Zapraszam do lektury kolejnego artykułu z cyklu moich wykładów o prawie. Tym razem zamierzam skupić Państwa uwagę na instytucji mediacji. Oczywiście kontekstem rozważań są sprawy medyczne, ale i tak warto wiedzieć, czym są mediacje i dlaczego można je uznać za lepsze od sporu sądowego.
Mediacje lepsze od sporu sądowego
Tekst Agnieszka Sieńko
Zapraszam do lektury kolejnego artykułu z cyklu moich wykładów o prawie. Tym razem zamierzam skupić Państwa uwagę na instytucji mediacji. Oczywiście kontekstem rozważań są sprawy medyczne, ale i tak warto wiedzieć, czym są mediacje i dlaczego można je uznać za lepsze od sporu sądowego.
Polski ustawodawca w wielu miejscach zachęca strony sporów do ugodowego rozstrzygnięcia swoich spraw. W zasadzie nie można skierować sprawy o zapłatę, która uchodzi za zwykłą sprawę w hierarchii stopnia trudności czy powszechności występowania, bez wcześniejszego podjęcia próby polubownego załatwienia sprawy. Już w samym pozwie należy bowiem wskazać, że podjęto próbę polubownego załatwienia sporu, a jeżeli takiej próby nie podjęto, to należy wyjaśnić powody, dla których próby takiej zaniechano. Procedura może polegać oczywiście na wezwaniu do zapłaty, czyli na wysłaniu pisma z określeniem oczekiwanego postępowania. Może to być dokument z wyliczoną kwotą i numerem konta, na które objętą żądaniem kwotę należy zapłacić. Może to być też pismo wzywające od podjęcia określonej czynności albo przeciwnie – do zaprzestania podejmowania pewnych czynności, koniecznie ze wskazaniem daty początku oczekiwanego zachowania.
Polubowne załatwienie sprawy nie musi, ale może także polegać na podjęciu mediacji przed mediatorem. Już spieszę wyjaśnić, na czym to polega i o co w tym wszystkim chodzi. Jak wyżej wskazałam, polski prawodawca dał podmiotom prawa w Polsce dwie generalne metody rozstrzygania swoich sporów. Pierwsza to proces sądowy, a druga to mediacje. Naturalnie istnieją jeszcze takie instytucje jak sądy polubowne czy inne, opisane umowami w ramach swobody kontraktowania, sposoby postępowania. Wreszcie można wskazać instytucję kary umownej, która pozwala na załatwienie drobniejszego, przewidzianego umową naruszenia jej postanowień. Jednak niniejszy tekst ma być poświęcony sprawom medycznym.
Od czego zaczyna się sprawa medyczna?
Sprawa medyczna zaczyna się od sformułowania zarzutu przeciwko jakości podejmowanych procedur terapeutycznych. Tematyka tego typu roszczeń pacjentów w stosunku do podmiotów wykonujących działalność leczniczą była odmieniana już chyba przez wszystkie przypadki i opisywana ze wszystkich możliwych ujęć i perspektyw. Teraz przyszedł czas na mediacje. Przed paroma laty na Pomorzu prowadzono kampanię propagującą ideę mediacji. Jej hasłem przewodnim było: „Napisz sobie wyrok”. Istota mediacji polega bowiem na tym, że strony samodzielnie kształtują swoje wzajemne relacje i przelewają je na papier w postaci ugody mediacyjnej przed mediatorem, a następnie ugoda trafia do zatwierdzenia przez sąd. Ugoda mediacyjna zatwierdzona przez sąd ma moc równą wyrokowi sądu.
Kim jest mediator?
Mediator to osoba o określonych prawem kwalifikacjach i kompetencjach. Mediator, mimo że jego uprawnienia są zdecydowanie mniejsze od uprawnień sędziego, podobnie jak sędzia musi być absolutnie bezstronny. Co ciekawe, kiedy mediacje odbywają się na zalecenie sądu (tak, sąd może skierować strony, czyli powoda i pozwanego do procesu mediacji) mediator w ogóle nie musi zapoznawać się z aktami danej sprawy. Może poprzestać wyłącznie na tym, co powiedzą strony na spotkaniu mediacyjnym. Mediator jest bezwzględnie zobowiązany do zachowania poufności. Choć poufność jawi się, szczególnie w środowisku medycznym, jako coś niemal oczywistego, to jednak poufność mediacji ma bardzo szeroki kontekst.
Poufność jest postulatem adresowanym do mediatora, aby ten nie ujawniał ani faktu prowadzenia mediacji ani treści ustaleń i stanowisk indywidualnych każdej ze stron. To jeden aspekt. Innym jest przebieg mediacji i tutaj perspektywa się zmienia, a wręcz znacząco poszerza. Otóż mediacje – o czym nieco dalej – zwalniają w pewnym sensie z postępowania dowodowego. Ta okoliczność rodzi szczególny rodzaj komunikacji w sporze. Można na przykład się do czegoś przyznać albo ujawnić jakiś aspekt, który w procesie trudno byłoby wykazać. W takim wypadku, w razie ewentualnego powrotu sprawy do postępowania sądowego, żadna ze stron nie może powoływać się na to, co zostało ujawnione lub ustalone w toku postępowania mediacyjnego. Wracając jednak do mediatora, mediator nie prowadzi żadnego postępowania wyjaśniającego w rozumieniu postępowania przed sądem. Mediator to rodzaj katalizatora. Mediator zaprasza uczestników na spotkania mediacyjne, które zawsze rozpoczynają się od tzw. monologu mediatora. Mediator przedstawia się, może zatrzymać się nad swoimi kwalifikacjami lub doświadczeniem zawodowym, informuje strony o poufności, o możliwości odbywania z mediatorem spotkań indywidualnych. W swojej praktyce mediacyjnej stosuję także informacje o charakterze porządkującym. Akcentuje prawo do wypowiadania się, obowiązek okazywania szacunku, wysłuchiwania drugiej strony.
Procedura mediacyjna
Mediacje są procesem dobrowolnym. Jeżeli strony nie chcą mediować, to procedura się nie odbywa. Najważniejszym aktem jest więc podjęcie mediacji. W swej praktyce mediacyjnej stosuję liczne narzędzia zaczerpnięte z coachingu, z interwencji kryzysowej. Stosując takie narzędzia można się wiele dowiedzieć od uczestników mediacji, ale można też ich zmotywować do podjęcia decyzji odmiennej od tej, z którą przyszli. Nie zmienia to faktu, że jako uzasadnienie decyzji o wejściu na drogę mediacji uczestnicy często podają niechęć do „chodzenia po sądach”. Dla mnie, jako praktykującego radcy prawnego, argument niechęci do wizyt w sądzie jest niezrozumiały. Można to porównać do lekarza klinicysty, który nie rozumie, co złego ludzie widzą w szpitalu, że się go tak boją. Ale zapewne chodzi o to, że tak jak wizyta w szpitalu, tak i stawanie przed sądem wiąże się ze znacznym stresem.
Myślę, że chodzi o coś jeszcze. Jedną z podstawowych potrzeb człowiek jest potrzeba sprawczości. Chcemy mieć poczucie, że nasze życie od nas zależy. Spór sądowy ceduje rozwiązanie sporu na osobę lub nawet osoby trzecie – sędziów. Mediacje powodują, że choć pozostajemy w sporze, sami zarządzamy sytuacją, a przynajmniej w tym zarządzaniu aktywnie uczestniczymy. Rozstrzygnięcie zależy więc od nas. W tym przejawia się wyższość mediacji nad standardowym wyrokiem. Ja sama dostrzegam w mediacjach jeszcze inną wartość. Dość często, kiedy występuję w roli radcy prawnego, mówię, że na sali sądowej są dwie osoby, które dokładnie widzą, co się wydarzyło: powód i pozwany. W sprawie karnej taka osoba jest tylko jedna: oskarżony. W mediacjach pojawia się nadzwyczajna okazja do ukształtowania swoich spraw w sprawiedliwy dla samego siebie sposób. Zwyczajnie każdy wie, „co zrobił”. W procesie sądowym – cywilnym czy karnym – trzeba prowadzić dowody, które mogą okazać się niewystarczające lub wręcz wypaczyć rzeczywisty obraz sprawy. W mediacjach takich okoliczności nigdy nie będzie. W mediacjach nie prowadzi się bowiem postępowania dowodowego. Strony polegają na tym, co same oferują. Każdy uczestnik może poprosić o indywidualne spotkanie z mediatorem. Strony próbują w czasie takich spotkań przekonać mediatora, powiedzieć mu coś „w tajemnicy”. Jest to o tyle cenne, że w czasie takich spotkań można zainspirować uczestnika do innego spojrzenia na przedmiot sporu, można go wyciszyć. Spotkania indywidualne mają ogromny potencjał. Mimo, że nie wolno ujawniać niczego, czego dana strona sobie nie życzy. Ale można na przykład zauważyć, że obie strony mają ten sam cel, ale spór powodował, że ta zgodność nigdy nie miała szansy zostać wyartykułowana. Po prostu wyobrażenie o oczekiwaniach lub nastawieniu drugiej strony kompletnie wypaczało rzeczywistość, a strach przed tym, co można usłyszeć, zrywał komunikację.
Czym kończą się mediacje?
Otóż kończą się zawarciem ugody mediacyjnej lub nieosiągnięciem porozumienia. Ugoda mediacyjna to rodzaj umowy, porozumienia. Strony powinny jasno, w sposób nadający się do ewentualnej egzekucji (chodzi o to, by komornik w razie potrzeby dokładnie „wiedział”, do czego ma zobowiązanego z takiej umowy przymusić) wyrazić w umowie, co będą sobie świadczyły lub od czego będą się powstrzymywały. Na przykład: X oświadcza, że do 24 grudnia 2022 r. zapłaci Y kwotę 30 000 zł na konto nr 11111 w banku ABC. Albo: X oświadcza, że od 1 lipca 2021 r. nie będzie publikował żadnych informacji w żadnym medium na temat lekarza XYZ oraz że do tego dnia usunie wszelkie już opublikowane informacje. Oczywiście ugoda mediacyjna musi spełniać jeszcze szereg innych wymogów formalnych, ale są to już elementy stałe i warsztat samego mediatora. Ugoda mediacyjna podlega zatwierdzeniu przez sąd. To właśnie ta czynność powoduje, że ugoda nabiera takich cech jak pełnowartościowy wyrok sądu.
I na zakończenie warto wspomnieć o tym, jak mediacje mogą się sprawdzić w sporach medycznych. Otóż na łamach czasopisma dla medyków mogę się odważyć na twierdzenie, że są takie sytuacje, o których wiemy, że nie uda nam się ich wybronić. Mogę przywołać ze swego doświadczenia takie sprawy jak: 1. brak zgody na zabieg lub na inny zabieg niż faktycznie wykonany i nie dotyczy to sytuacji uprawnionej zmiany zakresu zabiegu, 2. wykonanie zabiegu w innym rejonie (zamiast prawego kolana zoperowano prawe, zamiast lewego ucha zoperowano prawe itp., 3. nie zlecono koniecznej diagnostyki i doszło do zdynamizowania procesu chorobowego, czego można było uniknąć. W tego typu sprawach, kiedy po prostu wiadomo, że się przegra, warto sięgnąć po mediacje. Korzyści obejmują obniżenie kosztów takiej sprawy, istotne skrócenie postępowania, brak informacji o przegranej sprawie sądowej. Warto także rozważyć mediacje w sprawach błędów organizacyjnych. Jako mediator jestem przekonana, że mediacje są bardzo dobrą alternatywą rozstrzygania sporów. Przystąpienie do mediacji nie wyklucza możliwości kontynuowania sporu sądowego. Tak więc także i z tej perspektywy stanowią bezpieczną formę rozstrzygania sporów.
Moje artykuły na łamach „Medium” zmierzają do ugruntowania i poszerzenia wiedzy o instytucjach prawa obecnych w medycynie. Moje zawody prawnicze zobowiązują mnie do edukowania w zakresie prawa. Jako mediator muszę poinformować o tym, że nie wszystkie spory trzeba rozstrzygać wyrokiem. I nawet, kiedy sprawa trafiła już do sądu, można wnieść o skierowanie do mediacji i podjąć próbę zawarcia z drugą stroną porozumienia. Dodam też, że w takim przypadku należy zawiadomić ubezpieczyciela.