Szczepienie, które chroni przed zabójczymi nowotworami

Rak szyjki macicy, pochwy, sromu, odbytu, prącia, przestrzeni ustno-gardłowej, okolic głowy i szyi – wszystkich tych chorób można uniknąć dzięki szczepionce przeciw wirusowi HPV (Human Papillomavirus). Od początku czerwca mogą w ten sposób zabezpieczyć swoje dzieci rodzice polskich 12- i 13-latków. Mimo że nie trzeba za to płacić, nie wszędzie zainteresowanie szczepionką jest na zadowalającym poziomie. Dlaczego?

Opracowała Agata Grzelińska

Aż 80% aktywnych seksualnie kobiet i mężczyzn zostaje zakażonych ludzkim wirusem brodawczaka (HPV). Znanych jest około 150 typów Human Papillomavirusa. Część z nich jest odpowiedzialna za niezłośliwe brodawki narządów płciowych czy tzw. kurzajki na skórze. Ale jest grupa o wielkim potencjale onkogennym. I to właśnie na ich bazie powstały szczepionki mające zabezpieczać przed groźnym rakiem szyjki macicy (to czwarty pod względem częstości występowania złośliwy nowotwór na świecie). Ale chronią też przed rzadziej występującymi, choć nie mniej zabójczymi odmianami raka, m.in.: pochwy, sromu, odbytu, prącia, przestrzeni ustno-gardłowej, okolic głowy i szyi.

Dlatego powszechne szczepienie przeciw HPV stało się elementem Narodowej Strategii Onkologicznej na lata 2020–2030. Od 1 czerwca 2023 roku mogą się mu poddać młodzi Polacy urodzeni w latach 2010 i 2011. Dwie dawki szczepionki (jedna kosztuje ok. 400 zł) mogą przyjąć bezpłatnie. Dlaczego akurat ta grupa została wskazana?

– Chodzi o to, by zdążyć przed inicjacją seksualną, bo – jak wiemy – jej wiek się systematycznie obniża. A najczęściej właśnie pierwsze kontakty seksualne są początkiem zarażania się tym wirusem – wyjaśnia dr n. med. Agata Sławin, wiceprezes Dolnośląskiego Związku Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców, właścicielka Praktyki Lekarza Rodzinnego w podwrocławskim Kiełczowie.

Jak dodaje, to nie znaczy, że nie mogą szczepić się starsi, bo szczepionka jest zarejestrowana do podania osobom do 55. roku życia. Nawet więc jeżeli ktoś już jest zarażony jakąś odmianą wirusa HPV, to na pewno nie wszystkimi jego podtypami, przeciwko którym się szczepi i zawsze warto się doszczepić.

Prof. dr hab. n. med. Leszek Szenborn, kierownik Katedry i Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu wyjaśnia, dlaczego tak ważne jest skorzystanie z tej możliwości. – Marzeniem ludzkości było, byśmy mieli szczepionki przeciwko chorobom zakaźnym, ale również nowotworom. Dzisiaj znamy wiele typów wirusów ludzkiego brodawczaka, które mają działanie onkogenne, ale związek pomiędzy zakażeniem i rozwojem raka szyjki macicy u kobiet potwierdzono dopiero w 1983 roku oraz  doceniono przyznaniem Nagrody Nobla prof. Haraldowi zur Hausenowi dopiero 15 lat później. Zakażenie typami wysokiego ryzyka inicjuje rozwój raka kilku narządów. To są nowotwory, które wywodzą się z nabłonka. Nabłonki stanowią pierwszą linię obrony  człowieka przed czynnikami z otoczenia i to do nich, drogą bezpośredniego kontaktu skóra – błona śluzowa, dostają się wirusy HPV, co jest sytuacją powszechną  – objaśnia Profesor.

– Najczęstszym i najbardziej obciążającym system zdrowotny w Polsce jest rak szyjki macicy u kobiet, a następnie odbytu oraz raki głowy i szyi. Dlatego szczepienia dziewcząt przed okresem życia, który sprzyja zakażeniom kontaktowym, dają największe korzyści. Przez 13 lat prowadziliśmy we Wrocławiu najbardziej efektywny w Polsce – pod względem odsetków zaszczepionych dziewcząt (72,5%) oraz od trzech lat także chłopców (>60%) – program szczepień przeciwko zakażeniom HPV – z satysfakcją podkreśla prof. Leszek Szenborn

Profesor wyjaśnia, że osobliwością zakażeń typami wysokiego ryzyka jest to, że przy powszechnym występowaniu zakażeń do zainicjowania onkogenezy dochodzi u 10%. Sam proces rozwoju nowotworu jest niezauważalny dla zakażonego. Kliniczne skutki zakażenia ujawniają się w praktyce dopiero w 4–5 dekadzie życia.

– Rewolucja seksualna dokonuje się na całym świecie. Również do Polski docierają różne nowe trendy, co powoduje, że nowotwory inne niż szyjki macicy (np. głowy i szyi) mają etiologię taką samą jak ten, a więc pierwotne jest zakażenie wirusem HPV. Szczepionka przeciw HPV okazała się o wiele skuteczniejsza, niż pierwotnie zakładano – podkreśla prof. Szenborn. I wskazuje na skuteczność szczepień u osób niekompletnie zaszczepionych. – Aktualnie badamy, czy jedna dawka szczepionki okaże się w przyszłości wystarczająco skuteczna. Wniosek z tego taki, że najważniejsze jest rozpocząć szczepienie. Poza tym szczepienie dało też efekt populacyjny, co wykazano w przypadku brodawek płciowych w Australii: tam zaszczepienie samych dziewcząt (bo na początku tylko one przyjęły szczepionkę) spowodowało również spadek zakażeń u chłopców. Jak widać, przełożenie tych wyników badań na całą populację zapowiada znakomite efekty!

Kłopot w tym, że poza dużymi, dolnośląskimi miastami zainteresowanie szczepionką przeciw HPV nie jest wielkie. Dr Agata Sławin jest zwolenniczką i orędowniczką szczepień profilaktycznych, zachęca więc do ich przyjęcia swoich pacjentów.

– Niestety, zainteresowanie jest na razie niewielkie. Przystąpiliśmy od razu do tego programu i mamy po kilkoro chętnych tygodniowo. To naprawdę bardzo mało. Ponieważ zaszczepić można się w tej chwili wszędzie, nie tylko w przychodni, w której się jest zapisanym – mówi właścicielka Praktyki Lekarza Rodzinnego w Kiełczowie. – Nie wszystkie przychodnie przystąpiły do tego programu, więc nie tylko nasi pacjenci mogą się szczepić u nas. I rzeczywiście, są tacy, którzy gościnnie przychodzą się do nas zaszczepić, ale generalnie jest ich niewielu.

Jak podkreśla dr Agata Sławin, większość zaszczepionych w jej praktyce to dziewczynki. Kiedy proponuje rodzicom, by zaszczepili chłopca, są zdumieni. Zwykle sądzą, że szczepionka przeciw HPV jest odpowiedzialna wyłącznie za raka szyjki macicy.

Inaczej jest we Wrocławiu, gdzie na szczepienie zarejestrowało się wielu nastolatków (a raczej to rodzice ich zarejestrowali). Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że to efekt trwającej od kilkunastu lat akcji edukacyjnej prowadzonej przez magistrat.

– Co było przyczyną, że nasz wrocławski program wyszedł najlepiej w całej Polsce? My w ciągu 13 lat mieliśmy średnią wyszczepialność na poziomie 72,5%. W żadnym z krajów, gdzie ta szczepionka jest podawana, nie osiągnięto wyższych poziomów – mówi prof. Leszek Szenborn. – Przyczyna sukcesu tkwi w tym, że nasze dziewczynki we Wrocławiu nie były szczepione w wyznaczonych przychodniach, tylko były szczepione wszędzie tam, gdzie mieszkają. Sanepid dowoził szczepionkę do 140 przychodni. Natomiast teraz z tych 140 przychodni tylko 79 podpisało umowy z ministrem zdrowia. Może tym lekarzom się nie chce szczepić, bo to dla nich jest dodatkowe obciążenie, a nie dostają za to pieniędzy? – zastanawia się kierownik Katedry i Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych UM. – To byłoby też nie w porządku, że nie ma z tego żadnych benefitów. Zainteresowanie szczepieniami to efekt edukacji. Spotykaliśmy się dwa razy w roku, na początku każdego sezonu, a na końcu podsumowywaliśmy działania z pielęgniarkami, z nauczycielami, z edukatorami i onkologami z ośrodka we Wrocławiu i to dało taki efekt. Nawet wśród chłopców, którzy przez ostatnie 3 edycje akcji byli szczepieni, wyszczepialność wynosi powyżej 60%. Chociaż rzeczywiście, chłopców jest mniej niż dziewcząt. A więc nadal nie przebiło się to do świadomości, że chłopcy tak samo korzystają z tych szczepień i populacja jeszcze bardziej z tego korzysta.

Według dr Agaty Sławin mniejsze zainteresowanie szczepionką  z terenów poza Wrocławiem wynika z braku odpowiedniej edukacji i ze zbyt mizernej kampanii informacyjnej związanej z akcją szczepień przeciw HPV. – W większej części Polski edukacja zdrowotna jest na niskim poziomie, a właściwie jej nie ma – ubolewa wiceprezes Dolnośląskiego Związku Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców (DZLPR) – Przydałaby się taka ogromna praca w zakresie zdrowia publicznego – od szkoły poczynając.

Drugi powód tego stanu rzeczy to zdaniem pani doktor fakt, że coraz bardziej boimy się szczepień, co jest „zasługą” ruchów antyszczepionkowych. Pacjenci obawiają się nadmiaru szczepień, upatrując w tym obciążenia dla układu immunologicznego, choć – jak zapewnia pani doktor – jest dokładnie odwrotnie. – Wielu pacjentów sądzi, że jeżeli mają jakąkolwiek chorobę przewlekłą, na przykład dzieci są alergikami, to nie będą ich szczepić, bo to stanowi dla nich zagrożenie. A jest dokładnie odwrotnie – im pacjent ma więcej obciążeń i chorób przewlekłych, tym bardziej powinien się szczepić po to, by nie doświadczyć choroby, przeciwko której się szczepimy, a przede wszystkim jej powikłań.

Wiceprezes DZLRP wyjaśnia też, co może być przyczyną, że nie wszystkie przychodnie przystąpiły do programu szczepień przeciwko HPV: – NFZ płaci POZ-owi za to szczepienie. Marne to pieniądze, ale nie dokładamy do interesu. Faktem jest, że nie jest to intratny zarobek, a biurokracji przy tym sporo, więc to zapewne powód, dla którego nie wszystkie POZ-y się za to biorą. Mamy coraz więcej różnych obowiązków.

Dodajmy jeszcze, że na szczepienia przeciw wirusowi HPV można zarejestrować dziecko, korzystając z trzech możliwości:

Fot. na str. gł. Freepik

 

 

Zaloguj się

Zapomniałeś hasła?