W obecnych warunkach maska medyczna powinna zostać odłożona na bok, bo niestety, nie zapewnia wystarczającej ochrony w czasie trwającej pandemii. Powinniśmy powszechnie używać półmasek filtrujących typu FFP2 i FFP3, które cechuje sprawdzalny, bardzo wysoki poziom ochrony – mówi prof. dr. hab. n. med. Andrzej Gładysz w rozmowie z Maciejem Sasem.
Maska medyczna to stanowczo za słaba ochrona przed koronawirusem
Rozmawia Maciej Sas
W obecnych warunkach maska medyczna powinna zostać odłożona na bok, bo niestety, nie zapewnia wystarczającej ochrony w czasie trwającej pandemii. Powinniśmy powszechnie używać półmasek filtrujących typu FFP2 i FFP3, które cechuje sprawdzalny, bardzo wysoki poziom ochrony – mówi prof. dr. hab. n. med. Andrzej Gładysz w rozmowie z Maciejem Sasem.
Maciej Sas: Rok od wybuchu epidemii można zaryzykować stwierdzenie, że niemal wszystko na ten temat zostało już napisane i powiedziane. Pan, wypowiadając się na temat COVID-19, wielokrotnie podkreślał, że wygrana z koronawirusem jest możliwa tylko pod warunkiem, że zjednoczymy się w działaniach, a więc ma to być wysiłek nie tylko lekarzy, środowiska medycznego, ale również całego społeczeństwa, które musi w sposób dobrze zorganizowany stosować się do procedur sanitarnych, nawyków higienicznych itd. Dlaczego to tak ważne?
Prof. dr. hab. n. med. Andrzej Gładysz: Za każdym razem podkreślam, że na tym polu walki liczy się współdziałanie nas wszystkich – nie tylko lekarzy, świata nauki, ale każdego człowieka, bo dotyczy to wszystkich. W dużej mierze to nasze zachowania społeczne są istotnym czynnikiem, który wpływa na rozprzestrzenianie się chorób i nie zawęża się to tylko do COVID-19.
M.S.: Rozumiem, że to dotyczy również, a może przede wszystkim środków bezpieczeństwa, jakie stosujemy i w jakim stopniu ich przestrzegamy w kontaktach społecznych. Wiele informacji z różnych źródeł przybliża nam wiedzę na temat sposobu ochrony górnych dróg oddechowych. Czy uważa Pan, że w tej sprawie również powiedziano już wszystko?
A.G.: Faktycznie, wydawałoby się, że temat został zupełnie wyczerpany. Jak sądzę, niewiele pozostało takich osób, które należałoby przekonywać do używania masek ochronnych. Dzisiaj, zamiast pytania CZY potrzebujemy masek, należy raczej postawić sobie pytanie JAKICH masek używać. Pandemia trwa na dobre od roku, dlatego wiele procedur i nawyków utrwaliło się w naszym życiu społecznym i gospodarczym. Ludzie nauczyli się funkcjonować w tej nowej rzeczywistości. Wiedzą o znaczeniu i potrzebie noszenia masek, zachowania dystansu, mycia rąk i – co najważniejsze – stosują się do tych zasad, które rozumieją i akceptują.
M.S.: Większość z nas wielokrotnie szukała w ostatnich miesiącach informacji dotyczących tego, jakie maski są najskuteczniejsze. Informacji na ten temat jest ogromnie dużo. Brakuje, niestety, jednoznacznego głosu, który rozwiałby wątpliwości na temat tego, jakich masek (chodzi mi o jakość) używać podczas pandemii.
A.G.: Faktycznie, w tym względzie wiedza wymaga uporządkowania. Na początku zwrócę uwagę na kwestię, która być może nam umyka lub która nie jest dość jednoznaczna. Otóż maska medyczna, której powszechnie używają lekarze, pielęgniarki i inny personel medyczny (oraz wiele osób spoza tego grona) niestety kompletnie nie spełnia oczekiwań, jakie z jej użyciem są wiązane, a wręcz należy powiedzieć, że nie nadaje się do używania podczas pandemii. Dlaczego? Bo jej parametry techniczne i konstrukcja miały na celu spełnić całkiem inną funkcję! Natomiast w walce z pandemią koronawirusa potrzebujemy bardziej wyrafinowanego urządzenia. Mam na myśli na przykład półmaski filtrujące, czyli urządzenia, które są środkami ochrony indywidualnej. Tylko takie urządzenia stanowią skuteczną ochronę zarówno dla użytkownika, jak i jego otoczenia. Koronawirus, z którym się zmagamy, niestety, jest bardziej podstępny i tym samym skuteczniejszy w transmisji niż inne wirusy, dlatego wymusza stosowanie narzędzi sprawdzonych – skutecznych zarówno dla użytkownika, jak i osoby eksponowanej. W obecnych warunkach maska medyczna powinna zostać odłożona na bok, bo niestety nie zapewnia wystarczającej ochrony w czasie trwającej pandemii.
Przy tego rodzaju epidemii znacznie bardziej istotnym elementem jest właśnie ochrona górnych dróg oddechowych, szczególnie nosa. Z tego powodu powinniśmy używać najskuteczniejszych urządzeń, jakie są dostępne. W tym przypadku taki warunek spełniają półmaski filtrujące typu FFP2 i FFP3, które cechują się sprawdzalnym, bardzo wysokim poziomem ochrony.
M.S.: Jakich urządzeń w takim razie używać? I dlaczego?
A.G.: Jak wspomniałem, koronawirus ma naturalny dar do skuteczniejszej transmisji niż inne wirusy. Potrafi utrzymywać się dość długo w powietrzu, jest względnie odporny na różnice temperatury. Jest w stanie przetrwać na różnego rodzaju powierzchniach (ubraniach, włosach czy skórze) przez długi czas, różny dla każdej z wymienionych struktur. Dlatego tak ważna jest m.in. nieustanna dbałość o higienę rąk. Przy tego rodzaju epidemii znacznie bardziej istotnym elementem jest właśnie ochrona górnych dróg oddechowych, szczególnie nosa. Z tego powodu powinniśmy używać najskuteczniejszych urządzeń, jakie są dostępne. W tym przypadku taki warunek spełniają półmaski filtrujące typu FFP2 i FFP3, które cechują się sprawdzalnym, bardzo wysokim poziomem ochrony. Pamiętajmy, że skuteczność ochrony zależy zarówno od poziomu filtracji, który w przypadku tych urządzeń jest bardzo wysoki, jak również od ilości powietrza, którą zasysamy poprzez nieszczelności maski. To jest właśnie podstawowa różnica pomiędzy maską medyczną a półmaską filtrującą: konstrukcja tych ostatnich bardzo ogranicza możliwość oddychania powietrzem, nieprzechodzącym przez materiał filtrujący. Uzyskanie tej cechy istotnej z punktu widzenia epidemiologicznego bada się stosownym testem. W przypadku maski medycznej cecha ta nie była najważniejsza, bo urządzenie miało spełniać inną funkcję – chronić pacjenta, a nie lekarza. W masce medycznej duża cześć powietrza przedostaje się poprzez szczeliny i niedopasowanie do twarzy. Podkreślam zawsze, że ta maska nie została stworzona w celu ochrony użytkownika, lecz w celu ochrony pacjenta przed skażonym aerozolem – skażonym, czyli wydychanym przez lekarza!
Jestem przekonany o zasadności tego argumentu, zalecając używanie w stanach epidemii półmasek filtrujących. Regulują to ponadto argumenty prawne oraz obowiązujące europejskie normy w tym zakresie, czyli: EN 14683 dla masek medycznych i EN 149 dla półmasek filtrujących. W tym rozumieniu prawo i normy wyraźnie wskazują, że w przypadku ochrony użytkownika i pacjenta zaleca się urządzenia o normie EN 149. I z tych względów w epidemii wirusowej należy właśnie używać półmasek filtrujących FFP2 oraz FFP3.
Pamiętajmy jednak, że środowisko medyczne to specyficzne warunki pracy, gdzie reguły bezpieczeństwa obowiązują w bardziej rygorystycznym wymiarze, ponieważ każdy pacjent może być potencjalnym źródłem ekspozycji zakaźnej. Zatem wszystkie maski używane w tym środowisku winny być (szczególnie w czasie epidemii) bezpieczne dla użytkownika, a z tym wiąże się ich jakość techniczna i czystość biologiczna.
Maskę zakładamy na twarz (usta, nos), a to miejsca, w których łatwo może dojść do dodatkowego zakażenia bakteryjnego. Czasami z przerażeniem obserwuję, jak maski medyczne nieposiadające jednostkowego opakowania są przekazywane z rąk do rąk przez personel medyczny. Za chwilę szpitale będą walczyć z infekcjami bakteryjnymi rozprzestrzenianymi przez pacjentów i personel. Dlatego bardzo ważne jest, by nie tylko w czasie tej pandemii używać właściwych urządzeń. Podsumowując, do ochrony używajmy (także w środowisku medycznym) półmasek filtrujących FFP2 i FFP3, czystych biologicznie. One muszą być koniecznie bez zaworów wentylacyjnych, które jednostronnie chronią tylko użytkownika maski. To ważne tym bardziej, że na rynku są już dostępne maski o właściwościach spełniających obie wymagane normy bezpieczeństwa oraz zapewniające swobodę oddychania.
M.S.: Wspomniał Pan, że bardzo ważne jest bezpieczeństwo pracy w środowisku medycznym. Ale nie brakuje opinii lekarzy związanych z tym, że ciągła praca z zakrytą twarzą staje się bardzo uciążliwa za sprawą ograniczeń w swobodnym oddychaniu.
A.G.: Oczywiście, sam słyszę to bardzo często, ale jest to kwestia wyboru sprzętu o właściwej jakości. W tym przypadku chodzi o urządzenia, które posiadają niskie opory oddychania, bo ten parametr bezpośrednio wpływa na jakość oddychania, a tym samym na komfort pracy. W Polsce mamy już producentów, którzy oferują takie urządzenia – wprowadzają na rynek półmaski testowane na skuteczność ochrony nawet wobec tak małej cząstki, jaką jest koronawirus. Państwowy Instytut Badawczy w Warszawie opracował i wprowadził metodę badawczą sprawdzającą maski pod tym kątem. Półmaski, o których mówię i które znam, posiadają certyfikat Centralnego Instytutu Ochrony Pracy właśnie w tym zakresie. Dzisiaj stosowanie właściwych urządzeń to w równym stopniu kwestia świadomości, jak i dostępności tej klasy produktów. Szczególnie mając na uwadze, że wirus rozprzestrzenia się również za pośrednictwem osób bezobjawowych, optymalnym rozwiązaniem byłoby stosowanie półmasek filtrujących FFP2 i FFP3, a także upowszechnienie ich w użyciu – zarówno w każdym miejscu pracy, jak i poza nim. Podkreślmy jeszcze, że osoby starsze, będące częściej pacjentami szpitali i przychodni, są najbardziej narażone na działanie koronawirusa. Dlatego powinny być zachęcane do używania wyłącznie takich urządzeń.
Prof. dr hab. n. med. Andrzej Gładysz
Emerytowany wieloletni konsultant krajowy w dziedzinie chorób zakaźnych, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych, Chorób Wątroby i Nabytych Niedoborów Odpornościowych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, obecnie profesor Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. Witelona w Legnicy. Autor i współautor kilkunastu monografii i podręczników medycznych oraz ponad trzystu publikacji naukowych. Laureat Zespołowej Nagrody Jędrzeja Śniadeckiego PAN za test szybkiego wykrywania wirusowych zapaleń wątroby. Wielokrotnie odznaczany i wyróżniany nagrodami państwowymi. W 2005 roku wyróżniony wraz z zespołem katedry i kliniki nagrodą prezydenta Wrocławia, a w 2018 roku odznaką honorową „Zasłużony dla Województwa Dolnośląskiego”.