miejscowości Nkhata Bay w północnej części Malawi. Podczas długiej podróży po Czarnym Lądzie wracała tam kilka razy, aż… została na dłużej. – Mieszkając z ludźmi z plemienia Tonga, Dorota zobaczyła, jak oni niezwykle cieszą się życiem, chociaż nie mają praktycznie nic. Dla nas, Europejczyków, to jest coś niewyobrażalnego, że można być tak bardzo biednym i jednocześnie tak bardzo radosnym – mówi pani Krystyna.
Geografka i podróżniczka osiadła w Nkhata Bay. Powołała do życia fundację Tonga Heritage Band. Założyła Dom Otwarty, w którym mieszka wspólnie z jedną z afrykańskich rodzin i prowadzi szeroką działalność charytatywną. Założyła Klasę Tonga, czyli popołudniową szkołę dla miejscowych dzieci, w której codziennie przynajmniej trzydzieścioro, a bywa, że i siedemdziesięcioro maluchów, dostaje pożywny posiłek, uczy się angielskiego, bierze udział w zajęciach plastycznych, muzycznych albo uczy się szycia.
Dorocie pomaga grupa wolontariuszy. Potrzeby są ogromne, dosłownie każda złotówka przyda się na kupno jedzenia czy innych niezbędnych rzeczy. Tym bardziej że wspólnie z przyjaciółmi z Polski i innych krajów Polka z Udanina postanowiła też wybudować w Malawi przedszkole. Budynek jest już prawie na ukończeniu, wkrótce trzeba będzie go wyposażyć. Ale to nie wszystko. – Fundacja pomaga też ludziom żyjącym w buszu. Dorota kupiła już na przykład 20 materacy dla osób, które dotąd spały na piasku – wspomina pani Krystyna. – Potrzebne jest wszystko: obuwie, ubrania, narzędzia, kosmetyki, środki czystości, przybory szkolne, nawet takie rzeczy jak reklamówki, do których można spakować paczkę, albo ściereczki do naczyń.
Krystyna Pichowicz jest w Polsce ambasadorką fundacji Tonga Heritage Band. Opowiada ludziom o podróżach i działalności córki oraz organizuje pomoc, m.in. wysyłając paczki dla plemienia Tonga. – Wysłanie takiej przesyłki kosztuje 180 złotych – dodaje pani Krystyna. Paczki do 20 kilogramów wysyłają Dorocie jej znajomi, szkoły, organizacje. W Malawi każda taka niespodzianka wywołuje wielką radość. Można też pomagać regularnie finansowo. Córka od dwóch lat organizuje adopcję serc. Polskie rodziny mogą adoptować dziecko na odległość, wpłacając na konto fundacji 70 zł miesięcznie. Tyle wystarczy, by tam miało utrzymanie przez miesiąc. Wsparcie dalszej edukacji jest – z naszego punktu widzenia – równie niedrogie. Pierwszy etap szkoły w Malawi jest bezpłatny, ale już kolejne kosztują. Wielu rodziców nie stać, by ich dzieci kontynuowały naukę i zdobyły konkretny zawód. Wystarczy 350 złotych, by opłacić jednemu dziecku szkołę i internat przez cały semestr.
Poruszeni sytuacją Malawijczyków i działalnością Doroty Pichowicz członkowie Dolnośląskiego Związku Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców oraz Pracodawców Zdrowia bawiący się na balu nie szczędzili grosza. Kupili wszystkie wystawione na aukcji obrazy. Było to 21 prac z afrykańskimi motywami na płótnie namalowanych farbami akrylowymi lub wykonanych techniką batiku przez malawijskiego artystę Chipasiego Chihombo oraz jeden obraz olejny „Piwonia” Anny Fabiszak-Muzyki.
W sumie ze sprzedaży obrazów zebrano 10 930 złotych. Aukcji towarzyszył kiermasz z malawijskim rękodziełem. Za dowolną kwotę można było kupić drewniane figurki, miseczki, naszyjniki, a także widokówki czy… spodnie. Na kiermaszu zebrano 830 złotych. Łączna suma 11 760 złotych to ponad 2 miliony w malawijskiej walucie kwacha. Taka kwota to ogromne wsparcie dla Klasy Tonga i innych przedsięwzięć. Dodajmy, że to już trzecia aukcja charytatywna zorganizowana przez lekarzy z Dolnośląskiego Związku Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców i Pracodawców Zdrowia. We wrześniu 2019 po raz pierwszy postanowili pomóc w ten sposób. Zebrali 3040 złotych na rzecz sześcioletniego Maksymiliana Muchy, cierpiącego na dziecięce porażenie mózgowe. Część zebranej kwoty została przeznaczona na rehabilitację chłopca, a część na nowy wózek inwalidzki. Pod koniec października odbyła się druga aukcja charytatywna na rzecz trojga dzieci dr Anny Chrzan, lekarki rodzinnej z Wrocławia, która zmarła po chorobie nowotworowej. Wynik licytacji przeszedł najśmielsze oczekiwania organizatorów, udało się zebrać ponad 30 tysięcy złotych.
Tekst Agata Grzelińska