Proces rehabilitacji zawsze jest wielowymiarowy i możliwy tylko w zespole. Dlatego tak cennym wsparciem jest oddział szpitalny, w którym chory w jednym miejscu ma dostęp do wielu specjalistów, wielu zabiegów i wielu badań – mówi dr hab. Justyna Mazurek, zastępca kierownika Oddziału Rehabilitacji szpitala w Trzebnicy, adiunkt w Uniwersyteckim Centrum Rehabilitacji Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu. To dzięki działaniu jej zespołu do zdrowia wracają m.in. pacjenci z całej Polski, którzy wymagają replantacji kończyn.
Rehabilitacja to nie tylko praca nad ciałem, ale też nad duszą
Proces rehabilitacji zawsze jest wielowymiarowy i możliwy tylko w zespole. Dlatego tak cennym wsparciem jest oddział szpitalny, w którym chory w jednym miejscu ma dostęp do wielu specjalistów, wielu zabiegów i wielu badań – mówi dr hab. Justyna Mazurek, zastępca kierownika Oddziału Rehabilitacji szpitala w Trzebnicy, adiunkt w Uniwersyteckim Centrum Rehabilitacji Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu. To dzięki działaniu jej zespołu do zdrowia wracają m.in. pacjenci z całej Polski, którzy wymagają replantacji kończyn.
Z dr hab. Justyną Mazurek rozmawia Maciej Sas
Maciej Sas: Operacja to początek drogi, a o powodzeniu leczenia w dużym stopniu decyduje rehabilitacja – tak mawiają lekarze wykonujący skomplikowane zabiegi. Choćby takie, jak replantacje. To duża odpowiedzialność składana na państwa barki?
Justyna Mazurek: Można tak powiedzieć, choć zawsze podkreślam, że powinniśmy pracować jako zespół i wzajemnie się wspierać dla dobra naszych pacjentów. Operację, replantację po ciężkich urazach wykonuje się jeszcze w momencie szoku dla pacjenta. Dużo się dzieje, a pobyt na oddziałach chirurgii czy ortopedii jest zazwyczaj krótki. Następnie chory jest przekazywany na rehabilitację, która zwykle trwa tygodniami. To u nas pacjenci mają czas na zapoznanie się z własnymi ograniczeniami. Mamy czas na rozmowę, wsparcie, na obserwację postępów leczenia. To bardzo ważne – tak z puntu widzenia fizycznego, jak i psychicznego.
W przypadku urazów tak radykalnych, jak amputacje i zabiegów replantacji sięgają państwo zapewne po specjalne metody terapii i narzędzia. Takiego pacjenta rehabilituje się, jak sądzę, w inny sposób niż po klasycznych (często ciężkich) urazach ortopedycznych?
– Tak, ma pan rację, choć wiele zależy również od dobrze wykonanego zabiegu. Na taki zawsze możemy liczyć w naszym trzebnickim Oddziale Chirurgii Ręki, którym kieruje najlepszy w Polsce chirurg – doktor Ahmed Elstawy. Na przykład możliwość wykonywania ruchów palcami bardzo szybko po replantacji jest niezwykle ważna, bo nawet minimalny ruch zapobiega zrostom ścięgien i ułatwia późniejszą rehabilitację. Często też pacjentów po replantacjach poddaje się terapii w komorze hiperbarycznej – dla lepszego ukrwienia tkanek. Tlen wspomaga regenerację. Jeżeli replantowane kończyny przeżyją, konieczna jest kompleksowa, żmudna rehabilitacja, która nierzadko trwa miesiącami. Oddział Rehabilitacji w Trzebnicy to jedno z najlepiej wyposażonych miejsc, z bardzo dobrze wyspecjalizowaną kadrą. Posiadamy zarówno specjalne urządzenia np. z wykorzystaniem terapii biofeedback i wirtualnej rzeczywistości, jak również cenionych fizjoterapeutów, którzy stale podnoszą swoje kwalifikacje. Każdy pacjent może liczyć też na wsparcie ze strony pielęgniarek w wykonywaniu podstawowych czynności dnia codziennego. Dlaczego rehabilitacja jest absolutnie konieczna? Ponieważ, choć w czasie operacji chirurdzy po mistrzowsku odtworzyli wszystko, co pacjentowi potrzebuje do odzyskania ruchu i czucia w replantowanej kończynie, trzeba pamiętać, że uszkodzone zostały również powierzchnie stawowe nadgarstków, a zoperowane struktury wymagają codziennej, systematycznej stymulacji, by uzyskać najlepszą możliwą sprawność funkcjonalną.
Słyszałem kiedyś takie zdanie, że tu najważniejsza jest motywacja i determinacja pacjenta. Jak to działa i czy mają państwo również metody, by tę motywację w głowie załamanego człowieka podsycić?
– Zgadzam się z tym stwierdzeniem w stu procentach. Jako zespół rehabilitacyjny doskonale zdajemy sobie sprawę z faktu, że życie ludzkie jest równocześnie i nierozdzielnie cielesne i duchowe, i psychiczne. Na mocy zjednoczenia substancjalnego z duszą rozumną, ciało ludzkie nie może być uważane tylko za zespół tkanek, narządów i funkcji. Każdy człowiek w swojej niepowtarzalnej wyjątkowości nie jest złożony tylko z ducha, lecz także z ciała i dlatego w ciele, i przez ciało, dociera się do samej osoby w jej konkretnej rzeczywistości. Rehabilitacja ma na celu nie tylko dobro i zdrowie ciała, lecz osoby jako takiej, której ciało doświadczyło konkretnej choroby. Współczesne techniki badawcze, takie jak mikroelektronika, czy nanotechnologia, wniosły zmianę do rozumienia człowieka, zmieniając także fizjoterapię. Dotychczasowe ujęcia człowieka nie wystarczają do interpretacji coraz to nowych spostrzeżeń, odkryć i obaw. Okazują się one zbyt zamknięte i ograniczone. Stosując metody nowoczesnej medycyny, biologii i techniki fizjoterapia nie może jednak stracić z oczu człowieka jako psychofizycznej jedności. Dlatego najlepszym rozwiązaniem wydaje się być terapia holistyczna. Koncepcja ta ukazuje człowieka jako materialno-cielesno-psychiczno-duchową jedność. Taką też staramy się wprowadzać na rehabilitacji w Trzebnicy. Obecnie prowadzone są u nas badania nad korzystnym wpływem psychoterapii z wykorzystaniem wirtualnego ogrodu na stan psychiczny i funkcjonalny naszych podopiecznych.
Pamiętajmy, że rehabilitacja jest dziedziną nauki, która łączy w sobie wiedzę i praktykę. Z tego powodu ważne jest, by w sposób całościowy, holistyczny traktowała człowieka. Można nawet powiedzieć, że zainteresowania filozofii i współczesnej fizjoterapii są zbieżne. Refleksja nad koncepcją bytu i osoby staje się podstawą do budowania w pełni holistycznej fizjoterapii. Taka relacja jest oparta na wzajemnej otwartości dwóch osób, wzajemnym mówieniu i słuchaniu, chęci niesienia i przyjęcia pomocy oraz chęci ponownego wejścia w tego typu zależności.
W psychofizjoterapii, jaką prowadzimy w Trzebnicy, badanie chorego polega nie tylko na zidentyfikowaniu anatomicznych i fizjologicznych odchyleń od normy. Bierze ona pod uwagę w dużej mierze historię i plany życiowe pacjenta. Diagnoza nie ogranicza się tylko do ustalenia przyczyn fizjologicznych choroby, ale uwzględnia też spektrum przyczyn psychologicznych i społecznych. Terapia akcentuje znaczenie jego indywidualnej odpowiedzialności i ukrytych sił psychicznych. Bierze pod uwagę czynnik psychosomatyczny. Pacjent staje się autonomicznym i pełnoprawnym partnerem w kontakcie z lekarzem i fizjoterapeutą. Psychofizjoterapia podkreśla łączność pomiędzy chorobą somatyczną a ludzką psychiką i duchowością. W praktyce taka relacja wymaga odpowiedniej dojrzałości osób i obopólnej chęci partnerskiego spotkania. Takie podejście w dużej mierze redukuje stres i uczucie lęku chorego.
Wykluczone są więc np. postawy manipulacyjne drugim człowiekiem, czy postawa paternalizmu – charakterystyczne dla biomedycznego modelu terapii. Miejsce paternalizmu zajmuje tu partnerstwo.
Największą zaletą takiego podejścia jest to, że pozwala on „dotknąć” zarówno ciała chorego, jak i jego psychiki. Pacjent jest czymś więcej niż tylko obolałym i cierpiącym ciałem. Człowiek ma poczucie indywidualnego sensu istnienia i swój własny świat wartości.
W oddziaływaniu psychofizjoterapeutycznym lekarz stara się wpłynąć na chorego człowieka jako na integralną całość. W tym sensie rehabilitacja zawsze pozostanie sztuką, ponieważ zawsze terapeuta będzie mieć do czynienia z indywidualnym, zróżnicowanym człowiekiem, a nie uogólnionym modelem. Właściwa psychofizjoterapia ma działać pobudzająco do dalszego rozwoju. Również po zakończonej hospitalizacji.
Pytam o to celowo, bo macie na koncie pomoc w powrocie do niemal normalnego życia np. muzyków po amputacjach czy bardzo młodych ludzi, których w miarę normalne życie zależy od tej determinacji. Proszę o przykłady.
– To prawda, zawsze nas to cieszy. W ostatnich latach udało się np. przywrócić prawie pełną sprawność i powrót do aktywności zawodowej dwóm cenionym muzykom: kontrabasiście i saksofoniście (obaj byli po ciężkich urazach rąk). Dla nich powrót do zawodu oznaczał też powrót do normalnego życia. Cieszymy się, że pacjenci nawet z innych województw wybierają nasz ośrodek jako kontynuację leczenia.
Proszę powiedzieć w skrócie, jak wygląda proces rehabilitacji ludzi, którym wasi specjaliści ratują amputowane palce czy ręce?
– Proces rehabilitacji zawsze jest wielowymiarowy i możliwy tylko w zespole. Dlatego tak cennym wsparciem jest oddział szpitalny, w którym chory w jednym miejscu ma dostęp do wielu specjalistów, wielu zabiegów i wielu badań. Pacjent otrzymuje pomoc w zakresie kompleksowej opieki lekarskiej, kinezyterapii, fizykoterapii, psychoterapii, ergoterapii itd. Jeśli to konieczne, planujemy dla danego pacjenta dalsze usprawnianie – tak, by nie zostawić nikogo bez pomocy.
Wasz oddział (jak czytamy na stronie szpitala) jest wyposażony podobno we wszystko, co najlepsze jeśli chodzi o wiedzę i wyposażenie. Czyli co?
– Tak, mamy wiele nowych urządzeń, z których chętnie korzystają nasi pacjenci. Przy uprzejmości dyrekcji ciągle doposażamy się, by być na bieżąco z nowinkami technologicznymi. Ale to, co jest najważniejsze i stanowi o naszej dobrej renomie, to jest zespół ludzi, którzy tworzą to miejsce.
Ale rehabilitacja na waszym oddziale to nie tylko replantacje, ale też inne urazy i operacje, po których trzeba człowieka przywrócić do formy. Co stanowi największe wyzwanie?
– Największym wyzwaniem jest starzejące się społeczeństwo, ale na to nie mamy wpływu… Nasi pacjenci to głównie osoby w podeszłym wieku, z wielochorobowością, po ciężkich zabiegach, złamaniach, wypadkach. Trudność polega na stworzeniu im kompleksowego wsparcia tak, by mogli jak najdłużej cieszyć się samodzielnością i być niezależnymi od osób drugich w wykonywaniu podstawowych czynności dnia codziennego. Nie zawsze jest to możliwe.
Przechodząc od szczegółu do ogółu odnoszę wrażenie, że coraz liczniejsza grupa osób potrzebuje specjalistycznej rehabilitacji nie tylko ze względu na urazy, ale też siedzący tryb życia, brak ruchu. Otyłość – to zapewne komplikuje powrót do formy po urazach.
– To prawda – otyłość, nałogi, wcześniejszy styl życia, dieta, hipokinezja, zaniedbania i brak profilaktyki. Te czynniki najbardziej spowalniają i utrudniają nam pracę. Jednak przy dobrej współpracy, zarówno z pacjentem, jak i jego rodziną oraz bliskimi, zawsze dajemy szansę na powrót do życia sprzed wypadku, operacji czy urazu lub przynajmniej na uzyskanie możliwej do osiągnięcia sprawności. Wiek nie jest tu ograniczeniem. Pamiętajmy, że ruch to życie, a bezruch to śmierć. Przy wykluczeniu przeciwwskazań, każda aktywność fizyczna jest lepsza, niż żadna.