Smog i koronawirus to zabójczy duet. Do takiego wniosku doszli naukowcy z Uniwersytetu Harvarda po zestawieniu śmiertelności z powodu wywoływanego przez SARS-CoV-2 zapalenia płuc COVID-19 (obejmowały okres do połowy czerwca ub. roku) z danymi z lat 2000-2016 dotyczącymi zanieczyszczenia powietrza pyłem PM2,5 w 3089 hrabstwach USA.
Smog i koronawirus to zabójczy duet
Do takiego wniosku doszli naukowcy z Uniwersytetu Harvarda po zestawieniu śmiertelności z powodu wywoływanego przez SARS-CoV-2 zapalenia płuc COVID-19
(obejmowały okres do połowy czerwca ub. roku) z danymi z lat 2000-2016 dotyczącymi zanieczyszczenia powietrza pyłem PM2,5 w 3089 hrabstwach USA.
Analiza pokazała, że długoterminowy wzrost zanieczyszczenia pyłem PM2,5 o ledwie 1 mikrogram na metr sześcienny powietrza zwiększa śmiertelność z powodu COVID-19 aż o 11%. To oczywiście tylko statystyczna korelacja, nie dowód istnienia wyraźnego związku przyczynowo-skutkowego, niemniej jednak świadcząca o mocnej zależności zmiennych.
Według zaleceń WHO średnioroczne stężenie PM2,5 nie powinno przekraczać 10 mikrogramów na metr sześcienny powietrza. Norma Unii Europejskiej jest mniej restrykcyjna, bo wynosi 25 mikrogramów na metr sześcienny powietrza.
Cząstki PM2,5 są na tyle małe, że bez trudu przenikają nie tylko do płuc, lecz także do krwiobiegu. Są przyczyną zaburzeń w obszarze układu oddechowego, krwionośnego, hormonalnego oraz nerwowego, moderując rozwój chorób przewlekłych, które przeważnie sprzyjają ciężkiemu przebiegowi zakażenia koronawirusem i zwiększają prawdopodobieństwo śmierci z powodu COVID-19.
Źródło: Science Advances, 2021
Opracował Mariusz Kielar