Nasza strategia rozwoju uczelni dostała spory kredyt zaufania
U progu połowy obecnej kadencji rektora Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu – m.in. o zmianach, wyzwaniach i osiągnięciach tej uczelni, a także o działalności Instytutu Chorób Serca Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego rozmawiamy z prof. dr. hab. n. med. Piotrem Ponikowskim.
Rozmawiała Małgorzata Wieliczko
Nasza strategia rozwoju uczelni dostała spory kredyt zaufania
U progu połowy obecnej kadencji rektora Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu – m.in. o zmianach, wyzwaniach i osiągnięciach tej uczelni, a także o działalności Instytutu Chorób Serca Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego rozmawiamy z prof. dr. hab. n. med. Piotrem Ponikowskim.
Rozmawiała Małgorzata Wieliczko
Medium: Panie Profesorze, jeszcze jako rektor-elekt, tuż po wygranych wyborach, raczył Pan powiedzieć m.in. „Musimy zmienić sposób myślenia o zarządzaniu uczelnią, dostosować ją do dzisiejszych wyzwań i możliwości”. Czy taka zmiana już się dokonała?
prof. dr hab. n. med. Piotr Ponikowski: – Odpowiadając jednym zdaniem – ta zmiana się dokonuje, bo to jest proces, który wymaga czasu – na dyskusje, zaplanowanie, wdrożenie Mówiąc o zmianach, myślałem o kluczowych dla uniwersytetu obszarach – dydaktyce i nauce – czyli o tym, co charakteryzuje i wyznacza działania każdej szkoły wyższej. Ale proszę pamiętać, że uniwersytet medyczny ma swoją specyfikę, którą stanowi szeroko rozumiana działalność kliniczna, prowadzona przede wszystkim w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym. Do tego dochodzi zarządzanie uniwersytetem jako dużym przedsiębiorstwem, zatrudniającym kilka tysięcy osób.
Wyzwań, z którymi przyszło się nam zmierzyć, nie byłbym w stanie sobie te kilka lat temu nawet wyobrazić. Powiem więcej – nie uwierzyłbym, gdyby ktoś mi powiedział w dniu wyborów, że przez kolejne trzy lata czeka nas pandemia, zaraz potem wojna na granicy i kryzys gospodarczy. Dzisiaj mogę powiedzieć, że jako Uniwersytet i Uniwersytecki Szpital Kliniczny w tym niezwykle trudnym okresie wiele osiągnęliśmy, nauczyliśmy się, jak z kryzysowych sytuacji wyciągać pozytywy, traktować je jako impuls do rozwoju.
W którym z obszarów, wymienionych przez pana Rektora, jest to szczególnie widoczne?
– Doskonale to widać na przykładzie dydaktyki. Przez dziesiątki lat uczyliśmy studentów w określony sposób – stąd pojawiła się wątpliwość, czy powinniśmy to zmieniać? Odpowiedź przyniosła pandemia, która upowszechniła pewne formy zajęć, prowadzonych w formule online. Tu chciałbym podkreślić, że na naszej uczelni dydaktyka prowadzona była w większości stacjonarnie, poza wykładami, które przenieśliśmy do internetu. Nauczyciele akademiccy musieli wykonać ogromną pracę, zmieniając narzędzia i sposób prowadzenia zajęć, wprowadzając platformę e-learningową, repozytoria materiałów dydaktycznych. Korzystamy z tego także dzisiaj. Lepiej wykorzystujemy możliwości naszego nowo wybudowanego Centrum Symulacji Medycznej, sięgnęliśmy po nowoczesne metody nauczania – m.in. wirtualną rzeczywistość, która wydaje się idealnym narzędziem do nauczania przyszłych lekarzy, ratowników i pielęgniarek. Uzupełniamy tym nasze dotychczasowe metody. Tak jak wirtualnymi stołami uzupełniamy naukę anatomii. Zastąpić ją techniką w pełni się nie da. Każdy lekarz ma tego świadomość. Optymalizujemy naszą działalność naukową, czego wymagała od nas niedawno przeprowadzona ewaluacja uczelni. Pandemia była dla całego środowiska medycznego czasem zdobywania unikatowego doświadczenia.
Dzisiaj mogę powiedzieć, że jako Uniwersytet i Uniwersytecki Szpital Kliniczny w tym niezwykle trudnym okresie wiele osiągnęliśmy, nauczyliśmy się, jak z kryzysowych sytuacji wyciągać pozytywy, traktować je jako impuls do rozwoju.
Zmieniliśmy sposób pracy Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego, a równolegle prowadziliśmy Szpital Tymczasowy, w którym jednocześnie leczyliśmy setki chorych na COVID, koordynowaliśmy program szczepień, służyliśmy wsparciem całemu środowisku akademickiemu, wspólnie z MPK wyprowadziliśmy na ulice Wrocławia Szczepciobus. Jednocześnie naukowo też potrafiliśmy wykorzystać dane, zebrane w czasie pandemii, tworząc olbrzymią bazę, która stanowi podstawę wielu publikacji.
Mówię o tym z nieukrywaną satysfakcją, to pokazuje bowiem wyzwania, z którymi doskonale poradził sobie nasz Uniwersytet i które jakby w naturalny sposób spowodowały zmianę sposobu zarzadzania uczelnią.
Czy widzi Pan jednak coś w ramach tej ewolucji, o czym kolokwialnie można powiedzieć, że jest ‘nie do przeskoczenia’?
– Oczywiście wyzwań jest wiele, ale nie sadzę, żeby coś było ‘nie do przeskoczenia’. Na początku kadencji członkowie naszej społeczności akademickiej zaakceptowali przedstawioną strategię rozwoju uczelni i Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego i dali nam spory kredyt zaufania. Strategia określiła także te ambitne cele, które systematycznie wdrażamy w życie. W obszarze dydaktyki wyzwaniem pozostaje poprawa warunków: studiowania, zwłaszcza studentów Wydziału Lekarsko-Dentystycznego, nauki – dalsze zwiększenie naszego zaangażowania w projekty, współrealizowane z partnerami sektora gospodarczego, i poprawa komercjalizacji rezultatów badań naukowych, działalności klinicznej – rozbudowa naszego kampusu na ul. Borowskiej, w którym realizujemy znaczącą większość zadań dydaktycznych.
A co uważa pan Rektor za dotychczasowe najbardziej spektakularne osiągnięcie Uniwersytetu Medycznego wraz z jego zapleczem klinicznym na przestrzeni ostatnich dwóch lat?
– Nie chciałbym oceniać naszych sukcesów w kategoriach spektakularnych, jestem z natury dość krytyczny. Mogę powiedzieć, z czego jestem dumny.
Nasza pozycja w prestiżowym World University Ranking – jako najlepszej polskiej uczelni, pokazała, że inwestycje sprzed czterech-pięciu lat zaczynają przynosić efekty. Jesteśmy wysoko ocenieni w obszarze nauki, ale także w obszarze warunków i jakości kształcenia. Uważam, że nie powinniśmy koncentrować się na badaniach podstawowych, gdyż nie dysponujemy laboratoriami na międzynarodowym poziomie. Na efekty takich badań musielibyśmy czekać minimum kilkanaście lat i niezwykle trudno byłoby konkurować z najlepszymi ośrodkami na świecie.
Słuszna okazała się decyzja o rozwijaniu medycyny translacyjnej, tak by istniejącą już wiedzę i doświadczenia na poziomie nauk podstawowych – przełożyć na badania kliniczne, dysponując absolutnie unikatowym potencjałem Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego. Dlatego, m.in. wykorzystując środki przyznane nam przez Agencję Badań Medycznych, utworzyliśmy Centrum Wsparcia Badań Klinicznych, zlokalizowane w budynkach Wydziału Farmaceutycznego, który sąsiaduje z naszym szpitalem. W tej samej lokalizacji powstała jedna z naszych flagowych inwestycji – Uniwersytecki Biobank, który jest miejscem gromadzenia materiału biologicznego, zintegrowanego z tworzoną bazą danych. Jednostka jako pierwsza w Polsce i trzecia w Europie otrzymała akredytację, potwierdzającą najwyższe normy jakości. To dla badań naukowych wartość kluczowa. Cieszę się, że World University Ranking dobrze ocenił warunki i jakość kształcenia na uczelni. Zdecydowaliśmy, aby nie zwiększać znacząco liczby studentów, co mogłoby odbić się na jakości, ale raczej usprawniać proces dydaktyczny (np. przez centralne planowanie zajęć), uatrakcyjnić zajęcia w Centrum Symulacji czy wprowadzić wirtualną rzeczywistość.
W strategii wyznaczyliśmy jako cel utworzenie Uniwersyteckiego Centrum Pediatrii i Centrum Robotyki w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym. Z wielką satysfakcją chcę powiedzieć, że skutecznie realizujemy oba te cele. Otrzymaliśmy rządowe dofinansowanie w wysokości 200 mln złotych, które pozwoli na powstanie Uniwersyteckiego Centrum Pediatrii. Inwestycja pozwoli wypełnić lukę na Dolnym Śląsku. Dzieci z naszego regionu zyskają nowoczesny, wielospecjalistyczny szpital, gdzie zapewnimy nie tylko najlepszą opiekę medyczną, ale też doskonałe warunki lokalowe. Dolnośląska pediatria wejdzie w XXI wiek. Od kilku tygodni także Centrum Robotyki staje się faktem, co uważam za kolejny milowy krok w rozwoju naszego szpitala. Doskonale rozwija się obszar hematoonkologii dzieci i dorosłych, zgodnie ze strategią przygotowujemy także plan rozwoju uniwersyteckiej onkologii.
W strategii wyznaczyliśmy jako cel utworzenie Uniwersyteckiego Centrum Pediatrii i Centrum Robotyki w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym. Z wielką satysfakcją chcę powiedzieć, że skutecznie realizujemy oba te cele.
A czym da się wyjaśnić fakt, że ocena nauk medycznych, nauk farmaceutycznych i nauk o zdrowiu na UMW z sierpnia 2022 r. wyniosła B+?
– W ten sposób ocenieni zostaliśmy przez komisję. Uznaliśmy, że nie wszystkie argumenty zostały wzięte pod uwagę, stąd decyzja o odwołaniu od oceny. Ministerstwo Edukacji i Nauki doceniło nasze osiągnięcia, w tym pozycję na arenie międzynarodowej, i miejsce w zagranicznych rankingach i przyznało nam we wszystkich trzech dyscyplinach – nauk medycznych, nauk farmaceutycznych i nauk o zdrowiu – kategorię A. Dzięki temu jesteśmy dziś uczelnią z kategorią A. Z mojego punktu widzenia to kwestia niezwykle ważna, nie tylko ze względów wizerunkowych, ale też psychologicznych. Nauczyciele akademiccy wykonali ogromną pracę, dziś możemy sobie uczciwie powiedzieć – było warto.
Obecnie na UMW kształci się ponad 6,7 tys. studentów. Czy Pańskim zdaniem ta liczba mogłaby być większa? Jeśli tak, to przy spełnieniu jakich warunków?
– Jesteśmy częścią większego systemu. Obserwujemy sytuację i widzimy potrzeby, którym Ministerstwo Zdrowia, a ostatnio także Ministerstwo Edukacji i Nauki stara się wychodzić naprzeciw. Zapewnienie kadr dla systemu ochrony zdrowia to zagadnienie absolutnie fundamentalne i czujemy się za to, jako uczelnie medyczne, odpowiedzialni. Jak już wspomniałem, przeprowadziliśmy dokładne analizy i w obecnych warunkach nie jesteśmy w stanie istotnie zwiększyć ilości przyjęć na kierunku lekarskim. Dlatego rozpoczęliśmy analizę możliwości otwarcia filii Uniwersytetu Medycznego w jednym, może dwóch miastach naszego regionu. Myślę, że przy wykorzystaniu naszych doświadczeń i istniejącej w tych miastach bazie szpitalnej takie rozwiązanie będzie optymalne. Widzę duże zainteresowanie tematem, wsparcie ze strony obu ministerstw, więc mam nadzieję, że w niedługim czasie, będziemy już mogli mówić o konkretach.
Być może dobrą okazją będzie zbliżające się spotkanie, które Konferencja Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych (KRAUM) 21 kwietnia organizuje na Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu. „Nowoczesna edukacja medyczna odpowiedzią na potrzeby zdrowotne społeczeństwa” będzie wydarzeniem, w czasie którego przedstawiciele wielu środowisk – uczelni, ministerstwa, ale też pacjentów czy samorządów zawodowych, w tym lekarskich, zasiądą do wspólnej dyskusji. Serdecznie zachęcam do udziału, efektem spotkania będzie przygotowanie konkretnych rekomendacji. Mając świadomość potrzeb systemu i konieczności kształcenia większej liczby pracowników ochrony zdrowia, chcemy zastanowić się, jak zabezpieczyć jakość tej edukacji, byśmy wszyscy mieli pewność, że za kilkanaście lat Polaków leczyć będą dobrze przygotowani specjaliści.
Widzimy – o czym pan Rektor już wspomniał – że zabytkowy kampus Uniwersytetu się zmienia. Zapewne oprócz funkcji użytkowych, ważny jest tu aspekt historyczny. Ale niewątpliwie wymaga to sporych nakładów finansowych. Jak w obecnych czasach uczelnia radzi sobie z tym, niewątpliwie decydującym o powodzeniu czynnikiem?
– Intensywnie pracowaliśmy ostatnio nad stworzeniem master planu, dotyczącego w dużej mierze starego kampusu. Senat uczelni, ale też poszczególni pracownicy w indywidualnych rozmowach, wielokrotnie podkreślali, że oczekują przywrócenia funkcji uniwersyteckiej w tym obszarze. Nie mam wątpliwości, że spoczywa na nas szczególna odpowiedzialność za dziedzictwo narodowe, które reprezentują te obiekty. Proszę nie zapominać, że w tych murach, wtedy właściwie gruzach, odbudowywała się wielkość powojennej medycyny uniwersyteckiej. Tu pracowali m.in. profesorowie: Bross, Ludwik i Hanna Hirszfeldowie, Falkiewicz, Baranowski czy Szczeklik.
W kampusie chcemy utworzyć Centrum Kształcenia Kadr Medycznych i Medycyny Populacyjnej. Myślę, że to dziś jedno z kluczowych zadań Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu – budowanie podstaw zdrowego społeczeństwa w myśl zasady: zdrowe dzieci, zdrowe życie, zdrowi seniorzy. Nie możemy ograniczać się do leczenia. Musimy przeciwdziałać chorobom cywilizacyjnym budując postawy prozdrowotne. Bez tego będziemy, jako społeczeństwo i system ochrony zdrowia, skazani na porażkę. Czas upowszechnić „modę na zdrowe życie”. Kampus ma być miejscem promieniującym na miasto i region. Przeniesiemy tam jednostki Wydziału Nauk o Zdrowiu, Wydziału Lekarsko-Stomatologicznego. Zaprojektujemy zieloną przestrzeń, przeznaczoną dla studentów, planujemy nowoczesne Centrum Egzaminacyjne, ale nie rezygnujemy też z przeznaczenia klinicznego. Katedra Psychiatrii opracowała plan rozwoju diagnostyki w zakresie psychiatrii dziecięcej. Mamy pomysł na pewne usprawnienia w obszarze diagnostycznym, wierzę, że znajdziemy środki na realizację tego pomysłu.
W oczywisty sposób tak ogromnej inwestycji nie jesteśmy w stanie zrealizować wyłącznie środkami Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Szukamy różnych możliwości finansowania. Liczę, że wizja przywrócenia blasku zabytkowemu kompleksowi w centrum Wrocławia znajdzie zrozumienie. Zwłaszcza że nasze dotychczasowe działania pokazują, że potrafimy przekazane środki dobrze wykorzystać. Przepiękna renowacja dawnej stołówki, która dziś funkcjonuje jako Centrum Symulacji Medycznej, czy pracownia wirtualnej rzeczywistości, ulokowana w dawnej aptece, są tego najlepszym dowodem.
Domeną pana Profesora jest kardiologia, a nie pomylę się, twierdząc, że Instytut Chorób Serca w USK – na czele z programem transplantacji – to Pańskie ‘oczko w głowie’.
– Kiedy przed czterema laty, razem z prof. Krzysztofem Reczuchem, rozpoczęliśmy tworzenie Uniwersyteckiego Centrum Chorób Serca nie mieliśmy wątpliwości, że musi ono także obejmować program transplantacji serca i mechanicznego wspomagania krążenia. Udało się – program transplantacji jest niekwestionowanym sukcesem.
Liczba przeszczepów serca – a dziś jest to już 94 w ciągu nieco ponad dwóch lat – robi wielkie wrażenie i, nie ukrywam, napawa dumą. Bez wątpienia jest to możliwe
dzięki fantastycznemu zespołowi z dr. Romanem Przybylskim
i prof. Michałem Zakliczyńskim na czele.
Szczerze mówiąc – mam wielkie szczęście do ludzi, z którymi pracuję w Instytucie.
Wiele lat temu jeden z moich młodych współpracowników-uczniów – dziś dyrektor naukowy Instytutu, z wielkim przejęciem opowiadał mi o swoim koledze z roku, który pracował w jednej z uniwersyteckich klinik w Niemczech, gdzie możliwości leczenia chorób serca były znacznie większe niż u nas. W tej relacji była fascynacja, ale też trochę dobrze rozumianej zazdrości. Obiecałem mu wtedy, że w ciągu dekady osiągniemy ten poziom we Wrocławiu – bo zawsze moim marzeniem było, żeby móc oferować pacjentom także te najbardziej zaawansowane możliwości ratowania życia, którymi dysponuje współczesna kardiologia. I myślę, że dziś tak jest.
W roku 2022 do naszego zespołu dołączyli jako profesorowie wizytujący wybitni specjaliści z Uniwersytetu Charite w Berlinie – prof. Stefan Anker i prof. Carsten Tschope, oraz prof. Marat Fudim z Duke University w USA. Dzięki temu możliwości zdobywania edukacji przez wspaniałą młodzież z Instytutu są praktycznie nieograniczone.
Pamiętajmy, że działamy w Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu, tym samym, w którym po wojnie przełomowych operacji kardiochirurgicznych dokonywał prof. Wiktor Bross. To zobowiązuje. Cieszę się, że kontynuujemy najlepsze tradycje wrocławskiej medycyny uniwersyteckiej.
Czy to, jak działać powinien taki ośrodek, jak Instytut Chorób Serca, ma związek z faktem powołania przez Pana w ub. roku na Wydziale Lekarskim prodziekana ds. rozwoju i innowacji?
Prodziekanem został dr hab. Robert Zymliński – mój współpracownik, którego bardzo wysoko cenię. Obserwuję, jak współpracuje ze studentami w kole naukowym, z jaką pasją dyskutują o zastosowania innowacyjnych technologii w naszej codziennej pracy. Przed kilkoma tygodniami miałem okazję uczestniczyć w telekonferencji, poświęconej projektowi naszych młodych naukowców wykorzystania sztucznej inteligencji w diagnostyce ostrej niewydolności serca, w której uczestniczyła także profesor z Harvardu – uznana ekspert w tym obszarze. To było coś niesłychanego, z jaką pasją i kompetencją moi młodzi współpracownicy prowadzili rozmowy nad szczegółami projektu.
I myślę, że to właśnie jest jeden z kluczowych aspektów naszej działalności – uczenie się od siebie wzajemnie. Z jednej strony uczenie młodych ludzi, jak powinni się zajmować pacjentami, jak spełniać się w roli lekarzy, a tym, którzy chcą – czym jest nauka i jak stać się jednocześnie badaczem-naukowcem.
Powtarzam często moim współpracownikom, że nauka wymaga odwagi, gotowości przeciwstawienia się, pójścia pod prąd, przełamania paradygmatu. Bez tego nie ma szans na przełom i sukces. Ale z drugiej strony, co w mojej ocenie niezwykle ważne, uczenia się od nich, młodych – pokolenia, dla którego nowe technologie, informatyzacja, algorytmy to codzienność.
Jakie są plany co do nowych badań czy przedsięwzięć w obrębie Instytutu?
– Bardzo się cieszę z tego pytania – tych planów jest bardzo dużo, więc może tylko o tych na najbliższy czas.
Po pierwsze, już w maju rozpoczynamy ważny, nie tylko dla Instytutu, ale też dla systemu opieki zdrowotnej w kraju, projekt tzw. e-konsultacji z wykorzystaniem nowych technologii. Po wtóre, finalizujemy organizację Programu Leczenia Chorób Strukturalnych Serca w Instytucie, celem będzie znaczne zwiększenie zabiegów TAVI, naprawy zastawki mitralnej i trójdzielnej. Kolejne działania: razem z zespołem prof. Waldemara Goździka rozwijamy program leczenia wstrząsu kardiogennego; razem z prof. Ewą Jankowską prowadzimy dalsze prace nad znaczeniem niedoboru żelaza, teraz u chorych po zawale serca, w ramach projektu Agencji Badań Medycznych, ale to już tematy na dłuższą, osobną rozmowę. Mam nadzieję w najbliższych miesiącach.
Oczywiście, będziemy starali się o taką możliwość…
Fot .na s. głównej: UMW