Pacjenci z oporną na dostępne terapie nawrotową ostrą białaczką limfoblastyczną od 1 września mają dostęp do ultranowoczesnej terapii CAR-T. Takie leczenie dla osób do 25. roku życia ma być dostępne w Klinice Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej „Przylądek Nadziei” Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Technologia ta jest jedną z najbardziej obiecujących w przypadku innych nowotworów m.in. układu chłonnego. Badania nad tym prowadzą właśnie naukowcy z Kliniki Hematologii, Nowotworów Krwi i Transplantacji Szpiku Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
Terapia CAR-T szansą dla chorych na nowotwory
Tekst Maciej Sas
Pacjenci z oporną na dostępne terapie nawrotową ostrą białaczką limfoblastyczną od 1 września mają dostęp do ultranowoczesnej terapii CAR-T. Takie leczenie dla osób do 25. roku życia ma być dostępne w Klinice Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej „Przylądek Nadziei” Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Technologia ta jest jedną z najbardziej obiecujących w przypadku innych nowotworów m.in. układu chłonnego. Badania nad tym prowadzą właśnie naukowcy z Kliniki Hematologii, Nowotworów Krwi i Transplantacji Szpiku Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
Na tę decyzję czekali chorzy na ostrą lub nawrotową białaczkę limfoblastyczną, dotąd niepoddającą się leczeniu – teraz mają dostęp do nowoczesnej terapii CAR-T, która da im wielką szansę na wyzdrowienie. Decyzję w sprawie jej refundacji dla osób do 25. roku życia wydał minister zdrowia Adam Niedzielski.
Najpierw białaczka limfoblastyczna
CAR-T to nowa, skomplikowana i niezwykle obiecująca technologia medyczna. Polega na genetycznym zmodyfikowaniu limfocytów T chorego (wchodzą w skład układu odpornościowego, a odpowiadają za niszczenie m.in. nowotworów) w taki sposób, by wzmóc ich możliwości w walce z komórkami nowotworowymi.
Co ważne, Klinika Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej „Przylądek Nadziei” Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu jest pierwszym i jedynym ośrodkiem w Polsce certyfikowanym do stosowania terapii CAR-T u dzieci i młodych dorosłych do 25. roku życia. Do tej pory terapię podano tam już 10 małym pacjentom. Prof. Krzysztof Kałwak, kierownik Kliniki, mówi, że pierwszy pacjent, Olek Biliński, otrzymał komórki CAR-T 3 marca 2020 roku. Dzięki terapii udało się u niego uzyskać (po 7 latach od rozpoczęcia leczenia bardzo opornej białaczki) ujemną chorobę resztkową.
– Po kilkunastu miesiącach od podania komórek CAR-T są one ciągle obecne w organizmie małego pacjenta i działają. Od tamtej pory leczenie zastosowaliśmy łącznie u kilkorga małych pacjentów, którzy wyczerpali już inne możliwości leczenia. Te dzieci mają się dobrze, większość z nich mogła w krótkim czasie wrócić do domów. Wcześniej nie mogliśmy tym dzieciom pomóc już w żaden sposób – wyjaśnia prof. Kałwak.
Skuteczność tej terapii budzi nadzieję i daje szansę na pokonanie wyjątkowo trudnego przeciwnika, jakim jest oporna lub nawrotowa ostra białaczka limfoblastyczna z komórek B, tam, gdzie tej szansy jeszcze niedawno nie było. Dodajmy, że terapia CAR-T będzie dostępna dla każdego pacjenta Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej „Przylądek Nadziei”, który zostanie zakwalifikowany do tego leczenia.
Nadzieja dla licznych
Ale terapia CAR-T ma szersze zastosowanie niż tylko ostra białaczka limfoblastyczna u młodych pacjentów. – Musimy odróżnić dwie sytuacje. Pierwsza to terapie CAR-T, które są zarejestrowane przez firmę farmaceutyczną. Mamy dwie firmy, które w tej chwili mają zarejestrowane leczenie tą metodą. Niebawem pojawią się inne. Te rejestracje dotyczą pacjentów z ostrą białaczką limfoblastyczną, która jest głównie chorobą dzieci, starszych w mniejszym stopniu – wyjaśnia prof. dr n. med. Tomasz Wróbel, kierownik Kliniki Hematologii, Nowotworów Krwi i Transplantacji Szpiku Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, która realizuje grant związany z tą technologią. – Drugie wskazanie jest znacznie szersze: to pacjenci z chłoniakami m.in. z chłoniakiem rozlanym z dużych limfocytów B (chodzi o postać nawrotową). I to wskazanie nie jest w Polsce refundowane, mimo że preparat jest zarejestrowany w Unii Europejskiej. Pojawiła się też europejska rejestracja dla chorych z nawrotowym chłoniakiem z komórek płaszcza.
W tej chwili, oprócz wielkich firm farmaceutycznych produkujących i rejestrujących preparaty, wiele ośrodków akademickich prowadzi swoje badania i projekty związane z terapią CAR-T. To, jak podkreśla prof. Wróbel, nie stoi w opozycji do zarejestrowanych preparatów, ale jest ich uzupełnieniem – stosuje się te terapie w innej konfiguracji i w nieco innych wskazaniach.
Czyli jest to taki projekt, który jest szerszy niż tylko rejestracja refundacyjna.
– To są badania nad rozszerzeniem zastosowania, nad znalezieniem ulepszonych metod zastosowania, po prostu nad poprawą tej metody, która jest relatywnie nowa, bo stosuje się ją i rozwija dopiero od kilku lat – tłumaczy szef Kliniki Hematologii. To, jak zaznacza, jest punkt wyjścia, ale na całym świecie badacze nieustannie szukają optymalnego wykorzystania dla tej technologii. Tak narodził się projekt, który otrzymała Klinika kierowana przez pana profesora. Łącznie Agencja Badań Medycznych w Polsce przyznała 3 granty na projekty z tym związane.
– Planujemy produkcję własnych CAR-T dla 30 pacjentów, bo na taką liczbę chorych dostaliśmy grant. Dla tych pacjentów nie będziemy kupować terapii od firmy farmaceutycznej, ale wyprodukujemy własne CAR-T na Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu po to, by zastosować je u chorych z chłoniakami – mówi prof. Tomasz Wróbel. – Nasze badania dotyczą również dzieci z białaczką limfoblastyczną, ale w nieco innych wskazaniach niż te związane ze wskazaniami rejestracyjnymi. Chcielibyśmy, ogólnie rzecz ujmując, stosować CAR-T również u pacjentów na wcześniejszych etapach choroby niż w nawrotach. Nie będziemy czekać, aż pacjent przejdzie uprzednio 2-3 linie chemioterapii, bo takie jest wskazanie rejestracyjne. Chcemy zidentyfikować tak zwanych pacjentów wysokiego ryzyka z chorobą agresywną, o których wiemy, że chemioterapia u nich będzie działać słabo.
Chcemy produkować CAR-T we Wrocławiu
Produkcja CAR-T na miejscu miałaby jeszcze jedną, arcyważną zaletę – radykalnie skróciłaby produkcję leczniczych komórek. W tej chwili limfocyty pobrane od pacjentów są wysyłane do laboratorium centralnego (w Stanach Zjednoczonych, a niebawem również w Europie), co oznacza proces trwający wiele tygodni. To zaś sprawia, że niektóre osoby chore mogą nie doczekać się podania terapii…
– Wyprodukowanie wszystkiego na miejscu trwałoby 2-3 tygodnie, jeśli uda się nam zrealizować całą procedurę tak, jak ją zaplanowaliśmy – wyjaśnia profesor Wróbel. – Nie jesteśmy więc konkurencją dla firm farmaceutycznych. Chcemy produkować tak zwane akademickie CAR-T do projektów naukowych i do badań klinicznych. One nie będą produkowane komercyjnie. Nie będziemy ich sprzedawać ani na nich zarabiać. Będziemy natomiast starali się znaleźć optymalne ich wykorzystanie. Szef zespołu podkreśla, że efekty tego projektu mają stać się bazą, swoistą platformą do badań nad nowymi zastosowaniami CAR-T w przyszłości, m.in. nad użyciem tej technologii w leczeniu szpiczaka plazmocytowego czy wielu nowotworowych guzów litych.
Jeśli wszystkie formalności zostaną spełnione, produkcja we Wrocławiu powinna zacząć się od połowy przyszłego roku. Profesor podkreśla jednak, że trudno wszystko przewidzieć, bo do tej pory nikt w Polsce nie produkował CAR-T. W skład zespołu wchodzą specjaliści różnych dziedzin niezbędnych w tak złożonym zadaniu, naukowcy korzystają z doświadczeń zagranicznych ośrodków, ale sprawa jest bardzo skomplikowana.
– Plan jest taki, że wyprodukujemy CAR-T, których początkowo nie będziemy podawać pacjentom. To się nazywa „dry run”, czyli praca na jałowym biegu, a więc produkujemy limfocyty, a potem sprawdzamy ich jakość, by mieć pewność, że robimy to naprawdę dobrze – mówi kierownik Kliniki Hematologii. – Proszę pamiętać, że ostatecznie podajemy to człowiekowi, więc jakość tego produktu nie może odbiegać od standardów. To musi być tak zrobione, by bezpieczeństwo pacjenta było priorytetem.
Pan profesor nie ma też wątpliwości, że jednocześnie zarejestrowane już produkty powinny być refundowane dla kolejnych, nowych grup chorych, w tym ludzi dojrzałych, a nie tylko dzieci i osób do 25. roku życia. Choć – jak zaznacza – nigdy nie będzie to terapia używana na masową skalę. Co ważne, ta metoda jest skuteczna w 40-50%, nie stanowi więc cudownego panaceum na wszelkie choroby nowotworowe.
Kiedy CAR-T wyprodukowane na Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu zostanie podane pierwszym pacjentom? Profesor Tomasz Wróbel mówi, że jeśli nic nie popsuje planów badawczych, powinno się to stać w czerwcu 2022 roku.