Marcin Czarnecki: Boreliozę powodują krętki z gatunku Borrelia. Krętki te przenoszą kleszcze – są one głównym organizmem, który przenosi tę bakterię ze zwierząt na człowieka. Na pewno komary czy pluskwiaki tej choroby nie przenoszą. Borelioza jest chorobą bakteryjną, która może powodować rozmaite manifestacje: od wczesnych skórnych, dolegliwości ze strony narządu ruchu. Może powodować zapalenie stawów, dolegliwości związane z układem nerwowym zarówno ośrodkowym, jak i obwodowym, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, porażenie nerwu twarzowego, bądź też bolesne zapalenie korzeni nerwowych. W przypadku zajęcia mięśnia sercowego może dojść do bloków przedsionkowo-komorowych. Rzadko rozwijają manifestacje okulistyczne zakażania jak na przykład zapalenie spojówek, zapalenie siatkówki. Natomiast najczęstszą wczesną postacią boreliozy jest rumień wędrujący. 75% osób zakażonych krętkiem będzie miało właśnie rumień wędrujący.
Borelioza
Z dr. n. med. Marcinem Czarneckim z Wrocławia, specjalistą chorób wewnętrznych i zakaźnych,
rozmawia Robert Migdał
Robert Migdał: Borelioza. Co to właściwie jest za choroba? Jak można się nią zarazić?
Marcin Czarnecki: Boreliozę powodują krętki z gatunku Borrelia. Krętki te przenoszą kleszcze – są one głównym organizmem, który przenosi tę bakterię ze zwierząt na człowieka. Na pewno komary czy pluskwiaki tej choroby nie przenoszą. Borelioza jest chorobą bakteryjną, która może powodować rozmaite manifestacje: od wczesnych skórnych, dolegliwości ze strony narządu ruchu. Może powodować zapalenie stawów, dolegliwości związane z układem nerwowym zarówno ośrodkowym, jak i obwodowym, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, porażenie nerwu twarzowego, bądź też bolesne zapalenie korzeni nerwowych. W przypadku zajęcia mięśnia sercowego może dojść do bloków przedsionkowo-komorowych. Rzadko rozwijają manifestacje okulistyczne zakażania jak na przykład zapalenie spojówek, zapalenie siatkówki. Natomiast najczęstszą wczesną postacią boreliozy jest rumień wędrujący. 75% osób zakażonych krętkiem będzie miało właśnie rumień wędrujący.
R.M.: Co to jest takiego ten rumień wędrujący?
M.Cz.: To jest zmiana plamista na skórze, która się stopniowo powiększa. Pacjenci często uważają, że określenie rumień wędrujący oznacza, że cały rumień będzie wędrował, będzie się przemieszczał po powierzchni ciała. A tak się nie dzieje – wędrują granice rumienia, który systematycznie będzie się powiększał. Świąd, dolegliwości bólowe, pieczenie, łuszczenie naskórka chorobowo zmienionej skóry występują rzadko. Typowy rumień wędrujący to plama z wyraźnymi czerwonymi granicami, z przejaśnieniem w środku i z ciemniejszym miejscem, w którym wkuł się kleszcz. Przypomina nieco wyglądem tarczę strzelniczą. Rumień wędrujący może rozwijać się od kilku do kilkunastu dni po ukłuciu. 40 procent pacjentów z rumieniem wędrującym w ogóle nie zauważa, że zostali ukłuci przez kleszcza.
R.M.: To, że ktoś ma jakąś zmianę na skórze i twierdzi, że z całą pewnością nie był w tym miejscu ukłuty przez kleszcza, to wcale nam boreliozy nie wyklucza.
M.Cz.: Po prostu kleszcz jest na tyle drobny, że możemy nie spostrzec, że zostaliśmy ukłuci. Kleszcz może albo sam odpaść, albo przypadkowo możemy go zdrapać np. paznokciem czy też zerwać ubraniem.
R.M.: Jak można stwierdzić, że ktoś jest chory na boreliozę? Robi się jakieś badania krwi?
M.Cz.: Żeby rozpoznać chorobę, pacjent musi mieć przede wszystkim objawy specyficzne dla danej choroby. To muszą być konkretne, specyficzne dla boreliozy dolegliwości. Dopiero wtedy, gdy one wystąpią, celowe jest wykonywanie badań serologicznych. Sam dodatni wynik badania serologicznego, bez towarzyszących objawów chorobowych, absolutnie nie może stanowić podstawy do rozpoznania boreliozy. Pozytywny wynik badania serologicznego w oderwaniu od obrazu klinicznego to nie choroba!
R.M.: Dlaczego?
M.Cz.: Z tego względu, że bardzo często dochodzi do zakażeń bezobjawowych i przeciwciała przeciw Borrelia ma około 15% zdrowej populacji w Europie. Aż 50% pracowników leśnych pracujących w Europie – zdrowych – ma dodatnie wyniki badań serologicznych w kierunku boreliozy, właśnie z racji tego, że osoby te są często kłute przez kleszcze. Każde ukłucie kleszcza może wiązać się z tym, że wstrzyknie on nam tę bakterię. Natomiast nie każde zakażenie jest równoznaczne z rozwojem choroby. Może okazać się bowiem, że kleszcz wstrzyknie nam zbyt mało komórek bakteryjnych, żeby wywołać chorobę, natomiast wystarczająco dużo, aby sprawić, że nasz układ odpornościowy zareaguje produkcją przeciwciał, które później będziemy wykrywali. Może też zdarzyć się tak, że nasz organizm sam świetnie poradzi sobie z tym zakażeniem i układ immunologiczny po prostu zniszczy bakterię w miejscu jej wniknięcia i to nie jest wcale taką rzadkością: Około 25% osób z rumieniem wędrującym bez leczenia, bez antybiotykoterapii, eliminuje to zakażenie samoistnie, czyli leczy się sama.
R.M.: Czy leczenie jest bardzo trudne? Skomplikowane i długotrwałe?
M.Cz.: Absolutnie nie. Leczenie jest bardzo proste i tanie. Zgodnie z obowiązującymi wytycznymi towarzystw naukowych, towarzystw chorób zakaźnych, czy też Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych leczenie polega na podawaniu pacjentowi antybiotyków. W zależności od tego z jaką formą choroby mamy do czynienia, to antybiotykoterapia wynosi od 14 do 28 dni. Lekiem najchętniej stosowanym jest doksycyklina, która charakteryzuje się naprawdę bardzo wysoką skutecznością i świetną penetracją do wszelakich tkanek, w tym także do ośrodkowego układu nerwowego, co w zasadzie gwarantuje eliminację krętka z wszystkich tych miejsc, do których mógł on trafić.
R.M.: Czy borelioza jest taką chorobą, którą przechodzimy raz i jesteśmy już na nią odporni, czy też możemy się nią zarazić kilka razy?
M.Cz.: Niestety, możemy zarazić się kilka razy. Przebycie choroby nie pozostawia trwałej odporności, ponieważ te przeciwciała, które są wytwarzane podczas zakażenia, to nie są przeciwciała neutralizujące, czyli takie, które chroniłyby nas przed powtórnym zakażeniem. Natomiast jest wyjątkowo mało prawdopodobne, że to zakażenie jest w stanie przetrwać prawidłowo prowadzoną antybiotykoterapię. Prawidłowo przeprowadzona antybiotykoterapia w zasadzie gwarantuje zniszczenie krętka.
R.M.: A jak możemy się chronić przed zakażeniem? Czy są jakieś szczepionki przeciwko boreliozie?
M.Cz.: Przede wszystkim trzeba po każdym powrocie ze spaceru – z pola, z łąki, lasu – oglądać swoje ciało. Niestety, kleszcze są wszędzie. Można je spotkać także w dużych miastach, nie tylko na terenach mało zurbanizowanych, leśnych – nie tylko na wsi, ale również w parkach wielkomiejskich, na ogródkach działkowych. Kleszcze występują wszędzie tam, gdzie są ich żywiciele: ptaki, drobne gryzonie czyli myszy szczury, ale też sarny, zające. Nie mamy jeszcze szczepionki przeciwko boreliozie, natomiast trwają badania i należy się spodziewać, że w ciągu najbliższych kilku lat taka szczepionka będzie wyprodukowana, zarejestrowana i dopuszczona do użytku, i będziemy mogli z tej szczepionki wszyscy korzystać.
R.M.: A czy warto przed spacerem na łąkę, do lasu, „psikać się” jakimiś odstraszaczami dla owadów?
M.Cz.: Warto, ale trzeba koniecznie, jak już wspomniałem, każdorazowo po powrocie z takiego spaceru uważnie obejrzeć swoje ciało, czy nie ma na nim kleszcza: rozebrać się nawet z bielizny i sprawdzić te wszystkie okolice ciała, w których kleszcze lubią się przyczepić.
R.M.: Jakie są to najczęściej miejsca?
M.Cz.: Wszędzie tam, gdzie mamy cienką i delikatną skórę: pachwiny, pachy, doły podkolanowe, okolice pępka, okolice fałdu międzypośladkowego, okolice krocza – to są miejsca bardzo chętnie wybierane przez kleszcze do żerowania.
R.M.: I gdy znajdziemy takiego kleszcza to go pęsetą usuwamy…
M.Cz.: Tak i to jak najszybciej. Trzeba go mechanicznie usunąć – absolutnie nie należy takiego kleszcza smarować żadnymi perfumami, alkoholem, masłem, smołą, olejem… Niczym takim, ponieważ może to spowodować, że kleszcz zwymiotuje, a tym samym wprowadzi więcej komórek bakteryjnych, co zwiększa ryzyko zakażenia. Im szybciej kleszcza usuniemy, tym bardziej zmniejszamy ryzyko zakażenia. Jeżeli kleszcz zostanie usunięty w ciągu pierwszych 24 godzin, to w zasadzie ryzyko zakażenia, jeżeli chodzi o krętki Borrelia, spada do zera. Wynika stąd, że bakteria przebywa w jelicie grubym kleszcza – nie ma jej w śliniankach. Kleszcz musi się wkłuć, napić krwi i dopiero obecność krwi w jego jelicie grubym stanowi sygnał dla bakterii: zmienia wtedy ona antygeny na swojej powierzchni, zmienia swoją budowę i przenosi się do ślinianek kleszcza. To wszystko zajmuje około 24 godzin.
R.M.: Trzeba usunąć całego kleszcza?
M.Cz.: Jeżeli jakiś fragment kleszcza pozostanie w skórze, to naprawdę nie ma żadnego znaczenia. Nie ma sensu wpadać w panikę i za wszelką cenę to usuwać. Takie nieumiejętne manipulacje przy pozostałym fragmencie przynoszą niekiedy większą szkodę niż jego pozostawienie. Ten kawałek kleszcza ma takie samo znaczenie, jak wbita w skórę drzazga: owszem, może powodować pewien dyskomfort, ale prędzej czy później, on po prostu odpadnie, złuszczy się z naskórkiem.
R.M.: Na koniec możemy uspokoić: samo ukłucie kleszcza nie sprawi, że od razu zachorujemy na boreliozę.
M.Cz.: Jest dokładnie tak jak pan mówi. Ponieważ ryzyko przeniesienia bakterii z kleszcza na człowieka wynosi około 4%. Nie zaleca się podawania antybiotyku każdemu ukłutemu człowiekowi. Takie postępowanie przynosi pacjentom więcej szkody niż pożytku.
R.M.: Borelioza jest popularną chorobą?
M.Cz.: Jest bardzo często rozpoznawana. W ostatnich latach mamy powyżej 20 tysięcy zgłoszonych przypadków rocznie, natomiast bardzo często jest to rozpoznanie stawiane nieco pochopnie i na wyrost. Niestety, bywa że sam fakt ukłucia przez kleszcza jest interpretowany i zgłaszany jako zachorowanie na boreliozę. Natomiast są oczywiście pewne grupy zawodowe, które są szczególnie na boreliozę narażone: To wszystkie osoby aktywnie spędzające czas poza domem: leśnicy, sportowcy właściciele psów, ogródków działkowych… Wszystkie osoby, które spędzają powyżej 10 godzin tygodniowo aktywnie poza domem, muszą liczyć się, niestety, ze zwiększonym ryzykiem pokłucia przez kleszcze, a tym samym mogą być bardziej narażone na zachorowanie.
R.M.: Częściej chorują kobiety? Mężczyźni? Dzieci?
M.Cz.: Nie, nie ma takiego rozróżnienia. Ta choroba jest bardzo demokratyczna: tak samo dotyka wszystkich…