Skrót artykułu Strzałka

Choroby metaboliczne, onkologiczne, psychiatryczne mają wiele wspólnego z chorobą otyłościową. Szczególnie dramatyczne żniwo zbiera ona wśród najmłodszych Polaków – już nawet kilkuletnie dzieci zapadają z tego powodu na cukrzycę typu 2. Dlatego władze Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu postanowiły działać stanowczo – dwie poświęcone problemowi konferencje problemem zostały w ostatnich miesiącach zorganizowane w Sejmie RP. Wypracowane tam wnioski mają zostać przekute na konkretne działania przy współpracy z parlamentarzystami i ministerstwami. O istocie problemu i pomysłach na przeciwdziałanie tej epidemii mówi prof. dr hab. n. med. Marzena Dominiak, prorektor UMW do spraw umiędzynarodowienia uczelni, jedna z pomysłodawców kampanii edukacyjnej #nabieraMYodwagi. Rozmawia z nią Maciej Sas.

Jak przeciwdziałać epidemii otyłości wśród polskich dzieci

Choroby metaboliczne, onkologiczne, psychiatryczne mają wiele wspólnego z chorobą otyłościową. Szczególnie dramatyczne żniwo zbiera ona wśród najmłodszych Polaków – już nawet kilkuletnie dzieci zapadają z tego powodu na cukrzycę typu 2. Dlatego władze Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu postanowiły działać stanowczo – dwie poświęcone problemowi konferencje zostały w ostatnich miesiącach zorganizowane w Sejmie RP. Wypracowane tam wnioski mają zostać przekute na konkretne działania przy współpracy z parlamentarzystami i ministerstwami. O istocie problemu i pomysłach na przeciwdziałanie tej epidemii mówi prof. dr hab. n. med. Marzena Dominiak, prorektor UMW do spraw umiędzynarodowienia uczelni, jedna z pomysłodawców kampanii edukacyjnej #nabieraMYodwagi. Rozmawia z nią Maciej Sas.

prof. dr hab. n. med. Marzena Barbara Dominiak
prorektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu do spraw Umiędzynarodowienia Uczelni, kierownik Katedry i Zakładu Chirurgii Stomatologicznej UMW. Jest prezydentem Polskiego Towarzystwa Stomatologicznego i członkinią Komitetu Edukacyjnego Światowej Federacji Dentystycznej.
Jest jedną z pomysłodawców społecznej kampanii edukacyjnej #nabieraMYodwagi, którą zainicjował Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu. Jej celem jest promocja zdrowego stylu życia i podniesienie (w szczególności u dzieci i ich rodziców) świadomości na temat negatywnego wpływu cukru i otyłości na zdrowie.
Fot. z archiwum M.D.

Maciej Sas: W ostatnich miesiącach Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu intensywnie zajmuje się problemem otyłości u dzieci – we wrześniu zorganizowaliście państwo w Sejmie jedną konferencję temu poświęconą, w marcu – kolejną. To znaczy, że dzieje się coś bardzo niepokojącego…

Marzena Dominiak: Rzeczywiście. Zacznijmy od dorosłych, w przypadku których częstotliwość występowania choroby otyłościowej jest zatrważająca, bo dotyczy to około dwóch miliardów osób na świecie (chodzi o ludzi cierpiących na chorobę otyłościową lub mających nadwagę). Do tej grupy trzeba dodać około 500 milionów dzieci! A ta tendencja jest wzrostowa, w związku z czym ich przyszłość jest zagrożona. Mamy coraz więcej dzieci w wieku do 10 lat, u których stwierdzamy cukrzycę typu 2, dlatego zaleca się, by w bilansie sześciolatków była badana gospodarka lipidowa. Ma to być zalecenie Ministerstwa Zdrowia, które potwierdza konieczność monitorowania tych parametrów związanych z nadwagą i otyłością. Takie rozwiązanie zostało już pozytywnie zaopiniowane przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT) i czeka na podpis ministra zdrowia. To wszystko nie wynika tylko ze spożywania nadmiernej ilości cukru, ale też tłuszczów trans oraz nieodpowiedniego trybu życia, czyli mało lekcji wuefu, mało sportu, mało ruchu, dużo gier komputerowych i stacjonarnego trybu życia. A to na pewno nie wpływa pozytywnie na zdrowie populacyjne.

Wspomniane konferencje poświęcone problemowi zgromadziły nie tylko lekarzy specjalistów wielu dziedzin, ale w ogóle przedstawicieli różnych zawodów, instytucji i organizacji społecznych. Wynika z tego, że potrzebne są działania wielokierunkowe. No i że dotąd mocno nie doceniano wagi problemu.

‒ Wydaje mi się, że właśnie zaczęliśmy to mocno doceniać, bo interesariuszy było wielu i to reprezentujących rozmaite dziedziny życia: ponad 120 różnych kierunków, organizacji, fundacji, stowarzyszeń, uniwersytetów, polityków. Głos zabrało ponad 40 różnych prelegentów. Zainteresowanie problemem jest, jak mi się wydaje, bardzo poważne – wszyscy uczestnicy tych spotkań brali udział w dyskusjach bardzo aktywnie. Tak naprawdę brakuje jeszcze pewnych działań wykonawczych, strategicznych – nie ma pełnej strategii działania dotyczącej zapobiegania nadwadze i otyłości. To powoduje, że tak dużo jest osób zainteresowanych tym narastającym problemem. W tej chorobie (jak i w każdej, ale tu przede wszystkim) ważne jest nie tylko leczenie zachowawcze czy chirurgiczne (zwłaszcza u dzieci), ale to zapobieganie chorobie jest kluczem do sukcesu. I jesteśmy w stanie to zrobić. W tej chwili rozwija się takie małe pospolite ruszenie, jeśli chodzi o odbiór społeczny epidemii choroby otyłościowej u dzieci. Żeby jednak zaplanowane działania okazały się skuteczne, potrzebujemy udziału w nich decydentów. Dlatego bardzo się cieszę, że wielu ministrów i parlamentarzystów było związanych bezpośrednio z tą konferencją, bo to oni będą wprowadzali później w życie pewne konkretne działania ustawami, dyrektywami i zarządzeniami.

Państwo spotykaliście się nie po to, by tylko porozmawiać o arcyważnej sprawie w miłej atmosferze, ale też, żeby coś konkretnego z tego wynikało. Ostatnie spotkanie było podzielone na panele, a każdy z nich zakończył się wysunięciem bardzo konkretnych sugestii, wniosków, które mają zostać wprowadzone w życie.

‒ Rzeczywiście, chcemy przedstawić konkretną rekomendację z każdego panelu, którą potem złożymy na ręce odpowiednich ludzi w ministerstwach. One będą budowały taki początek ścieżki naprawczej albo coś, co powinno wskazywać na konieczność rozpoczęcia działań od czegoś konkretnego. Bo strategia jest dobra wtedy, gdy mamy opracowane cele strategiczne, operacyjne, a wreszcie działania. Chcielibyśmy nie tylko wskazać cel sam w sobie, ale takie działanie, które da możliwość posunięcia czegoś na przód, realnej zmiany sytuacji. Dlatego każdy panel kończył się konkretną sugestią jednej zmiany. I pomysł takiego działania chcieliśmy wypracować w czasie naszych spotkań. One były poddane dyskusji panelistów. Potem pozbieraliśmy ostateczne wersje i przekazujemy je na ręce pani poseł Małgorzaty Niemczyk. Potem one trafią albo za jej pośrednictwem do poszczególnych ministerstw, albo wspólnie je tam przekażemy.

To, o czym pani mówi bezpośrednio wpłynie na zdrowie społeczeństwa za kilka lat (taką mamy nadzieję), ale też na budżet państwa. No bo jeżeli teraz się zaczną konkretne działania, to później o wiele mniej pieniędzy trzeba będzie wydać na leczenie tych ludzi.

‒ To prawda. Z raportu Narodowego Funduszu Zdrowia z 2023 roku wynikało, że państwo polskie wydało na leczenie choroby otyłościowej 3,8 mld zł – to bardzo dużo! Ale przy narastającej epidemii (czy nawet pandemii) na świecie, również w Polsce, te konsekwencje zdrowotne będą rozliczne, a co za tym idzie, trzeba będzie znaleźć większe środki finansowe na leczenie tej choroby. Zapobieganie jest zdecydowanie tańsze i perspektywiczne, bo trzeba pamiętać, że konsekwencje choroby otyłościowej to nie tylko nieładny wygląd (jeśli w ogóle tak możemy powiedzieć…), ale też choroby metaboliczne, onkologiczne, poserologiczne, psychiatryczne (depresje, zaburzenia odżywiania). Gdybyśmy więc to właściwie przeliczyli i nazwali (w Europie, w tym u nas jest wiele takich działań, w których wiąże się otyłość z ekonomią), to jest to problem, który mocno wpływa na wartość PKB w Polsce.

Państwo możecie mieć wiedzę, dobre chęci, ale bez dobrej woli decydentów niczego się nie da zrobić. To oni muszą uruchomić narzędzia, które posłużą osiągnięciu wyznaczonego przez was celu. Niestety, politycy wszystkich opcji zwykle patrzą na świat w perspektywie swojej kadencji, a więc 4 lat. Co potem? Wielu to nie interesuje… A w przypadku, o którym mówimy, horyzont jest odleglejszy. Jak sobie z tym poradzicie?

‒ Temat zdrowia jest ponadczasowy. Z politycznych względów często ten temat jest pomijany, bo jest bardzo trudny. Zajmując się tym jako Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu, dajemy wyraźny znak, że już najwyższy czas dyskutować o tym nie tylko politycznie, ale przede wszystkim merytorycznie. Ta merytoryka polega na tym, że prowadzimy związane z tym konkretne badania naukowe, ale też w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym leczymy wielu takich pacjentów i planujemy rozwój kolejnych działów z tym związanych. Poza tym kształcimy ludzi w tym kierunku. Mówiąc o kształceniu, mam na myśli to, że musimy zmienić nie tylko edukację prozdrowotną, a więc wprowadzić ją w klasach 4-6, ale też na studiach medycznych. Będziemy kształcili wszystkich przedstawicieli zawodów medycznych nie tylko z dietetyki, ale musimy wprowadzić zmiany w kształceniu odnośnie samej choroby otyłościowej, która nie jest opieką koordynowaną w leczeniu, a wymaga nauczania holistycznego i spojrzenia na to, jak na każdy problem kardiologiczny czy neurologiczny. Choroba otyłościowa jest chorobą interdyscyplinarną – musimy to uwzględnić w nauczaniu medycyny. Dlatego zmiana w standardach sposobu edukacji jest również niezmiernie ważna, bo dzięki temu w inny, pełniejszy sposób spojrzymy na tę chorobę i na sposób postępowania z pacjentem. Chodzi o to, by edukatorzy dietetyczni, dietetycy byli dostępni zarówno na oddziałach szpitalnych i żeby mówili o żywieniu klinicznym choćby w przypadku choroby nowotworowej czy chorób kardiologicznych (oraz wielu innych), bo to niezmiernie ważne dla efektów leczenia. Ale tacy edukatorzy powinni być dostępni również w gabinetach stomatologicznych, bo – jak się okazuje – i w tym przypadku ta choroba wywołuje bardzo poważne konsekwencje.

To nieoczywista sprawa, ale państwo w swoich gabinetach widzicie te konsekwencje aż nadto dobrze.

‒ To jest, niestety, bardzo duży problem, bo chodzi np. o słabe gojenie kości po ekstrakcji zębów, o suche zębodoły, o wypadające implanty. Pojawiają się problemy po złamaniu kości, problemy z zapaleniem szpiku kostnego, z zapaleniem kości. Tak się często dzieje właśnie za sprawą tzw. stłuszczenia szpiku kostnego w kościach szczęki czy żuchwy (i całego układu kostno-szkieletowego) – tych powikłań jest dużo. W stomatologii widzimy jeszcze jeden związany z tym problem – próchnicę. Kłopot tkwi nie tylko w tym, że jest ubytek, który trzeba wyleczyć, ale głównie w tym, z czego on się wziął. To skutek nie tylko złego szczotkowania zębów w Polsce XXI wieku. Winę za ten stan rzeczy ponosi nieprawidłowe odżywianie plus nieprawidłowe szczotkowanie. W efekcie dwa miliardy ludzi na świecie choruje na próchnicę – tyle, ile na otyłość… To nieprzypadkowa zbieżność!

Podsumowując, państwo włączacie już nawet nie czerwoną lampkę awaryjną, ale wielką lampę: pora działać! Co, pani zdaniem, jest najważniejszym wyzwaniem?

‒ Pierwszymi najistotniejszymi sprawami są edukacja i profilaktyka zdrowotna: trzeba zmienić złe przyzwyczajenia. Ta profilaktyka musi się pojawić w szkole jako przedmiot obowiązkowy. Natomiast my musimy uczyć na wydziałach zdrowia publicznego mądrych profilaktyków kształcenia pedagogicznego, którzy potem będą w stanie skutecznie przekazywać tę wiedzę w szkołach. To jest coś, co możemy szybko zrobić. A pozostałe zmiany, które przedstawimy decydentom, muszą być wprowadzane systematycznie i konsekwentnie.

 

 

Zaloguj się

Zapomniałeś hasła?