Profesor dr hab. n. med. Alicja Chybicka, która od 21 lat kierowała wrocławską kliniką hematologii i onkologii dziecięcej, odchodzi na emeryturę. Jej miejsce zajmie prof. dr hab. n. med. Krzysztof Kałwak.
Wielka zmiana w „Przylądku Nadziei”
Tekst Robert Migdał
Profesor dr hab. n. med. Alicja Chybicka, która od 21 lat kierowała wrocławską kliniką hematologii i onkologii dziecięcej, odchodzi na emeryturę. Jej miejsce zajmie prof. dr hab. n. med. Krzysztof Kałwak.
Pół roku temu prof. Chybicka poinformowała szefostwo Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, że zamierza odejść. Rektor prof. Piotr Ponikowski zaproponował jej, żeby została, jednak pani profesor odmówiła. Rozpisano konkurs na nowego szefa kliniki – wygrał go prof. Krzysztof Kałwak. Zmiana warty nastąpiła 1 października.
Młodości nie da się przywrócić
– Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść – uśmiecha się prof. Alicja Chybicka. – W maju tego roku skończyłam 70 lat i stwierdziłam, że klinika powinna pójść w młodsze, sprawniejsze ręce. Nie da się oszukać czasu. Już 10 lat temu osiągnęłam wiek emerytalny, a nadal pracowałam i nie przeszłam na emeryturę. Teraz już czas. Nie ma co się oszukiwać, że mam taką samą kondycję, jaką miałam 20 lat temu. Czas jest nieubłagany. Młodości nie da się przywrócić… – dodaje.
W klinice hematologii i onkologii dziecięcej pracowała 46 lat, a przez 21 była jej szefową. Serce nie boli, że rezygnuje z jej kierowania? – Trochę mi jest smutno – przyznaje prof. Chybicka, ale szybko dodaje: – Jednak bardziej się cieszę, niż martwię, bo uważam, że młode siły w postaci prof. Krzysztofa Kałwaka pchną klinikę jeszcze wyżej. Jajo jest zawsze mądrzejsze od kury… – śmieje się. – Jestem pewna, że prof. Kałwak będzie jeszcze bardziej niż ja klinikę rozwijał i że będzie dzięki niemu jeszcze silniejsza, zwłaszcza na polu międzynarodowym.
Pracował na to cały zespół
Przez prawie pół wieku pracy w zawodzie i prawie ćwierć wieku kierowania kliniką najważniejsze w pracy były dla prof. Chybickiej dzieci. Ich dobro. Ich zdrowie. – A wiem, że pacjenci i rodzice uwielbiają pana profesora Kałwaka i że zadba o to, żeby nikt i nigdy im krzywdy nie zrobił – dodaje prof. Chybicka.
Klinika Hematologii i Onkologii Dziecięcej we Wrocławiu to szpital, w którym mali pacjenci otrzymują pomoc najlepszą z możliwych: wyleczalność jest na poziomie 85%, a niektóre choroby są pokonane w prawie 100%. „Przylądek Nadziei” ma doskonałą markę: i w Polsce, i na świecie. – A będzie miał jeszcze lepszą. Oczywiście ta pozycja wrocławskiej kliniki to nie jest tylko moje osiągnięcie, ale przede wszystkim całego fantastycznego zespołu, którym miałam okazję kierować. Człowiek sam nie znaczy nic. W pracy, jak w rodzinie, jeśli każdy dobrze robi to, co należy do jego obowiązków, to wszystko dobrze funkcjonuje – stwierdza pani profesor. – Dlatego gorąco dziękuję całemu mojemu zespołowi: za to, co zrobił, żeby chore dzieci miały lepsze warunki wyleczalności, żeby wszystko było tak, jak należy – dodaje.
Bo dzieci są najważniejsze. I ich zdrowie
Co uważa za swój największy sukces? Pani profesor odpowiada bez zastanowienia: „Każde wyleczone dziecko”. – Sukcesem w tej jednostce, i w tej pracy, jest wyłącznie wyleczony pacjent. Oczywiście działalność naukowa też jest ważna, ale zawsze dzieci były dla mnie najważniejsze i wszystko było im podporządkowane – mówi prof. Chybicka. – Oczywiście na polu naukowym pomagałam wszystkim tym, którzy chcieli się doktoryzować, habilitować: zawsze byliśmy na wysokich lokatach w uczelni, jeśli chodzi o ilość zdobywanych punktów. A teraz na pewno prof. Kałwak wysoko to utrzyma – on jest torpedą naukową i da sobie z tym świetnie radę – dodaje. – Życzę mu powodzenia, bo jego powodzenie to powodzenie dzieci, całego zespołu i całej kliniki.
Lata walki o nową klinikę
Wielkim sukcesem prof. Alicji Chybickiej jest wybudowanie nowej kliniki: nowoczesnej, na najwyższym poziomie. – 10 lat o nią walczyłam. To nie było łatwe – wspomina. – Ciężka praca, walka, żeby narodził się „Przylądek Nadziei”. No i z pewnością znalazłam się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie: moje wejście do polityki, czego wcale tak bardzo nie chciałam na początku, spowodowało, że wreszcie znalazły się pieniądze na budowę Przylądka. Ta polityka, jak pan widzi, ma jednak swoje plusy, bo bardzo dużo dobrego udało mi się dzięki niej zrobić dla moich dzieci – opowiada pani profesor. Gdy prof. Chybicka ogłosiła, że odchodzi, rezygnuje z kierowania kliniką, zaczęła otrzymywać mnóstwo listów, telefonów… – Ludzie nie wierzą, że odchodzę. Przyszłość jednak należy do ludzi młodych: tak, jak i w życiu, tak i w „Przylądku Nadziei”. Tylko młodzi ludzie warunkują prawdziwy rozwój tej kliniki… – stwierdza pani profesor.
Nie tylko w Polsce, ale i na świecie
Kierowanie „Przylądkiem Nadziei” to wielkie wyzwanie, ale i wielkie możliwości dla jej nowego szefa. – Przede wszystkim jednak to jest wielki zaszczyt. Zostanie kierownikiem Kliniki Hematologii i Onkologii Dziecięcej, po takiej osobowości jak prof. Alicja Chybicka, to jest olbrzymia sprawa. I olbrzymia odpowiedzialność również, bo „Przylądek Nadziei” to wielka klinika – mówi prof. Krzysztof Kałwak. Rzeczywiście: 77 łóżek, największy w Polsce oddział transplantacji komórek krwiotwórczych dla dzieci. To też ponadregionalna klinika, która działa nie tylko we Wrocławiu, na Dolnym Śląsku, ale w wymiarze krajowym, a w przyszłości będzie z pewnością działać w wymiarze międzynarodowym.
Nowy szef wysoko stawia poprzeczkę
Jakie cele postawił przed sobą i swoim zespołem nowy szef kliniki? – Bardzo dużo wyzwań (uśmiech). Pewnie wszystkiego nie uda się zrealizować, bo do tego potrzeba pieniędzy, ludzi, a wiemy doskonale, że i z jednym i z drugim są problemy, bo tak niestety jest w ochronie zdrowia w Polsce, że zawsze czegoś nam brakuje. Ostatnio – powiem szczerze – brakuje nam ludzi. Ciągle w „Przylądku Nadziei” jest jeden oddział, który pracuje na pół gwizdka, bo nie mamy w odpowiedniej liczby kadry pielęgniarskiej i lekarskiej. Ale mam nadzieję, że to mocno się zmieni, że uda mi się – wspólnie z dyrekcją Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego – odpowiednio wzmocnić kadrę. Chciałbym, żeby Przylądek pracował na 130 procent, bo takie możliwości na pewno są. A cele? My już jesteśmy kliniką bardzo nowoczesną i innowacyjną. I to jest początek drogi, bo na przykład bardzo chciałbym zbudować oddział immunoterapii dla pacjentów z całej Polski – zarówno immunoterapii CAR-T, jak i innych form immunoterapii. Niebawem będziemy mogli, od końca tego roku, zaoferować terapię genową dla pacjentów z ciężkim niedoborem odporności. To jest bardzo rzadka jednostka chorobowa i prace są prowadzone we współpracy z ośrodkiem w Holandii.
Wyzwanie dla kadry dydaktycznej
Klinika to nie jest tylko oddział przeszczepowy. To też oddziały onkologii dziecięcej, bardzo duże, bo ponadregionalne. To też oddział wzmożonego nadzoru, to też poradnia krzepnięcia krwi. Profesor Kałwak chciałby stworzyć w Przylądku poradnię immunologiczną dla pacjentów z obniżoną odpornością po leczeniu onkologicznym, po przeszczepach szpiku i dla pacjentów z pierwotnymi niedoborami odporności.
– Mamy specjalistów w każdej dziedzinie – od transplantologii, po immunologię – więc pole do popisu jest u nas w klinice bardzo duże. Myślę, że praca z tak dużym zespołem nie jest łatwa, ale jest wiele celów, które trzeba powoli realizować. Jest też olbrzymi obszar dydaktyczny, bo w klinice prowadzimy rocznie ponad 6,5 tysiąca godzin zajęć ze studentami. To jest też wyzwanie dla kadry dydaktycznej, bo mamy też pomysły, jak poprawić i ten obszar naszej pracy – opowiada prof. Kałwak.
A wyzwania bardziej przyziemne? Codzienne? „Przylądek Nadziei” został zbudowany w 2015 roku – wtedy pacjenci i personel przenieśli się do niego z kliniki przy ul. Bujwida, która była pełna felerów. Przylądek jest budynkiem pięknym, nowym, ale po pięciu latach są już w nim miejsca, rzeczy, które można by poprawić, zmodyfikować i to jest też zadanie dla nowego kierownika kliniki. Lista zadań jest spora…
Najważniejszy jest rozwój
– Moim marzeniem jest, żeby zrealizować chociaż 3/4 z tych planów, jakie sobie postawiłem. Wszystkiego pewnie się nie uda, ale trzeba wierzyć. Mam na to 6 lat – to jest i dużo, i mało. Mam nadzieję, że Przylądek, który zbudowała pani profesor Alicja Chybicka, z nami wszystkimi, z całym zespołem, będzie nadal się rozwijał. Mamy wspaniałych liderów – zarówno w części onkologicznej, jak i w części transplantacyjnej. W rankingach naukowych również jesteśmy stosunkowo wysoko, a będziemy starali się być jeszcze wyżej. Mam nadzieję, że fantastyczny zespół mi w tym pomoże i za parę lat będę mógł z uśmiechem powiedzieć, że stworzyliśmy kolejne wspaniałe lata „Przylądka Nadziei” – dodaje prof. Kałwak.
Zawsze będzie służyć radą
1 października prof. Alicja Chybicka odeszła ze stanowiska szefa „Przylądka Nadziei”. Ale z kliniką się nie rozstaje… – Obiecałam sobie, że Przylądka i dzieci nie zostawię. Będę udzielała, tak jak dotychczas, konsultacji. Nawet pracując w Senacie cały czas przychodzą do mnie e-maile, SMS-y, prośby o konsultacje i ja to wszystko robię. Także nadal będę w radzie fundacji „Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową” i nadal będę pozyskiwała środki. Nawet teraz mam nowego biznesmena, który nas wesprze: jestem na etapie ściągania go do kliniki, działałam cały czas pracując w parlamencie – stwierdza prof. Chybicka.
– Cieszę się, że pani profesor zapowiedziała, że jest zawsze do dyspozycji, że zawsze jest pod e-mailem, pod telefonem, że zawsze może nam pomóc, doradzić. I, że będzie nadal uczestniczyła w życiu kliniki też jako polityk, jako senator RP – dodaje prof. Kałwak.
Od ćwierć wieku z chorymi dziećmi
Jako nowy szef Przylądka prof. Krzysztof Kałwak nie przyszedł znikąd. Z kliniką jest związany od wielu, wielu lat. Swoją karierę rozpoczynał w placówce przy ul. Bujwida, choć swoje pierwsze kroki stażowe miał w klinice hematologii przy ul. Pasteura.
– Moim pierwszym opiekunem naukowym była śp. prof. Sabina Kotlarek-Haus i moim celem – początkowo – była praca w klinice hematologii dorosłych przy ul. Pasteura. Ale… poszedłem na staż z pediatrii właśnie do kliniki hematologii dziecięcej na Bujwida: żeby zobaczyć nowoczesne terapie, bo już wtedy, w latach 90., stosowano je w klinice hematologii dziecięcej pod wodzą śp. prof. Janiny Bogusławskiej-Jaworskiej. To była klinika wzorcowa. Warunki w niej, jak na lata 90., nie były najgorsze. Usiadłem sobie na schodach i czekałem, aż ktoś mnie „zgarnie” i „zgarnęła” mnie z tych schodów pani prof. Ewa Gorczyńska, ówczesna szefowa oddziału transplantacji. No i tak mi się tam spodobało, a dodatkowo moje zaangażowanie również spodobało się pani prof. Jaworskiej i pani prof. Gorczyńskiej, że zostałem. W klinice hematologii jestem od 1996 roku do dzisiaj. To już 25 lat – byłem m. in. lekarzem oddziału onkologii dziecięcej, ale przede wszystkim pracowałem na oddziale transplantacji szpiku, rozwijając się, aż w końcu zostałem szefem tego oddziału przeszczepowego, koordynatorem przeszczepiania… – opowiada prof. Kałwak.
Trzeba myśleć o tych, których udało się uratować
Praca lekarza w klinice hematologii i onkologii dziecięcej jest wyjątkowo trudna. – Kiedy byłem młodym lekarzem, to każdą śmierć bardzo przeżywałem. To były ciężkie chwile. Na przestrzeni tych 25 lat pracy medycyna bardzo poszła do przodu – nasze wyniki leczenia bardzo się poprawiły, choć oczywiście jest wiele do zrobienia. Ale postęp jest gigantyczny. Zawsze traktowałem tę pracę jak bycie żołnierzem na froncie – jestem okopany w rowie i strzelam do widzialnego lub niekiedy niewidzialnego wroga, czyli do komórek nowotworowych. No i oczywiście w wielu przypadkach tę wojnę się wygrywa, ale niestety czasami ma się rany, czasami nie uda się kogoś uratować. I wtedy to jest tragedia. Z drugiej strony, pracując przez wiele lat na oddziale transplantacji szpiku, wychodziłem z założenia, że każdy pacjent, który przychodzi na oddział, nie ma praktycznie szans na życie bez sukcesu przeszczepu – i jeśli my, tym przeszczepem jesteśmy w stanie uratować 60-70% chorych, to to jest bardzo, bardzo dużo. I trzeba myśleć o tych, których udało się uratować, a nie tylko o tych, którzy nie przeżyli.
Chorzy nie mogą czekać
Profesor Kałwak uważa, że misją każdej kliniki hematologii dziecięcej jest to, żeby nieść pomoc. I to nie tylko od godziny 7.30 do 15.05, ale cały czas. – I tak jest z nami – jesteśmy cały czas „na telefonie”, nawet na urlopie odbieramy rozmowy i odpisujemy na e-maile. Chorzy nie mogą czekać. Każdy z nas jest tak głęboko zaangażowany, że nie potrafi z tego, ot tak, wyjść… Oczywiście, że jest to obciążające, no ale każdy, kto zdecydował się być onkologiem dziecięcym, czy transplantologiem dziecięcym, wie, że jest to misja i na dodatek ciężka misja. Czasami lekarze się wypalają, czasami odchodzą z pracy, ale jednak jest wiele osób, które zostają. Moją rolą jako kierownika będzie również to, żeby jeszcze bardziej wzmocnić tych, którzy zostają w zespole – dodaje.
Kim jest prof. Krzysztof Kałwak
W latach 1988–1994 studiował na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej im. Piastów Śląskich we Wrocławiu (dyplom z wyróżnieniem). W roku 2000 roku uzyskał stopień doktora nauk medycznych. Temat pracy: „Wczesna i późna rekonstytucja immunologiczna u dzieci po przeszczepieniu komórek układu krwiotwórczego z uwzględnieniem immunomodulacji i immunoterapii”. Sześć lat później, w 2006 roku, uzyskał stopień doktora habilitowanego nauk medycznych („Wybrane zagadnienia z immunologii okresu poprzeszczepowego u dzieci poddanych transplantacji komórek hematopoetycznych”). W 2014 został profesorem nauk medycznych.
Od 2015 roku zatrudniony na etacie profesora zwyczajnego Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej (w szpitalu pełni funkcję osoby nadzorującej pracę Oddziału Transplantacji Szpiku oraz Kierownika Banku Komórek Krwiotwórczych).
Jest autorem i współautorem ponad 170 publikacji pełnotekstowych wydrukowanych w recenzowanych czasopismach krajowych i zagranicznych. Jest laureatem licznych nagród, m.in. otrzymał indywidualną nagrodę naukową ministra zdrowia w 2004 roku, I nagrodę w dziedzinie nauk klinicznych Polskiego Towarzystwa Onkologii i Hematologii Dziecięcej (PTOiHD) oraz Polskiego Towarzystwa Immunologii Doświadczalnej i Klinicznej. Odznaczony został również Srebrnym (2008) i Złotym Krzyżem Zasługi (2018) oraz Medalem Komisji Edukacji Narodowej (2015). W roku 2020 roku zajął 48. miejsce w prestiżowym plebiscycie „Pulsu Medycyny” – „Lista Stu najbardziej wpływowych osób w polskiej medycynie” oraz został laureatem VI edycji projektu „30 kreatywnych Wrocławia” w kategorii nauka.