Spotkanie dwojga ludzi
Muzykoterapia w leczeniu dzieci i osób starszych
Kołysanki śpiewane niegdyś przez mamę, teraz śpiewamy wnukom, gdy ich rodzice wychodzą do teatru. Dziwny stan lekkości odczuwa każdy, kto stojąc w zgromadzeniu, śpiewa hymn narodowy. Każdy też ma swoje ulubione melodie, które wyciszają, uspokajają. Tak pisał dr hab. Andrzej Wojnar, prof. nadzw. we wstępie do wydanej w 2016 roku przez DRL pracy zbiorowej pt. „Muzyka w życiu człowieka”. Ta sama, ulubiona muzyka może też leczyć. O terapii malutkich dzieci i osób starszych z dr n. med. Elżbietą Trypką i dr n. med. Anną Seredyn-Pieniądz rozmawia Aleksandra Solarewicz.
Aleksandra Solarewicz: To, co jest od zarania dziejów częścią naszej kultury, wyznacznikiem smaku, poziomu wychowania, okazuje się, nazwałabym to – dźwiękowym suplementem.
Dr n. med. Anna Seredyn-Pieniądz: Muzyka jest nieodzowną częścią życia człowieka. U tak młodego pacjenta, jakim jest pacjent neonatologiczny i pediatryczny, dzięki kontaktowi z muzyką lepiej rozwijają się wszystkie układy nerwowe, taki pacjent lepiej też odczuwa bodźce. Dziecko ma lepszy kontakt z rodzicami, którzy na przykład mu śpiewają.
A.S.: Czy istnieją takie schorzenia, które są wskazaniem do muzykoterapii u dzieci?
A.S.-P.: Muzykoterapia jest dziedziną nauki, przede wszystkim ma pomóc w terapii chorób psychicznych. Schorzeniem, w którym stanowi jedno z podstawowych źródeł terapii, jest autyzm wczesnodziecięcy. Muzyka pomaga w przełamaniu i nawiązaniu kontaktu z pacjentem. Dzieci autystyczne mają słabo rozwiniętą sferę emocjonalną, a dzięki bodźcom muzycznym można z nimi nawiązać kontakt wzrokowy i słuchowy. Zresztą, muzykoterapia jest nie tylko jedną z form leczenia, ale również wspomaga znakomicie rozwój dzieci w wieku wczesnoszkolnym. Pomaga w rozwoju twórczości, myślenia przestrzennego.
A.S.: A w jaki sposób muzyka pomaga seniorom?
Dr n. med. Elżbieta Trypka: Muzyka jest narzędziem pomocniczym w leczeniu zaburzeń pamięci i zaburzeń zachowania oraz znoszeniu zaburzeń lękowych u osób starszych (i u wszystkich, u dzieci też). Większość badań oceniających efekty muzykoterapii wykazało, że muzyka wywiera pozytywny wpływ na lęk i zaburzenia zachowania, choć pamięć (jako taka) nie poprawia się. Dla wielu opiekunów lęk, agresja »
pacjenta są dużo trudniejsze do zaakceptowania niż zaburzenia pamięci. Wiele osób utożsamia otępienie z zaburzeniami pamięci i akceptuje to. Natomiast niewiele osób spodziewa się, że ukochana mama czy ukochany tato, którymi się opiekują, będą na nich krzyczeć, bić lub załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne w kącie pokoju, bo to także się zdarza. W przypadku takich zachowań muzyka może być bardzo pomocna.
A.S.: W starszym wieku słuch staje się słabszy. Z czego to wynika?
E.T.: Ze zmian fizjologicznych. Mniejsza elastyczność w uchu środkowym powoduje, że przenoszenie dźwięków jest słabsze, w efekcie osoby starsze nie słyszą wyższych dźwięków.
A.S.: Na czym polega muzykoterapia seniorów?
E.T.: Dostępnych jest wiele technik, często stosowana jest muzyka reminiscencyjna, która może być zalecana przez lekarzy różnych specjalności, nie tylko psychiatrów. Polega na przywoływaniu przeszłości poprzez śpiewanie lub odtwarzanie znanych piosenek. Pacjenci słuchają znanego utworu, który uruchamia ich wspomnienia i wtedy są w stanie przypomnieć sobie zapomniane fakty. Muzyka wydobywa z pacjenta coś, o czym on zapomniał.
A.S.: A jak „podajemy” muzykę maluszkom?
A.S.-P.: To przede wszystkim czytanie i śpiewanie przez rodziców. W tej chwili w miejscu, gdzie pracuję, czyli w Klinice Ginekologii i Położnictwa Uniwersytetu Medycznego, odbywa się co roku „Kołysankowanie”. Nie kolędowanie, ale kołysankowanie. Mamy śpiewają swoim nienarodzonym jeszcze dzieciom kołysanki. Towarzyszy im kwartet smyczkowy z Narodowego Forum Muzyki.
A.S.: Jakieś inne techniki?
A.S.-P.: Puszczanie audiobooków dzieciom, które są w inkubatorze, i tym, które są już w domu. Podkreślam, że nie mówimy nigdy o najlepszej metodzie muzycznej dla dzieci, ponieważ każde dziecko czy jest to przedszkolak czy dziecko w wieku szkolnym wymaga indywidualnego podejścia i ćwiczeń z udziałem muzyki, aby je ukształtować.
E.T.: W przypadku osób starszych jest to na przykład muzyczny, zmysłowy trening orientacyjny stosowany po to, żeby pacjent lepiej orientował się co do czasu i miejsca, w którym się znajduje. Z kolei słuchowy trening percepcyjny dotyczy osób, które nie słyszą. Polega na nauczeniu mózgu słuchania. Pacjenci słuchają muzyki i otrzymują instrukcje, które pomagają im rozpoznawać i odróżniać dźwięki. To są niektóre techniki wykorzystywane u osób starszych. Jest ich więcej i są one wykorzystywane przy zaburzeniach nastroju lub redukcji lęku.
A.S.: Ważny jest dobór odpowiedniej muzyki…
E.T.: Sugeruje się, aby była przez nich akceptowana, a więc pochodziła z ich młodych lat, żeby im się dobrze kojarzyła.
A.S.: Może pani podać przykład melodii, która została szczególnie życzliwie przyjęta?
E.T.: Tak jak powiedziałam, dobieramy ulubione melodie pacjentów, te, które dobrze im się kojarzą. Współpracujemy z Akademią Muzyczną, muzykoterapeuci przychodzą do nas. We współpracy z uczelnią nagraliśmy płytę z pieśniami patriotycznymi. Właśnie na zajęcia. To nasi pacjenci wybierali, które piosenki miały być nagrane. Np. „Rota”, „O mój rozmarynie”. Śpiewał chór akademii muzycznej, ale to nasi pacjenci wybierali, co oni mają nagrać. Natomiast w terapii dziecięcej często stosujemy muzykę klasyczną. Dlaczego? Nie, nie, to nie jest kwestia badań. To wynika z naszych obserwacji.
A.S.: Dzieci i muzyka klasyczna – a jednak! Które rodzaje muzyki i utwory dzieci lubią szczególnie?
A.S.-P.: Rzeczywiście, zawsze stosujemy klasyczną, bo ona wycisza. I to niezależnie, czy chodzi o dziecko, czy osobę dorosłą. Ale to nie jest Bach i nie jest Beethoven, które są najczęściej tonacjami molowymi, ciężkimi, tylko raczej muzyka o delikatniejszych tonacjach, muzyka, która dzieci wycisza. Zarówno w ich okresie prenatalnym, jak i postanatalnym.
A.S.: W których ośrodkach seniorzy będą objęci terapią muzyczną?
E.T.: Kiedy podczas wizyty opiekunowie pytają mnie o dodatkowe metody wsparcia, mówię im o słuchaniu muzyki, o tańcu, a nawet o układaniu piosenek. Oddział dzienny naszej kliniki jest do takich zajęć przystosowany. Ale przystosowane są też wszystkie domy dziennego pobytu prowadzone przez fundacje. Tam, pod auspicjami naszej kliniki, staramy się wprowadzać muzykoterapię. Tylko że problemem jest zatrudnienie muzykoterapeuty…
A.S.: Bo to musi być profesjonalista?
E.T.: Tak.
A.S.: Kim jest muzykoterapeuta?
E.T.: Muzykoterapia stanowi odrębny kierunek studiów magisterskich na akademii muzycznej. Trafiają tam oczywiście muzycy, bo w tej pracy trzeba bezwzględnie umieć grać na instrumentach, albo terapeuci, którzy chcą uzupełnić swoje kwalifikacje (mogą wybrać studia podyplomowe).
A.S.: Czy opiekun osoby starszej znajdzie już we Wrocławiu konkretny projekt, skierowany do seniorów, obejmujący muzykoterapię?
E.T.: Nasza klinika wdrożyła projekt pod nazwą „MeetingDem”. Celem było stworzenie centrów spotkań dla osób z otępieniami. Wzorcowe centrum spotkań mieści się na ul. Ciepłej i jest prowadzone przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Jest tam zatrudniony muzykoterapeuta. Współpracujemy z MOPS-em i Miejskim Centrum Usług Socjalnych we Wrocławiu. MCUS wprowadził program „Mój drugi dom”. Jego celem jest zapewnienie wsparcia osobom niesamodzielnym w dziennych domach pomocy we Wrocławiu. W DDP na Komuny Paryskiej czy Karmelkowej są również prowadzone zajęcia z muzykoterapii.
A.S.: Jak wyglądają zajęcia muzyczne?
E.T.: Przykładowo, grupa wraz z muzykoterapeutą tworzy melodię. Każdy pacjent wybiera sobie jeden instrument, np. trójkąt, marakasy. Ja uderzam dwa razy, ty uderzasz trzy razy i tworzy się melodia. Natomiast psychoterapeuta musi regulować rytm. Pacjenci muszą słyszeć, że przez to, co robią, tworzą muzykę, a więc terapeuta musi umieć nimi kierować, musi sam potrafić tworzyć muzykę. Stąd konieczne jest wykształcenie muzyczne prowadzącego.
A.S.: Czy podejście holistyczne, a należy do niego stosowanie muzykoterapii, jest popularne w polskiej medycynie?
E.T.: Te ośrodki, które specjalizują się w geriatrii, tak, starają się podchodzić holistycznie, wykorzystując nie tylko muzykoterapię, ale różne techniki. W Polsce problemem jest to, że tych ośrodków mamy niewiele i choć są wyspecjalizowane, pracuje dobra kadra, jest ich mało i nie da się dotrzeć do większej liczby osób.
A.S.-P.: Gabinet lekarski jest wciąż jeszcze pustą przestrzenią, zawierającą biurko i szafkę. Nie ma miejsca na kolory, na muzykę, więc dzieci czują się w niej niepewnie. Znaleźć taki ośrodek naprawdę jest ciężko. Są stosowane, owszem, karty hałasu na OIOM-ach, żeby nie zachowywać się za głośno. Lekarze zaczynają to doceniać i rozumieć, że nie może być za głośno, natomiast nie zauważyłam jeszcze w klinikach, by muzyka była traktowana poważnie.
A.S.: Czy do muzykoterapii istnieją przeciwwskazania?
E.T.: Tylko jeśli senior nie lubi muzyki, i zdarzają się rzeczywiście tacy seniorzy. Czasem muzyka jest dla nich za głośna. Trudno powiedzieć, że to przeciwwskazanie, jest to raczej utrudnienie u cierpiących na niedosłuch. Źle dobrane tony, u pacjentów noszących aparaty małżowinowe, drażnią starsze osoby i wtedy niechętnie uczestniczą one w takich zajęciach. Natomiast z moich obserwacji wynika, że pacjenci na oddziale bardzo chętnie biorą udział w muzykoterapii, zwłaszcza że jest to muzyka, którą dobierają oni sami. Oczywiście, istnieje pewien kanon utworów, ale bardzo często to oni decydują i to im sprawia dużą przyjemność.
A.S.: Również dziecko jest bardzo wrażliwe na tony, głośność?
A.S.-P.: Każdy dźwięk, który pod względem decybeli jest niedostosowany do dziecka, odbierany jest jako coś niechcianego. Dzieci potrafią np. zachowywać w pamięci sytuację zamykania inkubatora i bardzo mocno na nią reagować, tak samo jak na kładzenie przyrządów, strzykawek i „nerek”. Pudło rezonansowe inkubatora silnie reaguje. Dzieci to wszystko słyszą i są potem bardzo nerwowe. Dźwięk, jako taki (nawet nie muzyka), dla noworodka, który jest wcześniakiem, nie może być ani za cichy, ani za głośny. Musi być do niego dostosowany.
A.S.: Czyli sami kontrolują państwo dźwięk, który dociera do uszu noworodków?
A.S.-P.: Oczywiście. Obecnie istnieją nawet specjalne „ucha”, które stosujemy na OIOM-ach, a które określają nam natężenie dźwięku.
A.S.: Ucho z OIOM-u. To brzmi jak podsłuch!
A.S.-P.: A jest to urządzenie elektroniczne umożliwiające pochłanianie i monitorowanie natężenia dźwięków na oddziałach szpitalnych. Na jego ekranie wyświetla się zarys ucha ludzkiego, w obrębie którego ukazują się kolorowe znaczki: żółty półokrąg oznacza ostrzeżenie, a czerwona „kulka” sygnalizuje już hałas.
A.S.: A więc stoi sobie takie ucho przy inkubatorze i…?
A.S.-P.: I pokazuje nam, czy nie jesteśmy za głośno, czy pielęgniarki i lekarze nie rozmawiają ze sobą za głośno. Kiedy na oddział wchodzi grupa studentów i dajmy na to, wszyscy oni zaczynają rozmawiać, to jest to szkodliwe dla dzieci i ich rozwoju.
A.S.: Bardzo ciekawe!
A.S.-P.: To jest bardzo szeroki temat, dlatego że nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele dzieci mogą wynieść z życia płodowego, jeśli chodzi o rozwój sensoryczny. Muzyka zapewnia komfort dziecku, bezpieczeństwo. Słysząc głos matki czy ojca, pielęgniarki czy lekarza – gdyż jeśli dziecko zostało porzucone i zostaje na oddziale, to lekarz jest dla niego osobą najbliższą – uspokaja się. I my to widzimy. Widzimy, że dziecko, do którego się mówi, dziecko, które słyszy powtarzalne dźwięki i tonacje, jest zdecydowanie spokojniejsze. I tu nie chodzi nawet o rodzaj muzyki, ale o jej głośność i kontakt nawiązywany z rodzicem.
A.S.: A więc nie jest to jedynie moda. To działa?
A.S.-P.: To nie jest moda. To było wiadomo od dawien dawna. Dzieci rozwijają się lepiej.
DR N. MED. ELŻBIETA TRYPKA
Adiunkt w Katedrze i Klinice Psychiatrii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Specjalista z zakresu psychiatrii. Współzałożycielka i członek zarządu Polskiego Towarzystwa Psychogeriatrycznego. Zajmuje się głównie chorobami neurozwyrodnieniowymi OUN, możliwościami wczesnego diagnozowania oraz istniejącymi zaburzeniami biochemicznymi w przebiegu choroby Alzheimera. Autorka wielu prac naukowych w czasopismach polskich i zagranicznych.
DR N. MED. ANNA SEREDYN-PIENIĄDZ
Pracownik naukowy od 20 r.ż. Doktorat z neonatologii i położnictwa, promotor – prof. Lidia Hirnle. Obecnie neonatolog, asystent w I Katedrze i Klinice Ginekologii i Położnictwa oraz wykładowca UM we Wrocławiu. Laureatka nagrody Hipokrates 2017 jako pediatra. Średnie wykształcenie muzyczne. Pracuje charytatywnie.