Moje zamiłowanie do obróbki drewna zaczęło się już w dzieciństwie. Pochodzę z niezamożnej rodziny, w której obowiązywała taka oto zasada: „chcesz mieć zabawkę, to sobie ją zrób”. O kupnie nowej ze sklepu nie było mowy. A że pomysłowość dziecka nie zna granic. W ten sposób powstał: karabin z drewna, łuk, proca, kij hokejowy.
Józef Lula
Obróbka drewna sprawia mi wiele przyjemności
Moje zamiłowanie do obróbki drewna zaczęło się już w dzieciństwie. Pochodzę z niezamożnej rodziny, w której obowiązywała taka oto zasada: „chcesz mieć zabawkę, to sobie ją zrób”. O kupnie nowej ze sklepu nie było mowy. A że pomysłowość dziecka nie zna granic. W ten sposób powstał: karabin z drewna, łuk, proca, kij hokejowy.
W czasie studiów zajmowałem się głównie nauką. Wolne wykorzystywałem w Akademickim Klubie Turystycznym i samorządzie studenckim. Potrzeba znów okazała się jednak matką wynalazku. Do drewna wróciłem w latach 80., kiedy w sklepach brakowało dosłownie wszystkiego. Byłem niedługo po ślubie. Z żoną Anią urządzaliśmy mieszkanie. Sęk w tym, że mebli w sklepach nie było… Na szczęście z pomocą przyszedł nam wtedy mój teść, który doskonale odnajdował się w roli stolarza amatora. I tak wykonaliśmy pierwsze meble do salonu, do przedpokoju. W ten sposób nauczyłem się pracy z drewnem. Z czasem stolarstwo stało się formą odpoczynku. Oczywiście mogę pójść do sklepu i kupić potrzebny przedmiot, ale satysfakcja ze zrobienia czegoś samemu jest znacznie większa. Lubię robić przedmioty dla innych, dopasowywać je tak, by sprawić bliskim jak największą przyjemność, np. prezent dla żony, córki czy synowej w postaci deski do krojenia. Dla wnuków zrobiłem drewniany domek do ogrodu. Jestem domatorem, dlatego obróbka drewna dobrze wpisuje się w mój styl życia.
Syn śmieje się ze mnie, że jestem mistrzem prowizorki, że zawsze coś wykombinuję. Najpierw musi być potrzeba, a za nią idzie pomysł. Potem muszę zaplanować, co potrzebuję. Jak już zwizualizuję sobie przedmiot, robię wymiary i opracowuję w głowie kolejne etapy prac. Oczywiście, w trakcie zawsze coś się zmienia. Ale najważniejszy jest pomysł. Mój szwagier jest stolarzem i jak mam jakiś problem, to zasięgam jego rady. Trzeba być ciekawym, trzeba pytać, szukać odpowiedzi. Jestem człowiekiem czynu i zawsze znajduję sobie jakieś zajęcie. Drewno jest materiałem wdzięcznym do obróbki i pięknie pachnie. Nie lubię natomiast pracy z metalami i smarami.
Żeby być dobrym rzemieślnikiem, trzeba wiedzieć, co chce się osiągnąć. Potrzeba też dużo cierpliwości, nie wolno się spieszyć. Używając narzędzi, szczególnie ostrych, trzeba być bardzo ostrożnym – swego czasu przekonałem się o tym osobiście. Ważna jest też terminowość, zwłaszcza w przypadku profesjonalnych stolarzy, ale ja też jak komuś coś obiecam, to staram się oddać to na czas. Nie nazwałbym siebie stolarzem, ale jedno jest pewne – obróbka drewna sprawia mi wiele przyjemności i daje satysfakcję.
Fot. z archiwum Autora